Megan krzątała się po moim pokoju i wypytywała o to jak było wczoraj z Charlie'm. Długo się zastanawiałam, czy powiedzieć dziewczynie o naszym pocałunku, w końcu nie byłam pewna, czy szatyn chcę, aby ktoś poza naszą dwójką o tym wiedział.
- Naprawdę nic nie poczułaś?- zapytała zdziwiona brunetka, zatrzymując się na moment w miejscu.
- Jejku Megi pytasz mnie o to już chyba z dziesiąty raz. To był tylko mały, nieznaczący całus. Charlie to tylko mój przyjaciel! Zresztą on też nic nie poczuł, więc nie ma o czym mówić.- powiedziałam wszystko na jednym wdechu, zasłaniając twarz dłońmi. Dziewczyna nie odpuszczała i ciągle zadawała masę pytań typu, czy chłopak dobrze całuję, o czym rozmawialiśmy, gdzie mnie zabrał i jak był ubrany. Naprawdę żałowałam, że powiedziałam jej cokolwiek. Trzeba było posłuchać rozsądku i się nie odzywać.
- To wszystko przez Noah, jakby Ci się nie podobał, to mogłabyś mieć takiego cudownego chłopaka, jakim jest Charlie.- stwierdza oburzona, wskakują do mnie na łóżko.- Mogłabyś wreszcie wybić sobie tego chłopak z głowy!
- Jakby to było takie proste.. Nic na to nie poradzę, więc przestań mnie już męczyć kobieto.- rzucam poirytowana i zmęczona tą rozmową. Naprawdę nie mam siły i ochoty myśleć teraz o Collinsie.
Dziewczyna z rezygnacją unosi ręce do góry i wzdycha ciężko. Następnie podchodzi do mojej szafy i zaczyna przeglądać jej zawartość. Wolę nie pytać co kombinuje brunetka.
- Wstawaj małpo, nie ma leżenia! Szykujemy się na imprezę.- oznajmia nagle, wyciągając czarne rurki i bordowy top.- Zakładaj to szybko, bo nie mamy czasu.
- Nie przebieram się, idę w tym co mam na sobie.- mówię cicho, sięgając po telefon. Była już godzina 17:43, co oznaczało, że impreza planowo zacznie się za siedemnaście minut.
- W tym?! Postradałaś rozum?! Natychmiast zakładaj to co Ci wybrałam i nawet nie próbuj narzekać.- rzuca dziewczyna, starając się zabrzmieć groźnie. Jak najszybciej wykonuję jej polecenie, na co dziewczyna klaszcze w dłonie.- Chodź wyprostuję ci szybko włosy.
I tak po około dwudziestu minutach byłam gotowa do wyjścia ubrana w wybrany przez brunetkę outfit, a także w wykonanym przez przyjaciółkę makijażu. Od paru minut czekałam, aż Megan wyjdzie z łazienki. Ona również chciała się pięknie prezentować, więc stojąc przed lusterkiem poprawiała swoją fryzurę i make up.
- Naprawdę musimy tam iść?- pytam z nutką nadziei w głosie, ubierają czarne czółenka na słupku.
- Miałaś nie marudzić, dziewczyno!- rzuca brunetka, przewracając oczami. Zrezygnowana poddaje się i nie podejmuje już kolejnej próby namówienia jej na wieczorek w moim pokoju z cudownym Leonardem DiCaprio. Razem ruszamy w kierunku domu organizatorów imprezy i będąc już w środku rozglądamy się za resztą naszych przyjaciół.
- Widzę Harrego!- dziewczyna stara się przekrzyczeć bardzo głośną muzykę.
- Znajdę was później, idę przywitać się z Charlie'm.- rzucam szybko i rozglądam się dookoła. Chłopak stoi przy stole kuchennym z jakąś brunetką i razem przygotowują dla siebie drinki.- Hejka!- krzyczę, gdy jestem już obok nich.
- Cześć mała! Chcesz drinka?- zagaduję szatyn, a ja kiwam twierdząco głową.- Tak w ogóle to jest Rebecca, moja przyjaciółka z Seattle, a to jest Sophia, mieszka tutaj obok. Becky przyjechała na cały weekend i razem wyjeżdżamy w niedzielę.
- Bardzo miło mi Cię poznać! Charlie mi o tobie wiele opowiadał.- wykrzykuje dziewczyna i mocno mnie przytula. Ten gest odrobinę wprawia mnie w zakłopotanie, ale szybko go odwzajemniam. Chłopak patrzy na naszą dwójkę i obdarowuje nas ciepłym uśmiechem. Następnie wręcza nam kolorowe drinki.
- Patrzcie co wyczarowałem, zakochacie się w tym!- krzyczy szatyn i puszcza nam oczko.- Zaraz do was przyjdę, muszę tylko do łazienki.- dodaje po chwili i rusza w głąb korytarza.
- Odwal się od niego, dobrze Ci radzę kochaniutka.- rzuca nagle brunetka, posyłając w moją stronę sztuczny uśmiech.- Ten chłopak je mi z ręki i tak ma zostać. Żadna pokraka nie będzie mi wchodzić w paradę, rozumiemy się?
Oszołomiona jej słowami nie mam pojęcia jak zareagować. Do tej pory ta dziewczyna z wczorajszych opowieści Charliego wydawała się niesamowicie miła i urocza. Teraz dopiero widzę jej drugą, prawdziwą twarz.
- O czym rozmawiacie?- pyta nagle szatyn, podchodząc do nas. Upija łyka swojego alkoholu i przeczesuję ręką włosy.
- Zapytałam Sophi, czy mogłaby mnie oprowadzić po Portland. Może jak przyjadę następnym razem?- wypala dziewczyna i posyła mi chamski uśmiech, który aż kipi sarkazmem. Poirytowana wypijam połowę alkoholu z kubeczka i wycieram ręką usta, a następnie podchodzę do Charliego i delikatnie go przytulam. Następnie składam na jego policzku pocałunek i posyłam Rebecce wymuszony uśmiech.
- Oczywiście kochaniutka, dla koleżanek Charliego wszystko.- mówię głośno, aby muzyka nie zagłuszyła moich słów. Spoglądam na chłopaka, który jest najwyraźniej rozbawiony moim zachowaniem, a następnie dopijam do końca drinka. Gdyby spojrzenie dziewczyny było śmiercionośną bronią to już dawno by mnie tutaj nie było.
- Charlie zatańczysz ze mną?- pyta nagle brunetka, starając się wyglądać uroczo i słodko. Jednak jej mina wygląda mniej więcej tak, jakby laska nie mogła się wypróżnić przez miesiąc. Szatyn zerka na mnie, a ja posyłam mu ciepły uśmiech.
- Tak.. chodźmy. Później Cię znajdę Sophia.- rzuca chłopak i już po chwili oboje znikają w tłumie nastolatków. Lekko zdenerwowana uzupełniam pusty kubeczek alkoholem i wypijam go od razu. Tą samą czynność powtarzam jeszcze raz.
- Widzę, że ktoś ma ciężki dzień.- słyszę nagle za sobą czyjś głos, więc odwracam się w tamtym kierunku. Brunet opiera się o stół kuchenny i mierzy mnie wzrokiem.- Co się stało barbie?- to przezwisko towarzyszy mi już od najmłodszych lat, gdyż byłam wielką fanką tych bajek. Zawsze kiedy chłopak do nas przychodził oglądał Barbie razem ze mną, udając, że mu się to podoba. Dopiero po kilku latach wyjawił prawdę, mówiąc, że nie chciał mi sprawić przykrości odmawiając.
- Nic takiego, po prostu nie najlepiej się czuję.- odpowiadam szybko i po raz kolejny napełniam plastikowy pojemniczek.
- Nalej też mi, dotrzymam Ci towarzystwa. W końcu nie można pić w samotności.- mówi po chwili i podchodzi do mnie bliżej. Czuję jego ciepłe dłonie na swoich biodrach, przez co moja wyobraźnia zaczyna pracować na najsilniejszych obrotach. Podaję mu drinka i oboje wypijamy całą zawartość zielonych kubeczków. Powoli zaczynam odczuwać skutki uboczne alkoholu płynącego w moich żyłach.- Ostra z Ciebie zawodniczka Sophia, ale pamiętaj, że co za dużo to nie zdrowo.- dodaje uśmiechnięty, a ja widząc ten gest czuję przyjemne uczucie w podbrzuszu.- Zatańczysz ze mną?
- Wiesz, że jak Alex nas zobaczy to Cię zabiję?- pytam rozbawiona.
- Chyba zaryzykuję.
Hejka! Kolejny pojawi się prawdopodobnie sobotę/niedzielę :3
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!
Rozdział dedykowany, dziękuję za ciepłe słowa! <3
CZYTASZ
Forbidden Love
Roman d'amourNieosiągalny chłopak z sąsiedztwa, który na dodatek jest przyjacielem Twojego brata? To najgorsze połączenie, z którym zetknęła się główna bohaterka opowieści- Sophia Watson. Czy jej relacje z brunetem ciągle pozostaną na zasadzie siostra-przyjaciel...