- Masz zdać matematykę - po każdym z tych słów Lisa dźgała Constantina palcem w pierś - nawet mi nie próbuj wciskać jakiegoś kitu, bo spytam twojej mamy.
- Ma się rozumieć, pani profesor - Constantin zasalutował jej z poważną miną i stuknął butami niczym rasowy esesman.
- Ale poważnie mówię, postaraj się - poprawiła mu kurtkę i naciągnęła czapkę na uszy. Spiker nadał komunikat o ostatnim terminie wchodzenia na pokład samolotu, więc wzięła od niego swoją walizkę i zwlekając jak najdłużej trzymała go za rękę - Martwię się o ciebie. Przecież wiesz, że chcę tylko jak najlepiej - wpadła mu w ramiona.
- No dam z siebie wszystko, obiecuję. Ale będę tęsknił, Lissi. Chcę, żebyśmy już w końcu przestali się tak żegnać.
- Nie przeżywaj tak, wytrzymasz jeszcze chwilę.
- Tak, pół roku - rzucił kąśliwie, przewracając oczami.
- Dlaczego się tak zachowujesz? Jesteś taki pretensjonalny, robisz mi wyrzuty i jesteś zazdrosny... ja tak nie chcę, Constantin. Pamiętaj o tym - zacisnęła usta; zrobiło się jej przykro bo zawsze przytłaczały ją momenty, w których odzywali się do siebie w taki sposób.
- Bo ja cię po prostu tak bardzo kocham... - westchnął, przecierając twarz dłonią - przepraszam. Ale idź już skarbie, bo zaraz odlecą bez ciebie - pocałował ją w czoło i patrzył jak powoli odchodzi, potem obserwował samolot i stał przed lotniskiem, póki maszyna nie zniknęła z jego pola widzenia.
---
trzy miesiące później
- Zdałam! - wrzasnęła do słuchawki tak głośno, że aż jej pies zaniepokojony uniósł głowę - Normalnie zdałam wszystko, i nawet matematykę na siedemdziesiąt procent!
- Jestem dumny! - odpowiedział jej chłopak po drugiej stronie - poczekaj, przełączę na kamerkę i będziesz mogła to powtórzyć - po chwili zobaczyli się nawzajem - dawaj, z całej siły.
- ZDAŁAAAAAAAAAM! - zaraz po tym wybuchnęła śmiechem, gdy na ekranie ukazało się czterech klaszczących i gwiżdżących chłopaków; Cedrik, Felix, Kili i Luca zrobili chyba większy hałas niż ona sama, a po chwili w kadr wskoczył jeszcze Philipp z kciukami uniesionymi do góry.
- No brawo! - zawołał Cedrik - Zdolną mamy dziewczynę! No, znaczy ty masz - szturchnął Constantina.
- Dobra, gołąbeczki, Consti musi trenować - uśmiechnął się Felix - zadzwoń do Sophii, bo już się tak za tobą stęskniła, że wytrzymać nie może. I przyjeżdżaj szybko!
- No, tu to ma rację - dodał czarnowłosy, kiedy jego koledzy już w miarę się rozeszli; posłał tylko dłuższe spojrzenie Justinowi udającemu, że nie słucha i na powrót spojrzał na szczęśliwą Lisę - ja też muszę ci coś powiedzieć.
- Jezu, zdałeś matematykę? Bez poprawki? - blondynka zamarła.
- Lepiej - powiódł wzrokiem za oddalającym się Lisso i upewniając się, że na pewno nikogo nie ma w pobliżu wziął głęboki wdech - trener powiedział, że pojadę tego lata do Wisły.
- No przecież zawsze macie tam Puchar Beskidów... - zmarszczyła brwi.
- Na letnie grand prix. Z kadrą A.
- Nie.
Constantin z lekkim uśmiechem obserwował totalny szok pojawiający się na twarzy dziewczyny; zakryła usta dłońmi i wciąż kręciła głową.
- Jezu, najchętniej to bym cię tak wyściskała... nawet nie wiesz jak dumna jestem, Consti! - pociągnęła nosem, a w jej oczach błysnęły łzy - Chcę cię już zobaczyć, bo chyba bardzo cię lubię - dodała cicho, a kąciki jej ust uniosły się ku górze.
CZYTASZ
freundschaft | c. schmid
Fanfictionkażdy z nas ma jakiś powód, żeby lubić Zakopane - moim jest nieustannie śmiejące się stworzenie, ze swoją drogą beznadziejnym poczuciem humoru.