PERSPEKTYWA LARISSY
Myślałam, że już nigdy więcej nie spotkam ponownie Taylor'a. A on stoi teraz przede mną jak gdyby nigdy nic. Rozumiem fakt, że w rzeczywistości mnie i jego nic nie łączy. Nie jesteśmy rodziną, a więź która razem dzieliliśmy była tylko jedynie złudzeniem. Jednakże mimo wszystko spędziliśmy wspólnie wiele lat i ciężko tak po prostu z dnia na dzień zapomnieć o wszystkim.
-Luis ci nie powiedział? - Tay podszedł do mnie, a ja zaprzeczyłam.
-Chyba nadszedł czas zakończyć pewien rozdział - spojrzał na mnie.
-Zgadzam się z tobą - skinęłam do chłopaka.
Przeszliśmy na taras, aby móc porozmawiać na osobności. Powinniśmy zrobić to dawno temu, ale dopiero dziś dojrzeliśmy do tej decyzji
Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy, aż ktoś z nas jako pierwszy odważy się zabrać głos.
-Żyliśmy w kłamstwie wystarczająco długo. Czas to skończyć. Przez ostatnie kilka lat żyli w fikcji. To nigdy nie było nasze prawdziwe życie. Nie jestem twoim bratem, a ty moją siostrą. Jestem kolegą Luis'a, a ty żoną mojego kolegi, nic więcej. Dlatego musimy przestać - Taylor zabrał głos.
-Zbyt długo trzymaliśmy w sercu urazę. Nie możemy się winić za nasze grzechy. Prawdę mówiąc wszystkiemu winien jest Luis. I choć nie jesteśmy rodziną cieszę się, że zyskałam takiego kumpla - puściłam mu oczko. -Myślę, że od tej pory żadne z nas nie będzie miało żalu, że nie uczestniczy w jego życiu - wyciągnęłam dłoń w stronę wampira.
-Nie będzie - Taylor uścisnął moją dłoń.
-Żegnaj bracie - objęłam chłopaka.
-Żegnaj siostro - odwzajemnił mój uścisk.
Wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się w dwie przeciwne strony. Tak właśnie wygląda koniec. Długo zbieraliśmy się na ten czyn, ale tak musiało się stać. Nie możemy dalej się oszukiwać i ży w kłamstwie, nikomu to nie służy.
Spojrzałam na swojego ukochanego, którego dostrzegłam przez szybę, po czym zwróciłam się do Tay'a.
-Dziękuję za możliwość odzyskania Luis'a - szepnęłam do wampira, a ten posłał mi porozumiewawczy uśmiech.
Taylor zniknął, a ja wróciłam do środka, gdzie dołączyłam do męża i pozostałych.
-Odszedł? - mężczyzną objął mnie ramieniem.
-Tak - skinęłam głową.
Ulżyło mi, kiedy końcu powiedzieliśmy sobie to na głos. Od tego momentu nie możemy mieć do siebie pretensji o brak kontaktu, czy uczestniczenie w naszych życiach. Zakończyliśmy pewien etap. Jak widać było nam to potrzebne.
Historia moja i Taylor'a rozpoczęła się przez Luis'a i teraz przez Luis'a została zakończona. Dał nam możliwości poznania się kilka lat temu, a dziś dzięki niemu mogliśmy się pożegnać. Jestem mu wdzięczna za to, a raczej jesteśmy.
-Mamy jakiś plan? - szybko zmieniłam temat.
-Amina zaprowadzi nas do pozostałych wiedźm, a następnie wskaże nam kryjówkę Isztar - Arata pokrótce objaśnił mi co zamierzają.
-Nie wydaję wam się, że to zbyt proste? - zamyśliłam się.
-Racja, ale to nasz jedyny punkt zaczepienia - odrzekł mój mąż.
-Luis pozwól mi z Kanako to sprawdzić - spojrzałam na mężczyznę, który zamilkł.
-Dam sobie radę, a jeśli to pułapka to nie powinno cię tam być, ani żadnego z was - przyjrzałam się wampirom.
-Zgoda, ale daj znać w razie czego - z czułością pocałował mnie w czoło.
-Tak jest szefie! - zaśmiałam się, po czym podeszłam do Luis'a i zabrałam mu pistolet, który miał za paskiem.
Swoim drogą wolę nie wnikać, dlaczego miał go przy sobie.
-Amina, prowadź - puściłam Kanako oczko, a następnie w trójkę opuściłyśmy dom.
Wydaje mi się, że wszystko idzie za łatwo. Rzadko kiedy zdarza się, że coś z taką łatwością idzie jak po naszej myśli. Dlatego wyczuwam drobny podstęp i nie chcę mieszać w to Luis'a. Na chwilę obecną on i jego przyjaciela są zbyt cenni. Czarownice za bardzo ich pragną, a ja nie zamierzam ich narażać. Stąd pomysł, że najpierw sprawdzę to ja razem z Kanako. My nie jesteśmy tak bardzo pożądane przez nie, więc na logikę biorąc mniejsze niebezpieczeństwo nam grozi.
Wsiedliśmy do samochodu, który chwilę wcześniej pożyczałam od ukochanego. Amina usiadła z przodu na miejscu pasażera, aby móc wskazać mi drogę. Natomiast Kanako nie spuszczała jej z oka oraz pilnowała, by nie próbowała żadnych sztuczek zajmując miejsce za dziewczyną na tylnych siedzeniach.
-Nie ufasz mi - czarownica zwróciła się do mnie.
-Dziwisz mi się? - odpowiedziałam pytaniem.
-Nie, ale to nie my chcemy was skrzywdzić - dodała po chwili.
-Pewności nigdy nie za wiele - skręciłam w polną dróżkę, którą wskazała mi dziewczyna oraz którą niezauważeni opuścimy miasto.
-Słowa Isztar nas nie dotyczą - spojrzała w okno.
-Nie dotyczą, ponieważ? - zerknęłam na towarzyszkę naszej podróży.
-Luis jest tym, którego słowo dla nas się liczy - odpowiedziała półszeptem.
-Luis? Dlaczego? - dopytywałam zaintrygowana zdaniem Aminy.
-Dowiesz się w swoim czasie - zamilkła.
Niestety więcej nie udało mi się z niej wyciągnąć, ale skoro mam się dowiedzieć w swoim czasie to na pewno tak się stanie.
CZYTASZ
Skradziona Wolność: Utracona miłość
VampirosCzy utraconą miłość można odzyskać, jeśli była przeznaczona? Luis rozstał się z Larissą dla dobra jej oraz syna. Po kilku latach zakochana dziewczyna utraciła kontakt ze swoim mężem. Co działo się przez te wszystkie lata, kiedy zmuszeni byli żyć oso...