Dwa tygodnie później
- Posprzątałeś w końcu w tym pokoju czy nie? - leniwie zapytała Lisa, która miała uprawiać jogę ale skończyła z paczką ciastek. Brunet pokiwał głową po drugiej stronie kamerki i roześmiał się na ten totalnie sprzeczny widok.
- No posprzątałem, nie zabijesz się jak wejdziesz - oparł brodę na dłoni i w chwilowej ciszy obserwował wszystkie proste czynności jakie wykonywała Lisa; teraz nawet tak drobna rzecz była w stanie sprawić, że się uśmiecha. Niechętnie ale i trochę nieśmiało przerwał tą całkiem zręczną ciszę wypalając z czymś, o czym myślał już od dawna - Lisa, pójdziesz ze mną na Abibal?
Po chwili krztuszenia się, kaszlu, plucia na wszystkie strony zawartością ust i wybuchu śmiechu po obu stronach blondynka na tyle bacznie, na ile pozwalała rozdzielczość telefonu, przyjrzała się Constantinowi - Poważnie pytasz?
- Najpoważniej w świecie. To za trzy tygodnie.
Tym razem nie roześmiała się tylko trochę zaczerwieniła - Naprawdę? - brunet pokiwał głową, a ona aż pisnęła z ekscytacji - Consti, ale przemyśl to sobie... to pewnie jeden z najważniejszych dni w twoim życiu.
- Dlatego chcę spędzić go właśnie z tobą, schatzi - przygryzł wargę, kiedy Lisa znowu tak uroczo się zarumieniła - Więc jak, zgadzasz się?
- Mam taką straszną ochotę cię teraz wyściskać, że nie masz pojęcia, ty głupku! - dziewczyna chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak jak w tamtym momencie, ocierając ciepłe łzy szczęścia i ekscytacji z kącików oczu - Oczywiście, że się zgadzam.
Lisa nie mogła nie usłyszeć triumfalnego okrzyku wydanego przez Constantina a na widok tej radości w jej brzuchu po prostu zawirowało stado motyli i poczuła nagle straszne ukłucie smutku, że na prawdę dzielą ich teraz setki kilometrów. I poczuła też pierwszy raz, że jest w końcu gotowa na kolejny krok, na który z Justinem nie była.
***
Dwa ostatnie tygodnie Lisa spędziła na nauce i poszukiwaniu perfekcyjnej sukienki na przemian. Radziła się mamy, przeglądała wszystkie możliwe strony i nawet zadzwoniła do przyjaciółki, która dobrze się znała na takich sprawach - w przeciwieństwie do niej. W końcu zmęczona i przytłoczona faktem, że chyba będzie wyglądać jak ostatnia sierota opadła na łóżko bardzo poważnie rozważając możliwość odrzucenia propozycji Constantina i to nie tylko z powodu błahej kiecki - wiedziała, że będzie tam też Justin, bo na obecność Cedrika i Jakoba się cieszyła. Rotha nie zdążyła bliżej poznać więc miała nadzieję, że nie będzie tak źle.
Do wyjazdu zostały jej dwa dni; bal rozpoczynał się w piątek o dziewiętnastej a ona chciała być u Constantina już w środę i wrócić w poniedziałek, albo kto wie - może później, w ostateczności ona miała teraz ferie i zależało to tylko od chłopaka.
Spakowała wszystkie potrzebne rzeczy ale wciąż była niezadowolona. Miała dwie opcje - albo szybko znajdzie sukienkę, albo będzie musiała kupić jakąś w Niemczech na ostatnią chwilę. Znowu zaszyła się pod kocem z telefonem w ręku, gdy przeszkodziło jej ciche pukanie do drzwi.
- Mogę, słońce?
- Jasne, mamo - rzuciła telefon na szafkę i przesunęła otwartą walizkę, żeby zrobić mamie więcej miejsca.
Kobieta trzymała w dłoniach sporych rozmiarów pudełko owinięte w srebrny papier i przewiązane złotą wstążką, którego Lisa nigdy wcześniej nie widziała. Mama usiadła obok niej trzymając tajemniczy pakunek na kolanach.
- Alina kupiła to przed świętami i powiedziała, żeby dać ci to w odpowiednim momencie. Teraz, kiedy o tym myślę... - kobiecie zadrżała warga, ale powstrzymała falę smutku - to wygląda tak, jakby wiedziała o tym co się wydarzy. Jakby wiedziała, że sama nie będzie mogła ci tego dać - Lisa zbladła i przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz - ale ja myślę, że właśnie teraz nadszedł ten dzień. Ona byłaby z ciebie dumna - kobieta ujęła jej dłoń - z ciebie i Constantina. Pamiętam jak się wzruszyła, kiedy mi to przekazała i powiedziała, że nie może się doczekać, aż jej mała siostrzyczka znajdzie kogoś, kto będzie ją kochał równie mocno, jak ona cię kochała, Lissi. Weź to, ale nie otwieraj teraz. Możesz zrobić to u Constantina.
