łukasz: ile już tak siedzisz?
marek: z 30 minut
marek: i sory za pukanie. nie chciałem cię budzić
łukasz: marek kochanie
łukasz: dobra może jestem na ciebie zły
łukasz: ale nie aż tak żeby ci kazać siedzieć w środku zimy na dworze
łukasz: i już się nie mogę na ciebie gniewać. wierze ci i uznajmy, że tamta sytuacja nie miała miejsca
marek: nie żeby coś, ale czy mogę wejść do środka?
łukasz: no raczej, już idę. wytrzymaj tę minutkę, bo muszę klucze znaleźć
marek: nie spiesz się
Wkurzyłem się na siebie, że wcześniej nie odczytałem tych wiadomości, biedak może się rozchorować. Byłem też zły, ponieważ wczoraj rzuciłem gdzieś do kąta klucze i teraz miałem problem z ich znalezieniem. Po minutach bieganiny i nieudolnych próbach włożenia ich do zamka, mogłem już się przytulić do przymarzniętego Marka. Chłopak cały się trząsł i łkał, więc objąłem go najmocniej jak potrafiłem oraz złożyłem małego całusa na jego czole. Przepraszał mnie, natomiast ja go nie słuchałem i najprościej w świecie zaprowadziłem do pokoju, uprzednio włączając wodę w czajniku. Czekając na charakterystyczny odgłos zauważyłem, że została zaledwie godzina do wyjazdu, więc postanowiłem się ogarnąć. Zaniosłem kubek z herbatą do sypialni i sprawdziłem stan chłopaka, który na szczęście nie doał gorączki. Kiedy zabierałem świeże ciuchy z szafy usłyszałem niepokojące pytanie od młodszego.
- Mogę się z Tobą wykąpać? - zapytał pełen energii. Niesamowite, że 3 minuty wcześniej ledwo żył, a teraz tryskał kolorami.
- Zostało ci chyba trochę promili we krwi. - zaśmiałem się cicho. Ten tylko się oburzył. - Ty na razie odpoczywaj, później pójdziesz się myć.
- Zimno mi i jedyne co mnie ociepli to gorąca kąpiel.
- A to Cię nie ogrzeje?
Zapytawszy podszedłem do leżącego chłopaka i zamknąłem go w szczelnym uścisku, lekko kołysząc jego ciałem. Rozczochrałem mu włosy i w końcu poszedłem do toalety, bo czas nas gonił. Wychodząc z pokoju usłyszałem jeszcze wyzwiska w moją stronę za zniszczenie fryzury. Ten chłopak był niesamowity pod każdym względem. No dobra, pod prawie każdym.
Zanurzyłem swoje ciało w gorącej wodzie i rozluźniłem wszystkie mięśnie. Uwielbiałem takie kąpiele, ale nie w sytuacji, gdy mi się spieszy. Wtedy przypominało mi się o Marku, który czeka na swoją kolej, a wątpię, że chce mu się schodzić do innej toalety. Jak najszybciej się umyłem i w mgnieniu oka wyszedłem z wanny. Zdziwił mnie dźwięk dochodzący z pokoju obok, była to jakaś muzyka. Prawdopodobnie Kruszel sobie coś puścił, ale trudno było mi rozszyfrować słowa tej piosenki. Od razu po wyjściu z toalety dźwięk stał się głośniejszy, co mnie zdziwiło, że po kacu nie miał z tym problemu. Usłyszałem nagle głos chłopaka powtarzającego słowo Audi A5 pod rytm muzyki. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to jest remix.
- Czego ty słuchasz?
- Remixów o nas. - odpowiedział niewzruszony moją mimiką, która zwiastowała o zaskoczeniu i jednocześnie zadowoleniu. - Ale najbardziej lubię to.
Chłopak szybkim ruchem kliknął coś na telefonie, przerywając poprzednią piosenkę, a włączając nową. Szczerze to nie zdziwił mnie fakt, że przeróbka jest ze mną. Zachciało mi się śmiać, gdy Marek poruszał zabawnie głową do "Marek to idiota". Nie spodziewałem się, że remix, w którym go obrażam, mu się spodoba.
- Co ci się w nim podoba? Bo nie rozumiem.
- Lubię twój sposób mówienia Marek to idiota. - oznajmił zadowolony pokazując cudzysłowie w powietrzu
- To w takim razie, Marek to idiota! Mój kochany idiota.
Ten debil tylko głupkowato się uśmiechnął i spojrzał w telefon zakrywając swoje usta oraz rumieńce. Słodziak był z niego, gdy się wstydził. Chwilę się z nim droczyłem, lecz nie za długo, bo codzienne czynności wzywały. Marek poprosił mnie o przyniesieniu mu ciuchów, więc bez problemu wybrałem mój ulubiony jasnoniebieski sweterek z Hilfigera oraz jakieś czarne jeansy. Oczywiście wziąłem też bieliznę, ale to już mniej istotne. Miałem nadzieję, że chłopak już czeka na mnie w toalecie, jednak niestety leżał na łóżku.
- Masz i nie utop się skarbek. - powiedziałem z wielką radością w głosie, ale sądząc po minie Marka nie był tak samo zadowolony jak ja. Postanowiłem ogarnąć social media, ponieważ odkąd zająłem się Kruszelem, nie miałem czasu na surfowanie w sieci. Przeglądając po raz kolejny facebooka zauważyłem poźną godzinę. Ten debil siedział w wannie 15 minut i zaledwie tyle mieliśmy na dojechanie na lotnisko. Krzyczałem na niego i waliłem z całej siły w drzwi, ale on nie odpowiadał. Postanowiłem wykorzystać ten czas i ubrałem kurtkę oraz buty, po czym zaniosłem nasze walizki do auta. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem tam Marka.
- No w końcu, ile można czekać!
- Jak ty tu przyszedłeś? - zapytałem, a on spojrzał na mnie jak na największego kretyna. - Dobra, nieważne. Jedziemy!
marek: nie odzywam się do ciebie
marek: przestać gadać i tak ci nie odpowiem
marek: mam gdzieś że prowadzisz
marek: wkurzyłes mnie i nie będę rozmawiał z tobą
marek: NIE NIE SIEDŹ ZNOWU W TELEFONIE GDY PROWADZISZ
marek: wyzwales mnie i jeszcze masz czelność się pytać o co mi chodzi??
marek: podwójny foch. nawet nie pisze z tobą
marek: i nawet nie próbuj mnie przepraszać
marek: dobra jednak kc
w końcu to napisałam
CZYTASZ
message; kxk
Humora nudzę się ale nie jestem tak ambitna, zeby pisac coś ciągiem, wiec robię smski zwykłe rozdziały są oznaczone emotką ⚠️ okładka, edit by me