Rozdział XV

96 10 9
                                    

Pochłaniając śniadanie w ekspresowym tempie, Bayram wciąż miał przed oczami obrazy ze snu. Szukał przyczyny odpowiadającej za przypomnienie mu tamtych wydarzeń. Wydarzeń, których, jak właśnie uznał, powinien się naprawdę szczerze wstydzić.

Zdarzyło się to ledwo po przekroczeniu przez niego progu dwudziestu lat życia. Wiek niby dorosły, jednak wciąż młodzieńczo niezobowiązujący do dojrzałości jako takiej. Shayrs miał wówczas w sobie trochę z idealisty, wierzył w sprawiedliwość litery prawa. Aczkolwiek nie przeszkadzało mu to w urządzaniu sobie czystek przestępczego półświatka wedle własnego rozumienia pojęcia „sprawiedliwość". Okraść złodzieja zdecydowanie nie było dla niego grzechem. A że na tym zarabiał, to już inna sprawa, w końcu trzeba z czegoś żyć. Ważne, by wzbogacać się kosztem tych „złych". Prosta logika.

Ale raz odstawił na bok ten swój kodeks. Gdy dowiedział się o śmierci młodego Odrigo. Wtedy, w jednej chwili jego krew zawrzała. Dotychczas czytając o korupcji zżerającej wszelkie struktury władzy, o nepotyzmie zgniatającym jak skała szarych obywateli i o przeklętej, nierównej walce zwykłego człowieka z bezlitosnym aparatem państwowym tylko napinał nerwy i zaciskał pięści. Tym razem nie myślał odpuścić, stłumić tego w sobie. Zwłaszcza, że jak nigdy wcześniej, nie czuł się bezradny.

Impuls, myśl, chwila, noc, akcja. Podświadoma żądza sprawiedliwości oraz zemsty rozkuła łańcuch, na którym trzymany był wilk i doprowadziła do śmierci czterech policjantów. Ten jedyny epizod w życiu, gdy zaatakował tych „dobrych". Bo policja jest przecież dobra, a przynajmniej powinna być. Fakt faktem, na element aparatu władzy podniósł wtedy rękę, z pazurami. Po kilku latach znów miał zamiar to zrobić, sprzeciwić się komuś postawionemu wyżej.

Korzystając z propozycji Dunstana i dołączając do watahy, Bayram miał zakończyć swoją krwawą, choć intratną działalność. Przestały bowiem istnieć dla niego powody, dla których warto by było nadstawiać karku. Zamieszkując w zamku, dostał wszystko: wikt, dach nad głową, wygodne łóżko i uwolnienie od trosk związanych z posiadaniem pieniędzy. A jednak przez ostatnie czterdzieści osiem godzin wykonał kilka kroków ku swojej przeszłości, na razie wyłącznie w słowach oraz wspomnieniach. I raczej nie zapowiadało się na poprzestanie tylko na tym, w dodatku samemu.

Dopiero tego ranka, a konkretnie po tym śnie, uświadomił sobie podejmowane ryzyko. Nie dotyczyło ono młodego, niedoświadczonego Lucasa. Delta był gotowy na niemal wszystko, co mogłoby się zdarzyć podczas ich wspólnego wypadu. Odpowiedzialność za Omegę wziął równocześnie z zaproponowaniem mu ruszenia w teren, to oczywiste. Czego natomiast nie można było powiedzieć o zaangażowaniu tutaj osoby Gregora, u którego przecież ryzykował już drugie podpadnięcie po leśnym starciu z przestępcami, w którym towarzyszyła mu Neira.

Przy młodzianie zlekceważył potencjalne narażenie się Alfie, ale w duchu bezustannie analizował scenariusze wynikające z najprzeróżniejszych sytuacji. Może udałoby im się zorganizować i przeprowadzić akcję niepostrzeżenie oraz w miarę udanie. Ewentualnie coś by się wydało dopiero po fakcie. Albo zostaliby przyłapani na wymykaniu się z posesji, lub gorzej, wróciliby nie do końca cali i zdrowi. Czy też w ogóle by nie wrócili.

Tak więc Shayrsowi doszło kolejne zajęcie. Poza opracowaniem jakiegoś planu tej „wycieczki", musiał w tym zawrzeć intrygę mającą wywieść najpotężniejszego członka stada w pole, bądź wymyślić dla niego jak najbardziej wiarygodną opowieść-zasłonę dymną. Tyle, że trudno było mu określić, co wymagałoby większego wysiłku. I za które przewinienie byłaby dotkliwsza kara. Nie wyobrażał sobie machnięcia ręką przez Dunstana na brak lojalności.

– Delto Shayrs!

Wychodząc z jadalni i krainy zamyślenia, usłyszał głos Alana. Młody Omega i bliski kolega Lucasa zbiegł na korytarz po krętych schodach z dosyć poważną miną. Bayram spokojnie poczekał aż blondyn ustabilizuje swój oddech.

Likantrop [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz