- Ale żeby mnie tak perfidnie okłamać... - Lisa oparła czoło na dłoni i teatralnie przewróciła oczami po raz X tego dnia. Zrobiła to tyle razy, że zacząłem się już zastanawiać czy coś nie będzie jej później boleć albo czy ewentualnie nie będziemy musieli się udać na ostry dyżur.
Zajęliśmy miejsce w jednej z tych urokliwych kafejek i zamówiliśmy duże lody z owocami i kawę z mlekiem; w tym oboje się zgadzaliśmy. Lisa tak często i głośno wybuchała śmiechem, że parę głów odwracało się co jakiś czas w naszą stronę lecz nie patrząc z dezaprobatą a raczej uśmiechając się co wprawiło nas tylko w jeszcze lepsze humory. I kto teraz powie, że Niemcy są nadętymi gburami?
- Znowu się odłączyłeś od reszty kadry jak przy naszym ostatnim spotkaniu?
- No co ty - wziąłem łyka kawy - teraz przyjechałem specjalnie do ciebie.
Parsknęła śmiechem, zdmuchując tym samym bitą śmietanę z truskawek i borówek, których w mojej porcji już dawno nie było; uniosłem jednak lekko brew, żeby pokazać jej, że to nie żart. Wtedy trochę się zaczerwieniła.
- No bez kitu, miałeś do wyboru Tajlandię, Wyspy Kanaryjskie, morza i plaże a przyje... - uniosłem palec i przerwałem jej:
- Miałem do wyboru smażenie się i nudzenie całymi dniami oraz spędzenie czasu z przyjaciółką, więc chyba każdy wybrałby tą mądrzejszą opcję. No chyba, że ktoś nie ma przyjaciół - dodałem to tym specjalnym, żenującym tonem tylko po to, żeby się zaśmiała i rozluźniła.
- W takim razie dobrze, że my znaleźliśmy sobie takich błaznów do pary - uśmiechnęła się i kątem oka zobaczyłem, jak wycisza telefon.
Pół godziny później, to jest krótko przed drugą wlekliśmy się jedną z ulic Berchtesgaden początkowo bez celu.
- Kurczę, właśnie - zatrzymałem się i podrapałem po głowie - Co będziemy dziś robić? Bo chętnie zostawiłbym gdzieś torbę, zamiast targać ją z sobą przez cały czas. W sensie, podejdziemy tylko do mojego tymczasowego mieszkania i jestem cały twój - zawsze gdy poruszałem brwiami ona robiła tą zniesmaczoną minę, no zawsze.
- Masz na myśli, że pójdziemy do jakiegoś hotelu, motelu czy też innej noclegowni, w której dorabiają młode dziewczęta ubrane w najkrótsze z krótkich szortów? Tu - dotknęła palcem czoła - się pierdolnij - dokończyła po polsku, ale chyba zrozumiałem ogólny sens jej wypowiedzi. - Przecież możesz spać u nas, to żaden problem.
- A twoi dziadkowie? Wpuszczą takiego ogiera jak ja do łóżka swojej bezbronnej wnuczki?
Dobra, to miał być żart, ale to Lisa ugodziła nim w moją męską dumę gdy prawie dusząc się ze śmiechu, czerwona jak burak ocierała łzy. Fuknąłem i wyminąłem ją, bo już pięć minut czekałem aż się uspokoi a jakoś średnio było to po niej widać; dobrze, że wokół nas na prawdę nie było dużo osób.
- No już się nie śmieję, zaczekaj - zabiegła mi drogę i naparła dłońmi na klatkę piersiową, żeby mnie zatrzymać - Mówiłam im o tobie i powiedzieli, że to żaden problem o ile dla mnie to nie problem, żeby dzielić z tobą łóżko, bo niestety to dosyć mały domek. Ale przynajmniej nie będziesz musiał płacić, no jak już chcesz - wzruszyła ramionami.
- Położę się na podłodze, przynajmniej będzie zabawnie - teraz to ja przewróciłem oczami, ale na twarzy Lisy pojawił się szczery uśmiech - W takim razie jak, gdzie idziemy? Pomyślałem sobie, że może jutro z rana wybralibyśmy się do Schönau am Königssee tak na cały dzień, no wiesz, albo możemy też jechać do Berchtesgaden Nationalpark...
Na policzki mojej przyjaciółki wkradły się jakieś rumieńce zażenowania; średnio znała tu jakiekolwiek atrakcje, więc to ja przejmowałem odpowiedzialną rolę jej przewodnika. I właśnie przyszedł mi do głowy pomysł tak genialny, że aż sobie w duchu pogratulowałem i zbiłem piąteczkę.
CZYTASZ
freundschaft | c. schmid
Fiksi Penggemarkażdy z nas ma jakiś powód, żeby lubić Zakopane - moim jest nieustannie śmiejące się stworzenie, ze swoją drogą beznadziejnym poczuciem humoru.