D̶z̶i̶e̶s̶i̶ę̶ć̶

5K 189 7
                                    

Shawn

Muszę się napić.

Jest to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, kiedy jestem w drodze powrotnej do domu.

Tak, zdecydowanie tego mi teraz potrzeba. Czegoś, co pozwoliłoby mi zapomnieć i trochę odetchnąć. Czegoś tak zwyczajnego, co pozwoliłoby mi poczuć się zwykłym człowiekiem bez zobowiązań wobec milionów ludzi na świecie.

Na samym początku kariery nie byłem zwolennikiem długich i wyczerpujących imprez. Lubiłem świętować i dobrze się bawić, ale z umiarem. Nawet taka rzecz zmieniła się z czasem, ustępując miejsca innym doświadczeniom.

Nowi znajomi, nowe otoczenie i kompletnie inna rzeczywistość. To wszystko sprawiło, że polubiłem uciekać do alkoholu, gdy byłem zmęczony, coś mi nie wychodziło, albo po prostu czułem taką potrzebę, czy moi znajomi wybierali się do klubu.

Nie nazwałbym tego uzależnieniem, bo nie o to w tym chodziło.

Ale chyba każdy po męczącym dniu lubił spędzać czas w towarzystwie, czegoś co go jakoś odstresuje, albo będzie odskocznią i chwilowym zapomnieniem.

Więc kiedy w drodze powrotnej do domu mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dla nowej wiadomości dźwięk i okazało się, że to od Harry'ego, byłem podekscytowany.

Pytał, czy wybierzmy się razem z resztą chłopaków do klubu za godzinę.

Więc nie byłbym sobą, gdybym mu odmówił.

Wysiadając z samochodu zauważam coś świecącego na tylnym siedzeniu, więc otwieram drzwi i pochylam się nad przedmiotem.

Biorę kluczyki z różowym bryloczkiem do ręki i uśmiecham się jak głupi, wytrzeszczając zęby.

Zostawiła u mnie klucze.

Będę musiał ją kolejny raz spotkać, żeby je oddać.

Szatański uśmiech coraz bardziej się rozszerza nawet, jeśli nie za bardzo rozumiem dlaczego.

Ułożyła sobie życie, więc ja też powinienem to zrobić i nie wtrącać się w jej idealny świat z brudnymi butami.

Ale kluczyki i tak bez wahania lądują głęboko w mojej kieszeni.

Tak głęboko jak moje dawne uczucia do Claude, chowane nawet przed samym sobą.

Tyle, że one w porównaniu do kluczyków nigdy już nie wyjdą na światło dzienne.

Miałem zamiar tego dopilnować.

***

Darcy nie jest zadowolona, kiedy mówię jej, że wychodzę z chłopakami i jest to tylko i wyłącznie męski wypad. Mało mnie to jednak obchodzi. I tak pozwalałem jej na więcej niż innym dziewczynom, które przewinęły się przez moje życie. Chciałem odetchnąć od jej nacisku na moje uczucia i od ciągłej obecności. Czasem mogłem niemal poczuć jej oddech na moim karku.

To było niezdrowe i nie mogło mieć dobrego finału.

Dlatego bardzo mi ulżyło, kiedy dziewczyna poinformowała mnie, że wychodzi dziś wieczorem ze swoją przyjaciółką z Toronto. Przynajmniej jeden problem miałem z głowy.

Kiedy wysiadam z taksówki, pod klubem momentalnie zostaje otoczony grupą fanów i dziennikarzy. Wzdycham, poprawiam fryzurę, nakładam szeroki uśmiech i ruszam w ich stronę ze świadomością, że opóźni to wejście do klubu zapewne o jakąś godzinę.

I mam rację, bo ostatnia fanka odchodzi ponad czterdzieści minut później, a ja od razu kieruję się do wejścia. Wzrokiem próbuje odnaleźć znajome twarze moich przyjaciół i dostrzegam ich dopiero chwilę później przy dużym stoliku w rogu klubu.

- Dłużej się nie dało? - wita mnie Harry, przeciągając się na oparciu kanapy i mocniej przyciągając do siebie jakąś dziewczynę, której nie znam.

- Ktoś powiedział w internecie, że tutaj będę - mierzę go twardym wzrokiem, a brunet tylko podnosi ręce w geście kapitulacji.

- Stary, wyluzuj - prycha August. - Weź swoją kolejkę i wyjmij ten kołek z tyłka, bo zachowujesz się gorzej niż moja matka.

Po tym mam tylko pewność, że od moją nieobecność całkiem sporo już zdarzyli wypić.

Więc, żeby nie odstawać od reszty też biorę szklankę do ręki, przechylam ją i nawet nie krzywię się przez smak, który pali mój przełyk.

Chcę zapomnieć o wszystkim, a co podziała lepiej niż alkohol?

W tym momencie nawet się nad tym nie zastanawiam, tylko znów biorę łyk.

Staram się skoncentrować na kolorowych światłach, głośnej muzyce i tańczących ludziach, na znalezieniu odcięcia i spokoju w dobrej zabawie. Ale po jakimś czasie czuję szturchanie w ramię, wybudzające mnie z transu.

- Więc, ty i Darcy? - Josh poruszał znacząco brwiami, a reszta też się zainteresowała.

- Nic między nami nie ma. Skąd w ogóle taki pomysł? - mówię od niechcenia.

- W internecie nie mówi się teraz o niczym innym, jak o waszym związku i tym, że prawdopodobnie razem mieszkacie - wtrąca się Harry.

Bawię się szklanką, przechylając jej ciecz na różne strony. Wiem, że zwlekam nad odpowiedzią, ale nie mam pojęcia co im powiedzieć. Nie chciałem z nią być, a tym bardziej nie chciałem, że ludzie dowiedzieli się, że cokolwiek nas łączy.

Dlatego zwyczajnie unikam tematu.

- A niby od kiedy wierzysz w to, co przeczytałeś w internecie?

Chłopak tylko wzrusza ramionami i odstawia swoją szklankę na stół. Po chwili mówi coś dziewczynie obok do ucha i razem idą na parkiet.

- A tak serio, Shawn, co ty odwalasz?

- August, to chyba moja sprawa co robię z kim, nie uważasz? - unoszę brew do góry.

- Przecież nic nie mówię, tak? - przyjaciele wywraca oczami. - Tylko nie rób nic głupiego.

Zabawne, że jest to już druga osoba w ciągu kilku godzin, która powiedziała mi dokładnie to samo. Okazałem się okropnym bachorem, który nie słucha rad innych ludzi.

Miałem nie robić nic głupiego, ale po kilku kolejkach mocnego trunku nie waham się i idę na parkiet.

Niech się dzieję co chce.

Pijany nie myślę i zdecydowanie nie uznaję tego jako coś dobrego.

Ale o tym też nie chcę dziś myśleć.

Czuję na sobie mnóstwo obcych dłoni, zapachów i dotyków. Odchylam głowę do tyłu i kładę dłonie na talii dziewczyny, którą widzę pierwszy raz w życiu. Kiedy sunie nosem po mojej szyi, ja sunę rękami po jej ciele.

Muzyka jest głośna, zapach odurzający, a rytm ciał hipnotyzujący. Światła dają niezły klimat, wszystko smakuje tak dobrze.

Pijany, przypominam sobie dlaczego w pewnym okresie swojego życia potrafiłem spędzać każdą kolejną noc robiąc właśnie to, co robię dziś. W takich sytuacjach po prostu wyłączam myślenie, któro zwykle musi być u mnie włączone przez cały dzień i noc.

Kiedy wracam do stolika, nie ma przy nim żadnego z moich przyjaciół, moja koszula pachnie różnymi rodzajami perfum, a twarz i szyję zdobią inne odcienie szminki.

Piję więcej niż powinienem i szybko wyciągam wibrujący w kieszeni telefon.

Dwanaście nieodebranych połączeń od Darcy.

Odrzucam kolejne bez wyrzutów sumienia.

Patrzę jeszcze na godzinę i rozsądek podpowiada mi, że jest już późno, ja jestem pijany i powinienem zbierać się do domu. Wzdycham i rozbawiony kręce głową.

Wkładam telefon do kieszeni, ale wtedy wyczuwam w niej jeszcze jakiś kształt.

Kluczyki.

Uśmiecham się szeroko i wyciągam portfel, żeby zapłacić za swój rachunek.

Później wychodzę.

Nogi same niosą mnie do miejsca, gdzie chcą być.

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz