Rozdział 30 Ostatnia wspólna droga

1.7K 82 2
                                    


Nadszedł dzień, w którym wszyscy się rozstaniemy. Każde z nas pójdzie w swoją stronę. Gdy miną ostatnie minuty rozjedziemy się na dobre. I już nigdy więcej się nie spotkamy, jeśli czas nam nie umożliwi tego.

Arata, Masahiro oraz Shinji spakowali swoje rzeczy, a następnie zanieśli bagaże do samochodów. Każde z nas wsiadło do swojego pojazdu. Jechaliśmy jeden za drugim kierując się do drogi wyjazdowej z miasta. 

Zatrzymaliśmy się przy tym samym moście, na który zabrałem Larisse, aby zadeklarować jej koniec z przeszłością. Wysiedliśmy z aut, po czym stanęliśmy obok siebie na moście.

-Zatem tak wygląda koniec - odezwał się Arata wpatrując w horyzont.

-Kiedyś musiało to nastąpić - dodał Shinji.

-Wystarczająco namieszaliśmy w tym świecie. Czas usunąć się w cień - wtrącił swoją uwagę Masahiro.

-Żyć uczciwie? To nie będzie proste - spojrzałem na przyjaciół.

-Ale poradzimy sobie. Wierzę w nas - wampirzyca posłała nam wszystkim szczery, ciepły uśmiech.

Po tej krótkiej rozmowie trójka przyjaciół wróciła do swoich samochodów, a ja wraz z żoną obserwowaliśmy jak odjeżdżają każdy w swoją stronę.

-Żegnajcie - wyszeptałem pod nosem.

W ten sposób rozstaliśmy się. Od dziś nic już nie będzie takie samo. Rozstania nie należą do najprzyjemniejszych wspomnień, ale zawsze muszą kiedyś nastąpić. Niestety choćbyśmy bardzo tego chcieli to nie unikniemy. Życie nie należy do łatwych, lecz nikt nigdy nie obiecał nam, że będziemy zmierzać drogą usłaną wyłącznie różami, zdarzają się też kolce na obranej przez nas drodze. Jednakże nie możemy się zniechęcać i poddawać. Trzeba kroczyć na przód, jeśli nie chcemy niczego żałować, a przecież nigdy nie wiadomo co jutro przyniesie nam życie.

Wróciliśmy z Larissą do willi, aby po raz ostatni rozejrzeć się po niegdyś tętniącym życiem domu, w którym obecnie panowała przygnębiająca pustka.

Spakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy, które zaniosłem do samochodu. A gdy wróciłem do środka na tarasie zastałem zamyśloną wampirzycę. Stała ze skrzyżowanymi rękoma na dworze i jak zahipnotyzowany wpatrywała się w rozciągający przed nią ogród. 

-Gotowe - podszedłem do ukochanej, objąłem ją w talii, a ona z delikatnym uśmiechem na twarzy skinęła do mnie głową.

-Nad czym rozmyślasz? - pocałowałem ją w skroń.

-Wspominam - oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową. - Mieszkaliśmy tutaj razem przez rok. Bywały wzloty i upadki, ale samotność nam nie groziła. Pamiętam jeszcze uśmiech Kanako, kiedy po raz pierwszy przekroczyłyśmy próg tego domu, a wszyscy już na nas czekali z otwartymi ramionami. To było coś niesamowitego móc ujrzeć ich wszystkich po pięciu latach. Niestety Kanako nie doświadczy już tego co my - oczy dziewczyny zaszkliły się. -Zginęła za mnie. Zorientowałam się za późno i dałam wciągnąć nas w pułapkę, a ona jeszcze z uśmiechem na twarzy oddała za mnie życie - po policzku Larissy spłynęła pojedyncza łza.

-W tym domu wyrządziło się za dużo zła i za dużo wspomnień tutaj pozostało - objąłem dziewczynę, po czym mocno przytuliłem. -Płacz ja ukryję twoje łzy przed światem. Nikt się o nich nie dowie - pocałowałem ją w czubek głowy.

Po kilku sekundach usłyszałem jak dziewczyna cicho szlocha. Łzy czasem są najprostszym sposobem, aby wyrazić swoje uczucia i pozbyć się bólu, który tak długo w sobie dusiliśmy. Ponieważ ludzie nie płaczą, dlatego że są słabi. Płaczą bo byli silni zbyt długo.

Parę minut później żona uwolniła się z moich objęć, po czym w ciszy spojrzała mi głęboko w oczy.

-Zawsze skrywasz moje łzy - powiedziała po namyśle. - Dlaczego? - dodała po chwili.

-Obiecałem, że zawsze ukryję twoje łzy przed światem i nie kłamałem - otarłem łzy z policzków ukochanej, po czym złożyłem delikatny pocałunek na wysokości jej brwi.

-To było wieki temu, a ty dalej o tym pamiętasz? - przytuliła się.

-Pamiętam bo moje uczucia nie zmieniły się. Zawsze cię kochałem, nawet gdy nie było cię przy mnie. Nie liczyłem, że jeszcze kiedykolwiek będę mógł ponownie wziąć cię w objęcia i powiedzieć jak bardzo kocham. Dzień, gdy po raz pierwszy od tylu lat stanęłaś w moich drzwiach był najszczęśliwszym dniem, ale zarazem najtrudniejszym. Ciężko było traktować cię jak obcą osobę i odnosić się do ciebie lekceważąco - dziewczyna nagle przerwała moją wypowiedź.

-A ja ci tego nie ułatwiałam, ponieważ cały czas powtarzałam, że skądś cię znam. Luis to niesamowite, że pomimo tylu lat ja wciąż o tobie pamiętałam. Podświadomość jednak nie pozwoliła mi na dobre o tobie zapomnieć. Czyżby to była prawdziwą miłość? - z uśmiechem na twarzy obejmując mnie za szyję skradła mi pocałunek.

-Tak bardzo cię kocham - położyłem swoje dłonie na policzkach dziewczyny, po czym spojrzałem w jej piękne mieniące się szkarłatem oczy. -Bardzo - Po chwili złączyłem nasze usta w pocałunku.


,,Wszystko w życiu jest tymczasowe więc jeśli coś idzie dobrze, trzeba się cieszyć bo nie będzie trwać wiecznie, a jeśli coś idzie źle, nie martw się to też nie będzie trwać w nieskończoność"

Skradziona Wolność: Utracona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz