Obudziły go głosy dobiegające z przedpokoju: jeden należący do kobiety, drugi — nie miał co do tego wątpliwości — Hayamy Kotarō, niskiego skrzydłowego z jego drużyny. Nawet jeśli starali się rozmawiać ze sobą cicho, Seijūrō bez trudu był w stanie wszystko usłyszeć. Podobnie jak poczuć woń alkoholu, kiedy przechodzili obok pokoju Yukino.
Zirytowany miał ochotę założyć sobie poduszkę na głowę, jednak szybko z tego pomysły zrezygnował. Na jednej leżeli, drugą z kolei brunetka włożyła między nogi, aby wygodniej jej się spało.
— Ta twoja przyjaciółka lubi rozrzucać rzeczy po całym mieszkaniu — skomentował Hayama leżące pod lekko przymkniętymi drzwiami damskie części garderoby.
— Chyba nie jest sama. — Midori wskazała palcem męską koszulę, tą samą, jaką dzień wcześniej miał na sobie Seijūrō.
— Musiało być im bardzo gorąco. — Na usta blondyna wkradł się cwaniacki uśmieszek, świadczący o niepoprawności jego myśli.
Z czystej ciekawości wychylił się na tyle, aby mógł zajrzeć do pokoju, który zajmowała Yukino. Pamiętał co prawda, że przyjaciółka jego kobiety była żoną Akashiego. Wiedział też, że się rozwodzą. Z tego względu był ciekawy, z kim spędziła ostatnią noc. A patrząc na porozrzucane ubrania, ta musiała być wyjątkowo upojna.
Brunetka spała na wpół odkryta. Spod kołdry wystawał kawałek brzuszka. Leżała odwrócona plecami do mężczyzny, który lewą rękę miał przerzuconą na wysokości jej talii.
Kotarō przesunął spojrzenie na leżącego obok Yukino osobnika. Uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy, dając miejsce przerażeniu.
— O cholera. — Cofnął się dwa kroki do tyłu, nie spuszczając przy tym wzroku z oczu kapitana koszykarskiej drużyny. — No to po mnie.
Akashi był wyraźnie wściekły, co gorsza, na niego.
— Jakiś problem, Kotarō? — zapytał Seijūrō.
Nawet jeśli ton głosu kapitana nie zdradzał jego złości, Hayama nie miał żadnych wątpliwości co do tego, jakie emocje targały mężczyzną: zawsze opanowany, o chłodnym usposobieniu, teraz z całą pewnością był wściekły.
— Chodź. — Kotarō chwycił Midori za rękę i ruszył w stronę jej pokoju.
Dobrze wiedział, że w takiej sytuacji najlepiej będzie się wycofać i nigdy do tego nie wracać. W końcu to była tylko i wyłącznie ich sprawa. Rozwód, seks — nawet jeśli do końca tego nie pojmował, nie starał się tego w żadnym wypadku zrozumieć. Kiedy chodziło o Akashiego Seijūrō dobrze wiedział, że to i tak nie miało najmniejszego sensu. Jego osobowość była wystarczająco skomplikowana.
Czerwonowłosy dobrze wiedział, że już nie zaśnie. Z tego względu postanowił się ubrać i wrócić do rezydencji. Zajęcia zaczynał dopiero po południu, ale wcześniej chciał jeszcze wstąpić do firmy ojca po dokumenty.
Nie zamierzał nic mówić kobiecie, z którą spędził noc. Nie dość, że ta i tak wciąż spała, to Seijūrō nie widział sensu w tym, aby z nią jeszcze o czymkolwiek rozmawiać.
Chciał ją nienawidzić za to, co mu zrobiła. Zdradziła go. On niestety zamiast raz na zawsze wyrzucić brunetkę ze swojego życia, wciąż szukał z nią kontaktu. Nawet nie potrafił jej wczoraj odmówić, kiedy zaprosiła go do mieszkania. Co więcej, gdy wchodził za Yukino, dobrze wiedział, jak to się skończy. Sam zainicjował zbliżenie.
Chodziło mu jedynie o rozładowanie napięcia czy może było w tym jednak coś wiecej?
Przy niej nie podejmował racjonalnych decyzji. Wszystkie jego wcześniejsze plany kończyły się fiaskiem. Gdy była obok, nie potrafił się powstrzymać. Nawet ostatecznie zmienił pozew rozwodowy, decydując się na mediację. Robiła z nim, co chciała, a to zdecydowanie Akashiemu się nie podobało.
CZYTASZ
Presja
FanfictionNikt nie lubi nie mieć wyboru. Nikt nie lubi tracić wpływu na własną egzystencję. Nikt nie chce dzielić życia z kimś, kogo nie kocha. Skazani na swe towarzystwo, bez nadziei na szczęśliwą przyszłość. To miał być tylko układ. Jedna z wielu transakcji...