***
Kiedy Lisa czekała na samolot i przejrzała już wszystkie media społecznościowe oraz skończyła rozmawiać z Constantinem - a nawet w czasie, kiedy to robiła - jej myśli krążyły wokół tajemniczego pudełka leżącego na dnie torby podróżne wypakowanej po brzegi, ale mimo to bez sukienki, co bardzo ją stresowało. Już wyobrażała sobie te wszystkie piękne i smukłe dziewczęta w bajecznych kreacjach, pięknych makijażach i fryzurach - w porównaniu do nich, na nią nikt nawet nie zwróci uwagi.
Będąc już u Constantina zapomniała o całym bożym świecie, a co dopiero o jakimś pudełku. Pani Theresa i pan Josef przywitali ją serdecznie, a Emanuel trochę się zmienił - jakby wydoroślał. Uwielbiała tą rodzinę i ten dom, od pierwszej deski w korytarzu kończąc na ostatnim kamieniu w ogrodzie. Atmosfera i ludzie w nim mieszkający sprawiali, że Lisie od razu chciało się żyć a Constantin sprawiał, że chciało się jej żyć w kolorach, nie tylko na czarno biało.
Sposób, w jaki ich dłonie się splatały a ona wyczuwała każdy jego najdrobniejszy mięsień, sposób w jaki na siebie patrzyli, przutulali i całowali sprawiał, że czuli się niesamowicie i niezwykle.
- Wiesz, że najbardziej na świecie kocham skakać, nie? - zapytał ją w czwartkowy wieczór, kiedy mieli już zasnąć.
- Tak, nic nowego - mruknęła w odpowiedzi, poprawiając się na poduszce obok.
Nagle ręka Constantina oplotła ją w pasie, przysunął się do niej i szepnął do ucha: - Ale ciebie nie mogę porównać nawet do tego.
Delikatnie muskał wargami jej łopatki, przyprawiając ją o dreszcze na całym ciele ale postanowiła, że jeszcze nie dzisiaj oboje wykonają ten krok. Już niedługo, ale nie dziś.***
W piątek Constantina nie było w domu już od 15, ponieważ był potrzebny w szkole jak i reszta jego klasy i grupy obecnej na Abibalu.
O szesnastej Lisa pobiegła do pokoju w panice, że przecież finalnie nie wzięła sukienki - i kiedy rozkopała i wyrzuciła wszystko z torby w ręce wpadło jej to podejrzane pudełko. Usiadła na łóżku i trzymając je na kolanach, drżącymi rękami rozwiązała wstążkę i podniosła wieczko.
Na samej górze znajdowała się złożona na pół kartka, zapełniona starannym pismem Aliny.Lissi,
Miałaś dostać to na specjalną okazję. Jeśli właśnie otwierasz pudełko i czytasz ten list znaczy, że właśnie taka nastała, mama przecież nigdy się nie myli. Chciałabym Cię teraz wspierać i być przy Tobie, ale jestem przekonana, że chłopak nie mógł lepiej trafić.
Będziesz najpiękniejsza na sali, księżniczko. Kocham Cię.
Alina.Parę łez wymknęło się z kącików oczu Lisy, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech. Poczuła ukłucie w sercu na myśl, że Aliny nie ma obok jako osoby; wiedziała jednak, że siostra nigdy jej nie zostawi i zawsze nad nią czuwa, dlatego również czuła na sercu ciepło, kiedy przeszła do dalszej części pakunku. Drżącymi palcami wzięła złożony w kostkę złoty materiał i rozłożyła go, doznając niekontrolowanie przyśpieszonej akcji serca. To była sukienka dokładnie taka, jaką Lisa sobie wymarzyła; długa, prosta i delikatna, złota sukienka i do niej buciki w takim samym odcieniu. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa oniemiała pięknem kreacji i na myśl o tym jak dobrze wypadnie dzisiejszego wieczoru.
Usłyszała z dołu wołanie Theresy czy mogłaby zobaczyć już jej dzisiejszy strój, ale wciąż nie mogła wyjść z podziwu, nawet wciąż będąc w rozwalającym się kucyku i tylko przykładając do siebie sukienkę przez co kobieta była zmuszona do wyjścia na piętro, jednak na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech na widok Lisy stojącej przed lustrem, przypominaiącej prawdziwą księżniczkę.
_________
jestem taka dumna z Constantina i tak sie ciesze tą jego radoscia po lotach itp ze az nie mogę tego wyrazić slowami ❤
- kto zgadnie do czego dojdzie w nastepym rozdziale to jest gEnIuSzEm !!!!! powiem tylko, ze shipperzy będą zachwyceni w 100%
· jak tam przed koncem sezonu?
- love ❤
CZYTASZ
freundschaft | c. schmid
Fanfictionkażdy z nas ma jakiś powód, żeby lubić Zakopane - moim jest nieustannie śmiejące się stworzenie, ze swoją drogą beznadziejnym poczuciem humoru.