Rozdział 9 Sekretów ciąg dalszy...

2.4K 118 1
                                    


Po odwiedzinach u tego padalca wróciliśmy do willi. Hope razem z Masahiro oraz Shinjim weszli do środka, a mnie na dworze zatrzymał Arata.

-Nie byłeś za surowy dla tej dziewczyny? - spojrzał na mnie.

-A byłem? Doskonale wiesz, że jeśli nie wskażesz takim osobą, gdzie ich miejsce w szeregu potem sprawiają same kłopoty. Ona musi się nauczyć, że w tej bandzie i nie tylko, władze mam ja. Arata wiesz jak było, kiedy nie pilnowałem swojej władzy - posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie.

-Pamiętam, ledwo uszliśmy z życiem - czerwonowłosy chłopak zamyślił się na chwilę.

-Luis to prawda, że dopadły cię zmory przeszłości? - spytał po chwili.

-Czy kogoś takiego jak ja może dręczyć przeszłość? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

-Nie - odrzekł.

-Mam dla ciebie dobrą wiadomość przyjacielu, prawie bym o tym zapomniał. Tay dzwonił dzisiaj o świcie. Wraca do Nowego Yorku w towarzystwie wiedźmy, która jest w stanie zdjąć z ciebie klątwę Isztar - wampir uśmiechnął się.

-Świetnie, nie mogę się doczekać, kiedy dorwę tą wiedźmę i wyrwę jej serce - na mojej twarzy pojawił się podstępny uśmieszek.

-Luis rozumiem, dlaczego chcesz ją zabić. Ale nie rozumiem, czemu akurat Isztar, przecież pomagała ci. Była nawet przy Larissie, kiedy rodził się Valentin, więc co się wydarzyło między wami? - nie spodziewałem się takiego pytania ze strony swojego przyjaciela.

Nie chciałem zbytnio zdradzać wszystkiego pozostałym, lecz myślę że Aracie mogę zaufać. Był ze mną od samego początku. Wie o mnie wszystko oraz wie co musiałem zrobić, aby stać się tym kim jestem teraz. Droga do nieśmiertelności nie była prosta. Często bywała kręta, a na jej drodze spotykałem coraz to nowsze przeszkody. Jednakże dosięgłem swego celu. Czyn, który popełniłem, by to dostać jest Aracie znany. Gdyby nie ja połowy z nich, by tutaj nie było.

Kanako, Arata, Larissa, Masahiro, Shinji, Valentin, a teraz jeszcze Hope. Jeśli ja upadnę i przegram oni zostaną pociągnięci na dno razem ze mną. Niestety w tym przypadku wszyscy są zależni ode mnie. Nie mówię tego, dlatego że jestem pierwszym wampirem jaki stąpał po tym świecie. Lecz ja ich stworzyłem podobnie jak wszystkie obecne wampiry, które żyją w tym świecie pochodzą ode mnie. Z tego powodu wszyscy mnie słuchają i oddają należyty szacunek, ale to nie znaczy, że nie znajdą się odważni, którzy będą próbowali obalić swojego władcę i zagarnąć jego władzę.

Wiedźmy od zawsze nie tolerowały wampirów. Uważały, że łamiemy wszelkie prawa natury swoim istnieniem. Nie mogły znieść faktu, że w czasie gdy one dbają o zachowanie równowagi w świecie i żyją w harmonii z naturą my burzymy im ten świat. 

Dla czarownic jesteśmy martwi, a nasze miejsce znajduję się 2 metry pod ziemią zamiast na powierzchni.  

Być może nasze serce nie biją od wieków, nie oddychamy, a nasze ciała mają niższą temperaturę, ale to nie dowodzi, że jesteśmy martwi. Nie potrzebujemy snu, w każdej chwili możemy wyłączyć nasze emocje, ludzkie potrzeby są nam obce.I możliwe, że stajemy się potworami, z łatwością zabijamy, pożywiamy się krwią, ale żyjemy. Stąpamy po tym świecie, który zdaniem wiedźm nie jest nasz. 

Niestety czarownice zapomniały, że kiedyś każdy z nas był człowiekiem. Nie różniliśmy się niczym od nich. Nie wszyscy stali się wampirami ze swojego wyboru. Dla niektórych to była jedyna możliwość, aby ponownie mogli żyć. Nie każdy z nich był tak zachłanny jak ja i zapragnął życia wiecznego. Lecz co złego jest w nieśmiertelności? Pragnęliśmy tylko życia wiecznego, nie chcieliśmy żyć z myślą, że kiedyś będziemy musieli pożegnać się z światem, który tak kochaliśmy. 

Nie łatwo żyje się z świadomością, że kiedyś odejdziemy i zostaniemy zapomniani przez świat.  

Mają rację, że życie jest darem, a my nie chcieliśmy tego daru stracić. 

Wiedźmy same robią z nas potworów. Widzą w nas zagrożenie. Jesteśmy od nich szybsi, silniejsi, sprytniejsi i przede wszystkim nieśmiertelni. Isztar wypowiedziała mi wojnę, która dla niej nie skończy się szczęśliwie.

-Widzisz Arata nigdy nie byłem święty i na moje nieszczęście wypłynęły grzechy mojej przeszłości. W dodatku historia sprzed roku z tą młodą wiedźmą nie wpłynęła dobrze na mój wizerunek wśród czarownic. Isztar jako ich główna wiedźma z łatwością może na nie wpływać i właśnie to zrobiła. Uznała, że wampiry wykorzystują czarownice do swoich celów i służą nam jako nasze niewolnice. Oczywiście uznała, że temu wszystkiemu winny jest pierwszy wampir, czyli ja i teraz pragnie przywrócić porządek świata zabijając mnie - westchnąłem.

-Ale ty wiesz, że to twoja wina? - spojrzał na mnie z wyrzutem. - Nie musiałeś krzywdzić tej czarownicy. To podziałało jak zapalnik na pozostałe - dodał po chwili.

-Wiem, lecz ona była taka nieznośna - odpowiedziałem obojętnym głosem.

-Luis! - Arata skarcił mnie spojrzeniem.

-Wiem, wiem...Taki już jestem, tego się nie zmieni - wzruszyłem ramionami.

-Larissa cię zabiję jak się dowie o tym wszystkim - mężczyzna westchnął kręcąc przy tym głową, po czym skierował się do domu.

-Dlatego się nie dowie - odrzekłem pewny siebie i ruszyłem za przyjacielem w stronę drzwi wejściowych.

-Czego się nie dowiem? - usłyszałem dobiegający zza pleców kobiecy głos.

Ups...

Skradziona Wolność: Utracona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz