Podczas spacerowania po lesie zdarza się, że znalezienie wyjścia zajmuje czas. Często nie wraca się tą samą ścieżką, którą się weszło. Kusząca cisza i rozległa zieleń zachęcają do zapuszczania się głębiej tylko po to, aby, najprawdopodobniej, potem zamieniać się miejscami i tworzyć zupełnie nowy, zmieniający perspektywę i mylący krajobraz. A w nocy, jeszcze gdy księżycowi daleko do pełni?
Bayram przestał liczyć jak długo już krąży między kolejnymi drzewami, ile razy zwalniał i przyspieszał bieg, kierował się prosto i kreślił własne niewidoczne ślady. Starał się panować nad oddechem, wytężał słuch i wzrok, zbierał siły w gęstszych krzakach. Utrzymanie stuprocentowej, albo i nawet większej koncentracji było bezwzględnie konieczne. Przekonał się o tym w momencie, gdy usłyszał łamaną gałązkę.
Ledwo się wychylił zza grubego drzewa, a pięciu mężczyzn już było gotowych do ataku. Shayrs ledwo zdążył przyjąć jakąś postawę obronną, podczas gdy na niego natarli, wyprowadzając pierwsze ciosy. Udało mu się je sparować, choć więcej miał w tej sytuacji szczęścia niż umiejętności - byłby gotów przyznać to przed każdym. Mógł się jednak zadowolić w jakimś stopniu swoim refleksem, dzięki któremu uniknął kopniaka w brzuch, zmylając oponenta na tyle, by wykorzystać to przeciw niemu. Mocne uderzenie w goleń pozwoliło zneutralizować mężczyznę na kilka sekund, które chłopak mógł poświęcić na pozostałych. Ci już zdawali się wyciągnąć wnioski z tej obserwacji i zmienili taktykę, otaczając Bayrama i piorunując go spojrzeniami błyszczących na żółto oczu. Nie pozostał im dłużny, ciepło w skroniach natchnęło go do ataku. Śmielsze ataki młodego uczyniły całą walkę o wiele bardziej zażartą, zwłaszcza, gdy do gry wkroczyły również pazury, a powarkiwania stworzyły akompaniament.
Po kilku minutach wymieniania uderzeń, kopniaków i zadrapań, Shayrs poczuł, że ciało pcha go w stronę przemiany. Mięśnie się napięły, puls przyspieszył o wiele bardziej, a z gardła wydobywał się coraz mocniejszy ryk. Próbując pozostać skupionym na walce, w głowie walczył z wilkiem, by ten się wycofał. W pewnym momencie pazury jednego z rywali rozdarły mu koszulkę na plecach, nie omijając przy tym powierzchni ciała. Granica została przekroczona - oddalił się od mężczyzn i pozwolił pojawić się drapieżnikowi.
- Dość!
Nienaturalnie niski głos dotarł do uszu chłopaka, gdy na ciele zaczęła pojawiać się jasnobrązowa sierść, a twarz wydłużać. Skierował wzrok ku źródłu polecenia i natychmiast zmrużył oczy, oddychając zrezygnowany. Jakkolwiek to zrobił, Ethan zablokował przemianę. Znowu.
Wrócił do całkowicie ludzkiej postaci, dając mężczyznom pomóc sobie wstać.
***
Dochodziła druga w nocy, gdy przekroczyli bramy rezydencji. Spędzili w lesie prawie trzy godziny, do tego jeszcze musieli wrócić na znajome ścieżki. W końcu niemal wszyscy rozstali się przed gmachem. Na zewnątrz pozostali tylko Bayram i Ethan.
- Dzisiaj wytrzymałeś dłużej, ale twoja samokontrola to wciąż nędza - powiedział obojętnie brunet.
- Kilka centymetrów głębiej i przeorałby mi kręgosłup.
- Gdybyś był skoncentrowany, nie dałbyś się trafić. A przecież i tak się wyliżesz.
- Jak przyjdzie co do czego, to też mi tak powiesz? Nad moim grobem? - Gamma zmrużył oczy, czym zmusił Shayrsa do przyjęcia postawy człowieka skruszonego swoimi słowami.
- Jak przyjdzie co do czego, to lepiej, abym nie miał do tego okazji. To tyle - młodszy nieco zacisnął wargi i wstrzymał oddech, ale ostatecznie skinął głową i ruszył w stronę wejścia do zamku.
CZYTASZ
Likantrop [ZAWIESZONE]
WerewolfŻył sam, odrzucał naturalne instynkty i tłumił uczucia. Aż się po niego upomnieli i uzmysłowili istnienie świata, do którego naprawdę powinien należeć. Pora zmierzyć się z nową rzeczywistością. ...