– Dzieciaki, nie będę więcej powtarzał! Jeszcze raz znajdę waszą piłkę w moim ogrodzie i już nigdy jej nie odzyskacie! - uniesiony i przepełniony irytacją męski głos był jak błyskawica rozdzierająca spokojną atmosferę typowej grillowej soboty. Grupka dzieci zabrała niedbale rzuconą im pod nogi gumową kulę i szybko odbiegła od wysokiego płotu. Po raz kolejny niechcący wystawili na próbę cierpliwość swojego sąsiada, Freda Waygena, sierżanta lokalnej policji.
Mężczyzna wrócił na swój ulubiony fotel w salonie, ustawiony strategicznie tak, aby mieć z niego widok jednocześnie na telewizor i wyjście na ogród. Nadwyrężone przez maluchy samopoczucie próbował poprawić znalezieniem jakiegoś interesującego programu w telewizji. Lecz nie dość, że oczywiście nic ciekawego o tej popołudniowej porze ramówka nie proponowała, to główne programy wiadomości ciągle żyły jednym tematem - śmiercią Matta Odrigo. Wszędzie te same nagłówki: "Czy 17-latek został zakatowany na komisariacie?".
Sam widok napisanego białymi literami tytułu na czerwonym pasku u dołu ekranu sprowokował go do upuszczenia pilota na podłogę. Kolejny atak frustracji miał właśnie miejsce. Po chwili jednak uzmysłowił sobie, że dziwny stukot to nie odbijający się od paneli plastikowy prostokąt, a zwykłe pukanie do drzwi. Przejechał dłońmi po całej głowie, wziął głęboki oddech i ruszył ku przedpokojowi. Po drugiej stronie progu zobaczył młodego mężczyznę. Szczupły, zielonooki szatyn w jeansach i czerwono-czarnej koszulce polo stał wyprostowany i patrzył na niego z poważną miną.
– Słucham? – zapytał podejrzliwie gospodarz.
– Sierżant Fred Waygen?
– A kto pyta?
– Bayram Shayrs, z "Wieści Lokalnych"...
– Nie rozmawiam z mediami, do widzenia – funkcjonariusz bezpardonowo wszedł w słowo gościowi i już miał mu niemal zatrzasnąć drzwi przed nosem, gdy te napotkały silny opór. Młodzieniec bez mrugnięcia okiem opierał na nich rozwartą dłoń, bez przerwy mierząc wzrokiem swojego rozmówcę.
– Pan też ma zamiar grać w tę gierkę związaną z odsyłaniem mnie do waszego rzecznika prasowego, mówiąc to przez dziurkę od klucza? – spokojny ton Shayrsa dotarł do uszu sierżanta. Jedno słowo podziałało na jego dalszą motywację w naciskaniu drzwi, która właśnie nieco zmalała.
– „Też"?
– Odwiedziłem pańskich kolegów. Tych, którzy są... zaangażowani w tę sprawę. I proszę mi wierzyć, oni szybko dali sobie spokój z szopką, którą tu właśnie odstawiamy – podający się za dziennikarza człowiek wydawał się brzmieć przekonująco i naturalnie.
– Jakoś nie miałem od nich informacji, że udzielili wywiadu.
– Tak, tak, wiem. Dostaliście panowie odgórny nakaz odsyłania nas do rzecznika prasowego ilekroć będziecie musieli, to już mi powiedział pan Radger. A potem przeszliśmy do normalnej rozmowy.
Waygen nawet nie zorientował się kiedy puścił drzwi i stał przed młodszym od siebie z opuszczonymi wzdłuż tułowia rękami. Próbował podtrzymywać kontakt wzrokowy, ale czuł przy tym, że szmaragdowe tęczówki przybysza mogą przebić jego własne brązowe na wylot.
– A jakim cudem ich pan namówił na rozmowy?
– Może mam ten legendarny dar przekonywania? A poważnie, obiecałem im pewną pozytywną perspektywę na przyszłość.
– Perspektywę, naprawdę? – policjant prychnął pod nosem.
– Nasze miasto to jakieś dwadzieścia tysięcy mieszkańców, prawda? – młodzieniec wydawał się niewzruszony tamtymi słowami i obojętnie kontynuował – Siła lokalnej społeczności polega na tym, że albo skutecznie zatrują życie, albo są nieocenionym wsparciem wyżej. A jeśli zdarzy się taka podbramkowa sytuacja, rzutująca na czyjeś dobre imię i postanowi się zacząć, że tak powiem, jego wybielanie u podstaw, o wiele bardziej się to docenia.
CZYTASZ
Likantrop [ZAWIESZONE]
WerewolfŻył sam, odrzucał naturalne instynkty i tłumił uczucia. Aż się po niego upomnieli i uzmysłowili istnienie świata, do którego naprawdę powinien należeć. Pora zmierzyć się z nową rzeczywistością. ...