Prawie całą noc nie zmrużyłam oka, przez co pobudka o siódmej rano stała się moim największym wrogiem i realnym koszmarem. Wszystkie poranne czynności wykonywałam potwornie wolno przez co po raz kolejny nie zdążyłam zjeść śniadania. Na szczęście w ostatniej chwili udało mi się wsiąść do autobusu, który jako jedyny dojeżdża pod szkołę.
Z upragnieniem czekałam na lunch, ponieważ marzyłam o tym, aby wreszcie coś zjeść. Zajęcia z panem Philipsem dłużyły się nieubłaganie, a każde kolejne działanie wydawało się skomplikowane i niemożliwe do wykonania. Siedzący obok mnie Ethan skrupulatnie wszystko notował, ale kiedy zapytałam go, czy rozumie dany temat wręcz natychmiast kiwnął przecząco głową i zaczął się śmiać.
- Co wam tak wesoło? Panie Whitford rozumiem, że zgłasza się pan do odpowiedzi?- głos nauczyciela rozbrzmiewa po całej sali i wszystkie spojrzenia znajdujących się w klasie uczniów lądują na naszej dwójce.
- Bardzo przepraszamy, to się już nie powtórzy.- mówię szybko, chcąc uratować chłopaka od pójścia do tablicy.
- Widzę, że pani Watson także ma ochotę zabłysnąć wiedzą. Zapraszam waszą dwójkę na środek.- rzuca profesor, posyłając nam dziwny uśmiech. Zrezygnowana podnoszę się z ławki i wykonuję polecenie pana Philipsa. Zapowiada się cudowny dzień, pełen niesamowitych wrażeń.
***
Zrezygnowana siedziałam przy stoliku, rozgrzebując widelcem wcześniej zakupioną sałatkę. Oczywiście dostałam C*, co jak dla mnie było bardzo słabą oceną. Całkowicie psuła ona moją średnią. Cały głód zleciał ze mnie jak powietrze z przebitego szpilką balonika. Chciałam jak najszybciej opuścić teren szkoły i wreszcie wrócić do domu. Niestety czekała na mnie jeszcze fizyka i dwie lekcję wf. Nie wiem jak wytrzymam tyle czasu.
- Zjedz wreszcie tą cholerną sałatkę Sophia.- przerywa nagle moje przemyślenia Meg. Dziewczyna pałaszuję swojego hamburgera i co chwila popija go fantą. Jakim cudem dziewczyna ma taką figurę, jedząc takie jedzenie? Gdzie tu sprawiedliwość?! Przy stoliku znajduję się także Harry, Ethan oraz Elizabeth. Cała czwórka rozmawiała na temat jakiejś imprezy, ale teraz wszyscy zwrócili się w moja stronę i czekają aż wreszcie coś powiem.
- Nie mam apetytu.- rzucam tylko od niechcenia i spuszczam wzrok na swoje trampki. Przyjaciółka posyła mi pytające spojrzenie, a następnie bierze do ust kolejnego gryza hamburgera.
- Nie przejmuj się tak tą oceną, każdy wie jaki jest Philips. Poprawisz to przecież.- mówi po chwili Ethan, przerywając w ten sposób ciszę.- Jak już skończycie jeść to chodźmy na zewnątrz. Nie wiem jak wy, ale ja potrzebuję świeżego powietrza.- dodaje zielonooki, poprawiając się na krześle.
- Muszę jeszcze pójść do biblioteki, dołączę do was później.- mówi Elizabeth i powoli wstaję od stołu. Zabiera swoją tackę i rusza w kierunku okienka, gdzie szybko ją odkłada, a następnie opuszcza stołówkę.
Jestem prawie na 100% pewna, że czarnowłosa dziewczyna, która od kilku tygodni stała się bardzo tajemnicza, wcale nie poszła do biblioteki. Od dłuższego czasu ja i Megan podejrzewamy, że ma romans z panem Philipsem, chociaż na początku wydawało mi się to niedorzeczne. Nie twierdzę, że nauczyciel nie jest przystojny, ale jednak jego charakter jest jak dla mnie zbyt irytujący. Philips lubi się wywyższać, jest małostkowy i mściwy. Nie mam pojęcia co mogła zauważyć w nim Elizabeth.
- Idziesz Sophi?- z przemyśleń kolejny raz tego dnia wyrywa mnie głos przyjaciółki, a w odpowiedzi na jej pytanie kiwam twierdząco głową. Razem odkładamy niebieskie tacki i wychodzimy na boisko szkolne. Jest piękna pogoda. Słońce przygrzewa, przez co zaczynam żałować, że nie założyłam dzisiaj sukienki. Przyjemny wietrzyk muska moją twarz, przez co na chwilę zapominam o całej sytuacji, która miała miejsce na lekcji matematyki.
Siadamy wygodnie na trybunach i staramy się nacieszyć tym pięknym dniem. To właśnie tego potrzebowałam. Odrobiny słońca i spokoju, który niestety nie trwał wiecznie.
- Harry, Ethan gracie z nami?- zadaję pytanie wysoki blondyn, trzymający w rękach czarno-białą piłkę do futbolu. Oczywiście chłopaki ochoczo wkraczają na środek, a ja zaczynam rozglądać się po boisku. Już po kilku sekundach dostrzegam Noah, który zajmuję pozycję w ataku. Jego ciemne, zazwyczaj idealnie ułożone włosy są teraz zmierzwione i potargane we wszystkie strony. Wzrokiem zjeżdżam odrobinę niżej i widzę nagi tors chłopaka. Jego wyrzeźbione ciało jest najcudowniejszym widokiem dla moich oczu.
- Jejku kobieto opanuj się! Nie patrz tak na niego. Wyglądasz jakbyś się miała na niego rzucić i oddać mu swoje dziewictwo na tym boisku.- mówi nagle brunetka, a ja od razu posyłam jej wściekłe spojrzenie. Dziewczyna zaczyna się śmiać, co zwiększa moje poirytowanie.
- Daj mi spokój. Nie mam dziś ochoty na żarty.- rzucam szybko i wracam wzrokiem na środek boiska.
- No już dobra, nie obrażaj się przecież. Moim zdaniem byłoby najlepiej jakbyś poszła na tą imprezę, co jest w sobotę. Podobno odbywa się w domu Noah. Założysz ładną kiecke i wreszcie do niego zagadasz!- ostatnie zdanie dziewczyna wypowiada dużo głośniej, co zwraca uwagę kilku chłopaków, grających w piłkę nożną. Jednym z zainteresowanych staję się Noah, który co chwilę zerka na mnie ukradkiem.
- Nie tak głośno Megan! Cały świat nie musi wiedzieć, że podoba mi się Collins.- mówię szybko i wyciągam z plecaka butelkę wody.
- Hej dziewczyny.- słyszę nagle zachrypnięty głos bruneta, o którym przed chwilą rozmawiałyśmy. Chłopak zajmuję miejsce obok mnie i posyła nam ciepły uśmiech, który od razu powoduję w moim brzuchu falę ciepła.- Mogę się napić?- przerywa ciszę, patrząc na mnie wyczekująco. Oczywiście szybko podaję mu butelkę, nie odrywając wzroku od bruneta.
- Sophi ja idę do Elizabeth, napisała mi esemesa, że potrzebuję mojej pomocy w bibliotece. Widzimy się później.- rzuca szybko moja przyjaciółka, ale dobrze wiem, że dziewczyna kłamię. Nikt do niej nie wysłał żadnej wiadomości, po prostu chcę, żebym została sam na sam z Noah. Razem z chłopakiem odprowadzamy Megan wzrokiem. Brunetka szybko znika z naszego pola widzenia.
- Organizuję imprezę w tą sobotę. Przyjdź, jeśli dasz radę.- mówi chłopak, przerywając w ten sposób cieszę, panującą między nami. Odwracam się w jego stronę i posyłam mu niewielki uśmiech. Brunet bawi się butelką i dopiero po kilku sekundach swój wzrok kieruję na mnie. - Naprawdę ślicznie dziś wyglądasz.- dodaje po chwili, a nasze spojrzenia splatają się ze sobą. Chciałabym, aby ten moment trwał całą wieczność.
- Noah kurwa grasz, czy nie?- krzyczy jeden z chłopaków, a po tonie jego głosu wnioskuję, że jest wkurzony. Oboje kierujemy swój wzrok na lewą stronę boiska, skąd dochodzi dźwięk i jak się po chwili okazuję to mój kochany braciszek się tak wydziera wniebogłosy. Blondyn lustruje naszą dwójkę zimnym wzrokiem i kładzie ręce na biodrach.
- Tak!- odpowiada siedzący obok mnie brunet, a następnie znowu odwraca się w moim kierunku.- Dzięki za wodę. Do zobaczenia Sophia.- dodaje na koniec i znika wśród grających chłopaków.
*C- ocena średnia- odpowiednik 3
Hejka!
Przez moją nieuwagę zmieniłam nazwisko mojej bohaterki, ale błąd już naprawiony :)
Publikuję kolejny rozdział, a nowy pojawi się prawdopodobnie w niedzielę lub poniedziałek (chyba, że skończy się strajk nauczycieli- wtedy wstawię go najpóźniej we wtorek). Miłego wieczorku! :***
CZYTASZ
Forbidden Love
RomanceNieosiągalny chłopak z sąsiedztwa, który na dodatek jest przyjacielem Twojego brata? To najgorsze połączenie, z którym zetknęła się główna bohaterka opowieści- Sophia Watson. Czy jej relacje z brunetem ciągle pozostaną na zasadzie siostra-przyjaciel...