Rozdział 26 Nadzieja powróciła

1.9K 84 9
                                    


PERSPEKTYWA HOPE

Kiedy pierwszy raz spotkałam Luis'a sprawiał wrażenie bezwzględnego, ale z czasem przebywając dłużej w jego towarzystwie mogę ze spokojem stwierdzić, że się myliłam. Jak każdy z nas ma swoje złe i dobre strony, choć te drugie zdecydowanie rzadziej się pojawiają. Mimo wszystko nie pozostawił mnie na pastwę losu, gdy uciekłam przed swoim oprawcom. Znaleźli mnie jego przyjaciele. Myślałam, że zostawią mnie tam, bądź ich szef każe mnie zabić. Lecz on zgodził się mnie przyjąć pod swój dach, choć wiele tym ryzykował. Wykazał się swoim współczuciem. Odebrał mi co prawda człowieczeństwo, ale prawdę mówiąc to wcale nie jest złe. Ponieważ w zamian za to podarował mi życie wieczne oraz rodzinę i przyjaciół, których nigdy nie miałam.

Czy Luis jest dobry, a może zły niech oceni każdy sam. Lecz pamiętajmy, że nie ocenia się książki po okładce. Dla mnie jego dobroć jeszcze nie wygasła, gdzieś wciąż tli się w nim jakaś iskierka dobra i może kiedyś pozwoli jej dość do głosu na dłużej niż kilka sekund.

Spacerowałam po ogrodzie, gdy dołączył do mnie Valentin syn Luis'a oraz Larissy.

-Kiedy do nas dołączyłaś? Nie widziałem cię wcześniej - zlustrował mnie wzrokiem od stóp, aż do głowy.

-Dwa miesiące temu. Twój ojciec ocalił mnie przed pewną śmiercią - zerknęłam na chłopaka, który delikatnie uśmiechał się do mnie.

-To do niego podobne. Jeśli widzi w kimś coś więcej czego nie dostrzegamy my nie mógłby nie pomóc takiej osobie. Najwidoczniej musiałaś wtedy naprawdę potrzebować pomocy plus pewnie nie okazałaś strachu przed nim, prawda? - przytaknęłam.

-Mój ojciec ceni sobie takie osoby - puścił mi oczko.

-Czyli w takim razie dołączyłaś do nas na dobre i nigdzie się już nie wybierasz? - spytał przyglądając mi się podejrzanie.

-Raczej nie. Odnalazłam swoje miejsce - uśmiechnęłam się ciepło do wampira.

-Zatem umówisz się ze mną? - zapytał uśmiechając się zadziornie do mnie.

-Z miłą chęcią - odrzekłam po krótkim namyśle.

Kto by pomyślał, że dzięki jednej osobie moje życie diametralnie się odmieni. Dawniej uważałam, że moja dalsza egzystencja na tym świecie jest zbędna. Życie mnie nie oszczędzało, ale nie zamierzam się nad tym użalać, ponieważ żadnego z nas tutaj nie oszczędzało. Niektórzy uznaliby, że życie po stracie człowieczeństwa staje się bezwartościowe, a wampiryzm to zło. Jednakże mylą się. Luis, Arata, Masahiro, Shinji, Larissa oraz ja. Wszyscy odnaleźliśmy dopiero szczęście po staniu się wampirami. Perspektywa wiecznego życia daje nam wiele możliwości, których nie mamy będąc śmiertelnikami, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie starcza nam czasu spełnić swoich marzeń. A gdy Twoje życie nie ma wyznacznika końca stajesz się niezwyciężony. Nie musisz już się martwić, że czas zabierze Cię przed wcześniej, bądź nie zobaczysz miejsc, o których zawsze marzyłeś, a Twoje marzenia staną się tylko bezużytecznym wspomnieniem.  

Cenę jaką płacimy za nieśmiertelność warto płacić.

-Żałujesz, że do nas dołączyłaś? - głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia.

-Nie, ofiarowaliście mi coś o czym inni mogą tylko marzyć. Obdarzyliście zaufaniem i opieką. Jestem wdzięczna wam wszystkich. Pomogliście odnaleźć mi moje miejsce na ziemi - spojrzałam na Valentina, a następnie na Luis'a, który stał w oddali. - Zawsze będę wdzięczna Luis'owi i gotowa przyjść mu z pomocą, gdy będzie potrzebował - Brunet posłał mi tajemniczy uśmieszek, gdy na niego spojrzałam. Najwidoczniej usłyszał moje słowa.

Ze spokojem mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję i nigdy nie pożałuję swych decyzji.

-Mam pewną szaloną propozycję, zgadzasz się? - mężczyzna spojrzał na mnie z podejrzliwym uśmieszkiem na twarzy, a ja z zaciekawieniem mu się przyglądałam.

-A gdyby nasza randka wydłużyła się tak o kilka miesięcy? - byłam coraz bardziej zaintrygowana słowami wampira.

-O kilka miesięcy? - powtórzyłam.

-Niedługo wyruszam kontynuować swoją podróż po świecie. Może zechciałabyś się do mnie przyłączyć? - zamyśliłam się.

-Nic nas tutaj nie trzyma. Szczególnie teraz, gdy pokonaliśmy wiedźmy. W razie kłopotów wrócimy i staniemy ponownie u boku Luis'a gotowi do walki. Nikt nie będzie miał nam za złe, że znikniemy na jakiś czas. Więc mogę liczyć na twoją pozytywną odpowiedź na moją propozycję? - zaśmiał się.

-Zgoda, dlaczego by nie. Chętnie poznam cię bliżej - puściłam chłopakowi oczko.

-Nie pożałujesz - objął mnie ramieniem.

-To się dopiero okaże - zaśmiałam się.

,,Życie potrafi być skąpe: mijają dni, tygodnie, miesiące, lata i nic się nie wydarza. A potem uchylamy jakieś drzwi i nagle... przez szczelinę wdziera się istna lawina. W jednej chwili nie mamy nic, a już w następnej aż tyle, że trudno sobie z tym poradzić"

Skradziona Wolność: Utracona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz