Rozdział 29 Ostatni z przyjaciół

1.6K 86 9
                                    


Shinji poprosił mnie o rozmowę w cztery oczy. Przeszliśmy do mojego gabinetu na piętrze pozostawiając pozostałych w salonie nie chcąc psuć im obecnej atmosfery naszymi dyskusjami.

-Porobiło się - szatyn zamknął za nami drzwi.

-To prawda - oparłem się tyłem o blat biurka.

-Zamierzam wrócić do Europy. Jeszcze nie wiem, gdzie się zatrzymam i jak będę żył, ale wiem, że nie mogę tutaj zostać. Za dużo się wydarzyło - westchnął kręcąc przy tym głową. -Wszyscy powinniśmy stąd odejść - dodał po chwili.

-Masz rację. Życie tutaj nie było proste, a ja wam nie ułatwiałem. Wyobrażasz sobie, że mój syn splamił swoje ręce krwią z mojego powodu - Shinji spojrzał się na mnie z zaskoczeniem. -Podczas swojej podróży usłyszał plotki o czystce i stało się - westchnąłem.

-Luis to nie twoja wina. Nie wychowywałeś go w ten sposób. Starałeś się odciągnąć go od tego świata, a my unikaliśmy jakichkolwiek wzmianek w jego obecności o półświatku. Wszyscy się staraliśmy, ale czasem życie kieruję nas inaczej - przyjaciel położył mi dłoń na ramieniu.

-Właśnie, że to moja wina, bo gdybym nie dawał powodów do plotek on, by tego nie uczynił. Gdybym również nie zabił tej młodej wiedźmy Isztar nie mściłaby się. Zabiłem Starka, chciałem to samo zrobić z Morgan wiedząc jak ważna jest dla mojej żony. Oszukuję Larissę, prawie ją zdradziłem, a ona nigdy nie chcę wyjaśnień. Usprawiedliwia moje czyny jako potrzebne działania, by uchronić bliskie mi osoby. Jak mnie to irytuje! Dlaczego nigdy nie dowaga się prawdy? - usiadłem na krześle przy biurku.

-Wolałbyś, żeby dowiedziała się o wszystkim i wykrzyczała ci jak bardzo cię nienawidzi za twoje czyny? Poczuł byś się wtedy lepiej, prawda? Ale kiedy ona o nic nie pyta ciebie zżerają od środka wyrzuty sumienia? - skinąłem ledwo zauważalnie.

-Chyba tak - spuściłem głowę.

 -Naprawdę jesteś dupkiem - westchnął. -Nie przyznawaj się do niczego, dla jej dobra milcz.

-To nie wszystko... - zamilkłem na chwilę. -To był drugi raz - ledwo wydukałem.

-Chcesz powiedzieć, że już raz ją zdradziłeś? Czy to było dwa lata temu, kiedy rozstaliście się dla dobra Valentina? I czy w tym przypadkiem nie brała udziału czarownica, którą zabiłeś i dlatego Isztar postanowiła wymierzyć ci sprawiedliwość? - przytaknąłem. - Powiedz, że tego nie zrobiłeś! Powiedz, że udało ci się ocknąć w odpowiednim momencie! - milczałem.

To prawda, że w ciągu tych pięciu lat bardzo się pogubiłem. Prawdę mówiąc zrobiłem i dokonałem wielu rzeczy oraz zbrodni, z których nie jestem dumny, dlatego nie wspominam o tym. Tylko niektórzy znają prawdę. Arata, któremu zwierzyłem się oraz Shinji, która niestety kilka razy naszedł na akcje z moim udziałem i w ten sposób wszystko się wydało. 

-Nie zrobiłem, ale nienawidzę się za to. Ten czas był dla mnie okropnym okresem, a szczególnie pierwsze dwa lata, kiedy żyłem całkiem w odosobnieniu. Nie usprawiedliwię się tym, że przez ostatnie pół roku musiałem żyć na usługach Desmonda. Pierwszy wampir, władca istot nocy, zniewolony cóż za dziwny paradoks, czyż nie? Jednakże życie mojej rodziny było dla mnie najważniejsze. W innym przypadku nigdy bym się tak nie ukorzył - zacisnąłem pięść.

-I tak ich zabiłeś i pojechałeś z odsieczą żonie i synowi, choć mało przez to nie zginąłeś! Zastanowiłeś się jakbyś wtedy ich bronił, durniu! Było zadzwonić po nas! - wściekły przyjaciel zgromił mnie spojrzeniem.

-Wybacz - westchnął.

-Masz swoje za uszami. Bywasz arogancki, władczy, egoistyczny, lekkomyślny i ogólnie wariat z ciebie, ale wiedzieliśmy z czym wiąże się przyjaźń z tobą. A jeśli chodzi o Larissę również zdawała sobie sprawę w kim się zakochała i widzisz po niej, albo po nas, abyśmy żałowali że cię poznaliśmy? Ani trochę. Nie interesuję nas jaki jesteś, gdy cię nie ma przy nas bo dla nas najważniejszy jest czas w twojej obecności i fakt, że skoczysz dla nas w ogień co nie raz udowodniłeś. Dobry z ciebie przyjaciel. Trochę nawaliłeś z wiernością do żony, choć do niczego nie doszło, a tobie zrobili pranie mózgu z powodu klątwy to nie usprawiedliwia. Jednakże dla niej jesteś idealny i nie zepsuj tego, kiedy my jutro wyjedziemy - klepnął mnie.

-Przemowa niczego sobie - zaśmiałem się. -Ale masz rację po raz kolejny. Skończyłem z przeszłością - uśmiechnąłem się do przyjaciela.

Rozstanie z Larissą było dla mnie ciężkie. Nie mogłem się pogodzić z faktem, że opuściłem swoją rodzinę. Powinien trwać przy nich, ale niestety moja obecność naraża ich jeszcze bardziej na niebezpieczeństwo. Gdy przebywałem w Nowym Yorku pogubiłem się i nie będę się z tym krył. Chciałem dokonać rzeczy niemożliwych, lecz moje decyzje obróciły się przeciwko mnie. Natomiast w momencie rzucenia przez Isztar klątwy na mnie stałem się zupełnie inną osobą. Jakbym stracił panowanie nad sobą, nie potrafiłem opanować siebie samego i to było coś strasznego. Bałem się, że narobię głupstw w tym okresie i niestety nie myliłem się. 

Czasy nie cofnę, ale przeszłości rozpamiętywać nie będę. Wyjaśniłem Shinji'emu, dlaczego przez ostatnie miesiące tak się zachowywałem i teraz na stałe zamykam ten rozdział.

Skradziona Wolność: Utracona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz