#14

494 16 1
                                    

Siedzimy razem na łóżku chłopaka i oboje niepewnie co chwilę na siebie zerkamy. Nie mam pojęcia jak się zachować w takiej sytuacji. Nigdy nie byłam dobra w relacjach damsko-męskich.

- Przepraszam, że tak wtedy zareagowałem.- przerywa ciszę brunet, wpatrując się w ścianę.- Zachowałem się jak idiota.

- Dlaczego mnie w ogóle pocałowałeś?- pytam niepewnie, przypominając sobie sobotni wieczór.

- Sam nie wiem... Nie myślałem o tym, po prostu to zrobiłem.- odpowiada chłopak, nerwowo drapiąc się po karku.- Myślisz pewnie, że mi odbija.- dodaje po chwili, odwracając się w moją stronę.

- Ja po prostu nie rozumiem co się dzieję. Mam mętlik w głowie. Musisz mi to jakoś wytłumaczyć, podać chociaż jeden powód, dla którego to zrobiłeś.- mówię szybko, przez co chłopak zapewne nie zrozumiał połowy mojej wypowiedzi.

- W tamtym momencie pierwszy raz od dłuższego czasu pomyślałem o sobie. O tym czego ja chcę.- stwierdza brunet, podkreślając przed ostatni wyraz.- Wiem, że to się wydaję teraz dziwne i nienormalne.. Sam nie rozumiem swojego zachowania. Jedyne czego jestem pewien to tego, że jakbym mógł cofnąć czas to i tak bym Cię pocałował.

Speszona, a jednocześnie zaintrygowana spuszczam swój wzrok na podłogę. Nie jestem w stanie spojrzeć mu teraz w oczy, chociaż wiem, że powinnam to zrobić. Emocje, które teraz w sobie noszę są niedozniesienia. Czuję się, jakbym miała zaraz zemdleć z nadmiaru wrażeń.

- Powiedz coś, Sophi.- rzuca brunet, siadając bliżej mnie. Chłopak kładzie swoją dłoń na moim policzku i kciukiem rysuje na nim kułeczka.

Przymykam oczy, czując jego dotyk na swojej skórze. Ten moment mógłby trwać wieczność.

- Dlaczego mówisz mi to teraz, Noah?- pytam cichutko, zerkając mu w oczy.

- Musiałem Ci to wreszcie powiedzieć, bo na to zasługujesz. Chcę, żebyś to wiedziała.- odpowiada również ściszonym głosem. Chłopak spuszcza wzrok i zatrzymuje się na moich ustach. Bardzo powoli przysuwa się do mnie, przez co dystans pomiędzy nami zmniejsza się, a nas dzieli dosłownie parę centymetrów. Kiedy jego słodkie wargi dotykają już moich drzwi od pokoju gwałtownie się otwierają, przez co oboje szybko się od siebie odsuwamy.

- Boże przeszkodziłem wam, ale mi głupio.- rzuca wysoki mężczyzna, opierając się o framuge drzwi.- Nie wiedziałem, że się spotykacie.

- Dzień dobry..- rzucam zmieszana, a następnie staram się schować twarz za swoimi włosami.

- Jeśli będziesz tak łaskaw następnym razem zapukaj.. Sophia i ja nie jesteśmy razem, tato.- mówi zdenerwowany brunet, na co jego ojciec podnosi ręcę w geście obronnym.

- Oczywiście w końcu wszyscy normalni znajomi całują się jak gdyby nigdy nic.- stwierdza mężczyzna, powstrzymując śmiech.

- Chcesz coś, czy po prostu przyszłeś mnie powkurzać?- pyta Noah, świdrując wzrokiem rozmówcę.

- Chińszczyzna przyszła.. Więc jeśli jesteście głodni to zejdźcie do kuchni.- oznajmia pan Collins, posyłając mi szeroki uśmiech.

- Za chwilę.- rzuca tylko chłopak, zerkając na mnie ukradkiem.

- Rozumiem, musicie dokończyć "koleżeńskie" sprawy.- mówi rozbawiony mężczyzna, rękami tworząc cudzysłów wymawiając przed ostatnie słowo. Następnie wychodzi z pomieszczenia i zamyka za sobą drzwi.

- Przepraszam, wiesz jaki jest mój tata.- przerywa ciszę chłopak, odwracając się w moją stronę.

- Nie bądź na niego zły, to dobry człowiek i wspaniały ojciec.- stwierdzam z uśmiechem.- Żeby tylko nic nie powiedział o tym co widział Alexowi.. oboje wiemy jaki jest mój brat.

- Racja, pogadam z nim o tym później.- oznajmia nastolatek, wpatrując się we mnie.- Głodna?

- Nawet nie wiesz jak bardzo..

***

Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając thriller "Shutter Island"*, w którym gra boski Leonardo DiCaprio. Brunet dobrze wiedział, że uwielbiam tego aktora, więc specjalnie dla mnie wybrał film, w którym Leo występuje. Było to naprawdę słodkie i miłe z jego strony.

Do domu wróciłam koło dziewiątej, uprzednio sprawdzając, czy w środku znajduję się Alexander z Lilianą. Na szczęście dziewczyna wróciła do siebie jakiś czas temu.

Oczywiście kochany braciszek próbował się wszystkiego dowiedzieć.. Gdzie byłam, z kim, dlaczego tak długo i co robiliśmy.

Nie powiedziałam mu całej prawdy, ponieważ chciałam uchronić Noah przed kolejnym atakiem. Niestety wiedziałam do czego mój brat jest zdolny. Pomimo jego cudownych zalet, chłopak posiadał bardzo wiele wad, które wpoili mu głównie nasi rodzice.

Mama wróciła dopiero o dziesiątej, oczywiście okropnie zmęczona i padnięta, przez co nie miała czasu na rozmowę z własnymi dziećmi. Nawet nie próbowałam rozpocząć jakiegoś tematu, po prostu zamknęłam się w swoim pokoju.

Leżałam na swoim łóżku, wpatrując się w sufit. Bentley spał obok mnie, co chwilę słodko machając łapką. Ja natomiast nie mogłam zasnąć, przez kłębiące się w mojej głowie myśli.

Nagle usłyszałam cichutkie pukanie, przez co natychmiast zerwałam się z łóżka.

- Sophia śpisz?- słyszę głos mojego taty, więc szybko otwieram mu drzwi.

- Jeszcze nie śpię. Coś się stało?- mówię cicho, przecierając twarz rękoma.

- Jutro razem z mamą lecimy do Singapuru. Mamy tam kilka bardzo ważnych spotkań, więc nie będzie nas parę dni.- oznajmia mi mężczyzna, na co tylko głośno wzdycham.

- Tylko pamiętajcie, że w przyszły piątek jedziemy do Salem.- przypominam ojcu, który słysząc moje słowa szeroko otwiera oczy.

- Myślałem, że to za miesiąc..- rzuca cicho, drapiąc się nerwowo po karku.

- Nawet mi nie mów, że zapomniałeś. Obiecaliście mi, że pojedziemy tam wszyscy razem. Przecież wiesz jakie to dla mnie ważne tato!- wykrzykuję zdenerwowana, opierając się o zimną ścianę.

- Kompletnie wyleciało mi to z głowy. To Kyle ma urodziny, czy Allison?- pyta zdezorientowany, czym jeszcze bardziej mnie irytuje.

- Jak możesz nie pamiętać! Przecież to są dzieci twojego przyjaciela! Od kilku miesięcy mówimy Ci o tym z Alexem. Nawet nie wiesz, że to Kyle będzie obchodzić swoje urodziny!- jestem tak wkurzona, że nie panuję już nad własnymi emocjami. Nagatywna energia wzięła nade mną górę. Mam ochotę rozwalić cały ten dom. Wybaczyłam im, że zapomnieli o pikniku charytatywnym, na który zaprosiła ich pani Collins i odpuściłam im ten mecz Alexa, ale to już przelało czarę goryczy.- Nic was nie obchodzę! W dupie masz to co do Ciebie mówię, tak samo jak mama. Co z was kurwa za rodzice?!- na to pytanie mój tata już nic nie odpowiada, a jedynie patrzy na mnie zaskoczony.

- Co tu się dzieję? Christian co to za krzyki?- do pokoju przychodzi moja zaspana rozdzicielka, owijając się szlafrokiem. Tuż za nią stoi zaniepokojony Alexander.

- Sophia tym razem puszczę to w niepamięć, bo wiem, że powiedziałaś to w złości.- rzuca tylko mężczyzna, prostując się i poprawiając czarną marynarkę.

- Nie tato, wreszcie powiedziałam to co myślę.- mówię pewnie, chociaż strasznie się boję relacji rodziców na te słowa.

- Dobrze, w takim razie przez tydzień zero telefonu, laptopa i telewizora. Siedzisz w domu i się uczysz.- oznajmia mężczyzna, a ja na jego słowa jedynie przewracam oczami.

- Nienawidzę was.. wyjdźcie z mojego pokoju.

Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział wyszedł okay ❤

Dziękuję osobą, które ciągle czytają te opowiadanie i za gwiazdki! Bardzo się cieszę, że w ogóle ktoś to czyta, bo myślałam, że raczej nikt nawet na to nie zwróci uwagi :)

Do środy na pewno nie wstawię kolejnego rozdziału (ostatnie sprawdziany), ale myślę, że w czwartek już się pojawi.

Do następnego ❤❤❤

Forbidden LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz