XX

533 51 31
                                    

Byłoby to bardzo nietaktowne, gdyby Lisa odmówiła tańcu Justinowi po tym, jak zatańczyła już z Kilim, Cedrikiem, Philippem i ogólnie wszystkimi, bo wszyscy na prawdę dobrze się razem bawili; najbardziej ubawili się, kiedy bardzo energiczny Felix z Constantinem zatańczyli odbijańca i Sophia prawie zasnęła ze Schmidem, podczas gdy Lisa nie mogła nadążyć za Hoffmanem zmagającym się z falą śmiechu. Tak czy owak, nie mogła po prostu odmówić Justinowi.

Podejrzanymi nutami zaczęła się ta piosenka; Lisa bardzo szybko zorientowała się co to za utwór.

- To studniówka, dlaczego puszczają takie piosenki? - przewróciła oczami.

- Można było składać zamówienia - Justin odchrząknął i wbił wzrok w punkt gdzieś nad głową blondynki, powoli kołysząc się z nią do melodii; Lisę przeszedł nieprzyjemny dreszcz, jakiego wcale nie powinna dziś czuć.

- Co z Nadine?

- Błagam cię - syknął - nawet mi o niej nie mów.

- W takim razie po co ją zaprosiłeś?

- Nie miałem z kim iść - jego policzki charakterystyczne się zaczerwieniły, gdy to przyznał. Lisa kątem oka zauważyła, że Constantin cały czas ich obserwuje, więc lekko się odchyliła - Lisa, proszę cię. To tylko jeden wolny taniec.

- To coś zmieni?

I'm in the corner, watching you kiss him, oh oh
I'm right over here, why can't you see me, oh oh
And I'm giving it my all, but I'm not the guy you're taking home, ooh
I keep dancing on my own

P

odniosła wzrok i poczuła ukłucie w podbrzuszu, napotykając szczere spojrzenie jego niesamowitych oczu. Nie mogła przyznać się sama przed sobą, że coś się zmieniło pod tym względem. Odwróciła się tyłem do Constantina, żeby przypadkiem nie zobaczył smutku malującego się na jej twarzy. Już zebrała się w sobie, żeby mu powiedzieć, ale to zepsułoby całą noc i cały bal, a tego nie chciała zrobić; doczekała więc spokojnie do końca piosenki starając się już nie odzywać i lekko uśmiechać. Poczuła wielką ulgę, kiedy melodia ucichła i mogła w końcu go puścić; on jednak złapał ją za dłoń i widząc nadchodzącą Nadine szybko przyłożył ją sobie do piersi.

- Ciągle tutaj jesteś.

- Nie mogę powiedzieć tego samego, przepraszam - prawie się załamała, kiedy te słowa przechodziły jej przez gardło, jednak odwróciła się i wróciła w ramiona Constantina, szczęśliwa ze swojej decyzji.

×××

Chwilę po trzeciej nad ranem zamknęli  drzwi do domu najciszej jak potrafili i tak samo weszli po schodach na piętro, do jego pokoju. Lisa zdjęła w końcu szpilki i podeszła do Constantina, obejmując go rękami w pasie; pokój oświetlało światło księżyca i nawet w nim Lisa wciąż wyglądała niesamowicie zjawiskowo. Constantin położył jej dłonie na ramionach i zatańczyli na środku pokoju ostatni raz tej nocy, bez muzyki, lecz najbardziej intymnie; zsynchronizowali się co do kroku, co do oddechu i uderzenia serca. W obojgu rodziło się coś nowego, jakieś nowe uczucie którego jeszcze nie znali.

- Constantin - szepnęła, odsuwając się - muszę zmyć makijaż.

Była bardzo zadowolona, że z jego pokoju było wyjście prosto do łazienki, a raczej ona była jego częścią; wyrzuciła do kosza zużyte już płatki kosmetyczne i rozpuściła włosy, kręcąc głową przed lustrem; Constantin akurat objął ją od tyłu w pasie.

- Wyglądam koszmarnie.

- Wyglądasz ślicznie, Lissi - szepnął jej do ucha i pocałował w szyję tak, że przeszły ją ciarki.

Wrócili do pokoju potykając się o rozrzucone buty; stali tak na środku i całowali się, trwało to jak gdyby wieczność. W pewnym momencie Lisę przeszedł dreszcz; po prostu było jej zimno, bo jakby nie patrzeć temperatura była na minusie a ona stała boso w sukience na ramiączkach.
Constantin nieśmiało założył jej kosmyk włosów za uszy i delikatnie, niepewnie zjechał dłońmi na jej ramiona, przesuwając po złotych ramiączkach. Po chwili jego zwinne palce odnalazły zamek, który odsunęły; Lisa splotła dłonie na piersiach, kiedy ściągał koszulę i spodnie.

Pierwsze pocałował ją w usta, później w szyję a na końcu w dłonie, i przyprawiając ją o te przyjemne dreszcze zsunął z jej ramion materiał, który cicho opadł na drewnianą podłogę; szybko dołączył do niego jek biały biustonosz.

Oddech gwałtownie im przyśpieszył, gdy całowali się w pościeli; Constantin  muskał wargami jej obojczyki i pierwszy raz widział ją tak zupełnie nagą; czuł, jak całe jej ciało drżało gdy ją dotykał, gdy całował jej brzuch i piersi, ale on również już prawie nie mógł wytrzymać, kiedy tak bosko wodziła palcami po jego umięśnionych plecach i brzuchu.
W końcu nadszedł chyba odpowiedni moment, w którym do ich ubrań leżących na podłodze dołączyła bielizna obojga.

- Constantin - szepnęła, wyginając plecy w łuk - będzie boleć?

- Nie będzie, obiecuję - tak na prawdę chciał, żeby przeżyła to dobrze i bezboleśnie; nie chciał przecież zadawać jej żadnego zbędnego bólu.

Delikatnie zataczał kółka palcem na wewnętrznej stronie jej ud, czując jak dziewczyna coraz bardziej się rozluźnia; kiedy zostawił jej malinkę na podbrzuszu jęknęła cicho, a chwilę później przez jej twarz przeszedł grymas bólu i z ust wydobył się nieco głośniejszy jęk.

Bardzo powoli i bardzo delikatnie przyzwyczajali się do tego nowego doświadczenia; Lisa zaciskała palce na jego ramionach, a on cały czas uważał, żeby jej nie skrzywdzić

- W porządku? - szepnął; Lisa pokiwała głową i podkurczyła lekko kolano dając mu tym samym znak i przyzwolenie na więcej.

W pewnym momencie przez głowę przemknęło jej, że mogą usłyszeć ich jego rodzice ale oboje to zbagatelizowali; dopiero po chwili opadli obok siebie zdyszani i Constantin przetarł twarz dłońmi a Lisa chwilę dochodziła do siebie. Leżeli tak i wpatrywali się w sufit, układając w głowach coś, co chcieli sobie powiedzieć. Constantin podniósł się na łokciach i spojrzał na jej zaróżowioną twarz. Zasłoniła piersi kołdrą, wyglądała tak niewinnie i pięknie, że nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem jej.

- Kocham cię, Constantin - szepnęła między pocałunkami i wtuliła się w jego pierś a on ją objął i przycisnął do siebie.

- Jesteś wszystkim. Jesteś moim wszystkim, Lissi - pocałował ją w czoło i zanurzył palce w jej włosach, naciągając na nią szczelniej kołdrę; zrobiło się zimno - też cię kocham. I nie chcę, żeby się to przez cokolwiek zmieniło.

- - -

- I jak się bawiliście? No opowiedzcie mi coś, umieram z ciekawości!

Theresa rano przy śniadaniu była bardzo podekscytowana, natomiast Josef tylko lekko uśmiechał się pod nosem.

- Lepiej chyba nie mogli - nie wytrzymał i zaczął się cicho śmiać; żona spojrzała na niego badawczo.

- Co masz na myśli? - zmarszczyła brwi, a Constantin zrobił za jej plecami do ojca ostrzegawczą minę.

- No jak to co? Abiball zawsze jest super - wzruszył ramionami i puścił do młodych oczko, oraz udał, że zamyka usta na kłódkę i wyrzuca klucz.

________

tak jak obiecałam, było i coś fajnego dla shipperów ❤

ale zeby rownowaga w przyrodzie byla, teraz pewnie kolej zeby cos komus zrovic, nie? :\

podniesc reke ci, co tez sie ciesza ze to gowno zwane sezonem 2018/2019 juz dobieglo konca, dziekuje

- love ❤





freundschaft | c. schmidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz