Od tamtej pory Yukino zdała sobie sprawę, że nie ma już odwrotu. Zaczęła interesować się innym mężczyzną. Ze świadomością, iż wszystko to zmierzało w niepożądanym kierunku, dalej brnęła w niemoralną znajomość. A konsekwencje przestały ją obchodzić. W końcu uważała, że mąż również nie zachowywał się w stosunku do niej w porządku, traktując jak zabawkę, którą gdy tylko mu się znudzi, będzie mógł wyrzucić.
Akashi był tak zaaferowany pracą, zajęciami i koszykówką, że nawet nie dostrzegł zmiany, jaka w kobiecie niedawno zaszła. Znowu wrócili do sytuacji sprzed kontuzji czerwonowłosego, kiedy widzieli się tak naprawdę jedynie w sypialni. Do tego dla Seijūrō liczył się jedynie zbliżający wielkimi krokami turniej, co tylko ułatwiło jej ukrycie romansu przed własnym mężem.
Niestety im dłużej to trwało, a ona zaczęła się coraz bardziej w niemoralnej relacji zatracać, ukrywanie tego stało się znacznie trudniejsze. Akashi nie był przecież głupcem. Szczególnie gdy Yukino momentalnie straciła nim zainteresowanie. Unikała kontaktu, odmawiała zbliżeń. Nawet podczas rozmów, kiedy wcześniej tak bezczelnie patrzyła mu w oczy, zaczęła uciekać od niego wzrokiem. Bała się bowiem, iż wkrótce mężczyzna zorientuje się, co ta tak naprawdę miała na sumieniu.
Wszakże zdrada wciąż pozostawała zdradą. Nic jej nie tłumaczyło.
— Nad czym tak myślisz? — zapytała Midori, gdy tylko opuściły budynek, w którym regularnie miały zajęcia.
— Nad niczym ważnym — odburknęła jej Yukino.
Nie miała ochoty wdawać się z przyjaciółką w jakąkolwiek dyskusję. Nie dość, że sama nie wiedziała, co powinna o tym wszystkim myśleć, to jeszcze czuła wstyd. Dotąd zawsze gardziła zdradą. Uważała, iż to nie jest coś, co można wybaczyć. Teraz jednak sama do niej doprowadziła. I najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miała najmniejszego zamiaru przestać.
Coraz bardziej się w niezdrowej relacji zatracała. Aomine budził w niej fascynację, rozpalał zmysły, sprawiał, że go pożądała. W jego pocałunkach nie było sztuczności — on również czerpał z ich bliskości przyjemność. Nie była już tylko zabawką. Wreszcie czuła się dla kogoś ważna.
Mimo tego brunetka wciąż starała się z tym walczyć. Nie ze względu na samego Seijūrō, którego osoba napawała ją w dużej mierze niechęcią. Miała opory ze względu na swoje dotychczasowe spojrzenie na świat. Nie chciała uchodzić za tą najgorszą. Tylko jak zwykła się tłumaczyć, czerwonowłosy nie był mężczyzną, przy którym mogłaby zaznać szczęścia. Wszakże ten od samego początku nią gardził. Chłód, jaki panował w ich małżeństwie, ani trochę nie pomagał w zakończeniu niemoralnej znajomości. Nawet więcej, pchał ją w ramiona obcego mężczyzny, który skrzętnie to wykorzystywał. A fakt, iż Yukino była mężatką, ani trochę mu nie przeszkadzał — sprawiał, że ciągnęło go do niej jeszcze bardziej.
— Mówię ci, odpuść go sobie. — Midori nie miała zamiaru zrezygnować z umoralniania przyjaciółki. — To się dla ciebie źle skończy.
— Daj mi wreszcie spokój. To moje życie i zrobię z nim to, co uważam za słuszne.
— Zdradzając męża? Dobrze wiesz jak było w moim przypadku i uwierz mi, gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym tego nie zrobiła.
— Nie mów mi, że tak bardzo tamtego kolesia kochałaś.
— Tu nie o miłość chodzi. Zobaczysz, będziesz źle się czuła sama ze sobą. Nic nie tłumaczy zdrady.
— Ty nawet nie wiesz, jaki on jest! — krzyczała Yukino. — Uważa mnie za zło konieczne! Gardzi, poniża! Naprawdę chciałabyś mieć takiego męża?
CZYTASZ
Presja
FanfictionNikt nie lubi nie mieć wyboru. Nikt nie lubi tracić wpływu na własną egzystencję. Nikt nie chce dzielić życia z kimś, kogo nie kocha. Skazani na swe towarzystwo, bez nadziei na szczęśliwą przyszłość. To miał być tylko układ. Jedna z wielu transakcji...