Rozdział 28 Nie zapomnę

1.7K 81 4
                                    


Powoli wszyscy rozpoczynamy nowy rozdział w życiu.

Pożegnałem się z przeszłością. Larissa jest wszystkim co posiadam i nie potrzebuję więcej do szczęścia. Dlatego z łatwością zrywam z tym co było.

Po powrocie do domu dowiedziałem się o planach Araty. Mój przyjaciel pragnie wrócić do Japonii. Sięgnąć pamięcią do miejsc, w których rozpoczęła się nasza przygoda. Które ukształtowały nas na osoby, którymi jesteśmy dziś. A następnie wykrzyczeć ile sił, że to koniec. Nasza walka zakończyła się. Teraz czas ułożyć sobie życie jak przystało na normalne osoby. Trzeba sobie powiedzieć kategoryczne stop, jeśli chodzi o brudzenie sobie rąk, bądź jakiekolwiek inne złe rzeczy. Nie pozwolimy sobie na ponownie splamienie krwią. 

Wampir po tym wszystkim planuję zatrzymać się na jakiś czas w Tokio. Znaleźć przytulne mieszkanko w centrum, wtopić się w tłum i może nawet znaleźć sobie piękną niewiastę, która już zawsze będzie kroczyć u Twego boku, a przynajmniej póki czas ich nie rozłączy.

Mam nadzieję, że jego plany spełnią się. Zasługuję na to.

Zawsze trwał u mojego boku. Wyciągał z tarapatów sam się w nie pakując przeze mnie. Ale dla niego to się nie liczyło, najważniejsza była nasza przyjaźń. Dlatego, gdy odchodziłem nie mogłem go zostawić. Wyruszyłem ze mną oraz Kanako na podbój świata. Niestety jej już nie podziękuję osobiście, a jemu na szczęście jeszcze mogę.

-Luis? - z zamyślenia wyrwał mnie głos osoby stojącej za mną.

-Tak? - odwróciłem się do Masahiro.

-W porządku? - położył dłoń na moim ramieniu.

-Pewnie - mężczyzna odczuł ewidentną ulgę.

-Odchodzę - powiedział po krótkiej chwili.

-Nie zatrzymam cię przecież - uśmiechnąłem się do przyjaciela.

-Prawda, ale chciałem cię uprzedzić - odwzajemnił mój uśmiech.

-Co planujesz? - odwróciłem się w stronę okna.

-Wrócę do Francji. Do miejsca, gdzie wszystko się rozpoczęło i postaram żyć normalnie. 

-Liczę, że ci się uda. A jeśli pojawią się jakieś kłopoty pamiętaj, że zawsze ci pomogę - poklepałem blondyna po ramieniu.

-Wystarczająco nam pomogłeś. Gdybyś nie zjawił się tamtego dnia dziś zapewne byśmy się nie znali. Jestem ci wdzięczny za wszystko co dla mnie zrobiłeś - wypowiedź wampira została przerwana.

-Wszyscy jesteśmy ci wdzięczni - obok Masahiro stanęli Arata, Shinji oraz Larissa uśmiechając się do mnie.

-Szefem może byłeś trochę zrzędliwym, ale jako przyjaciel nie mogliśmy trafić lepiej - Shinji zabrał głos.

-I zanim coś powiem dodam, że znaliśmy cenę przyjaźni z tobą. Każde z nas sobie zdawało z tego sprawę już wieki temu, ale mimo wszystko dobrowolnie trwaliśmy u twojego boku - Arata stanął obok mnie. - Luis nie jesteś takim potworem jak twój ojciec - dodał po chwili, a ja zaniemówiłem.

-Nie byłeś i nie będziesz. Po prostu czasami jesteś troszkę za nerwowy i bywasz lekkomyślny, ale za to cię uwielbiamy - Larissa podeszła i pocałowała mnie w polik.

-Wieczność to bardzo długi czas, ale nie mam nic przeciwko, by spędzić go z tobą. Ostrożnie będziemy układać naszą przyszłość. Pojawiłeś się w moim życiu, wziąłeś to serce i uwolniłeś je - dziewczyna przytuliła się. - Kocham cię - dodała po chwili.

-Taa...taki tam tylko anioł z shotgunem - zażartował Masahiro, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

-Dziękuję za wszystko - wyszeptałem spoglądają na swoich rozbawionych przyjaciół.

Mój świat naprawdę nabrał barw, od kiedy oni pojawili się w moim życiu. Ale tak to czasem bywa, że magia codzienności przynosi takie spotkania, które zadziwiają nas samych. 

Powolutku wszyscy rozchodzą się w swoje strony, a ja tylko po cichu zastanawiam się jak potoczą się nasze losy i kiedy ponownie znów będzie nam dane spotkać się w tym samym gronie.

Mijają godziny, dnie, miesiące, lata, a my nie doceniamy najważniejszych dla nas osób. Budzimy się dopiero w ostatni momencie, gdzie zazwyczaj jest już za późno na jakiekolwiek działania. Ja na szczęście zdążyłem, ocknąłem się, pozbyłem przeszłości i zrozumiałem swoje błędy. Dzięki temu miałem jeszcze szansę, ale to nie zdarza się często. Zazwyczaj przegapiamy ten moment, a potem plujemy sobie w brodę powtarzając w kółko to samo zdanie. Dlaczego wtedy nie zareagowałem? Dlaczego nie powiedziałem co leży mi na sercu? A przede wszystkim dlaczego nie podziękowałem za ich obecność?

,,Wpływamy na siebie wzajemnie i często zdarza się, że przelotne spotkanie, rozmowa, wymiana myśli, złośliwy żarcik nawet potrafią wyżłobić głęboki ślad w czyjejś pamięci i zaważyć nawet na całym życiu człowieka" 

Skradziona Wolność: Utracona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz