T̶r̶z̶y̶

5.6K 226 10
                                    

Claude
teraz

Gdybyś ktokolwiek przynajmniej rok temu powiedział mi, że ktoś pokroju Shawna Mendesa zmieni tory mojego życia, zaplącze ścieżki i utrudni relacje z innymi, zapewne bardzo niekulturanie bym go wyśmiała.

Mimo wszystko, udało mi się poznać go lepiej i ze zdziwieniem mogłam przyznać, że nie był złym chłopakiem.

Miał w sobie coś takiego, co mogłam uznać za serce, czy wyrzuty sumienia, ale nadrabiał tym brakiem zainteresowania na dłuższą metę i nie potrafił przywiązać się do kogoś na czas dłużej nieokreślony.

Do tej pory nie potrafię sobie przypomnieć momentu, kiedy totalnie zawrócił mi w głowie. Pamiętam jedynie, że wszyscy dookoła mówili mi, że się zmieniłam. Dla jednych na lepsze, dla innych na gorsze. Byłam nim tak zauroczona, bo miłością nie potrafię tego nazwać, że nie widziałam tego, jak bardzo się różnimy. I chyba właśnie to wystarczająco nas poróżniło i powiedziało definitywny koniec naszej relacji. Niektórzy po prostu nie są sobie przeznaczeni.

Ale to dobrze, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś taki był ojcem.

Gryzę wargę, niemal do krwi i szybko przenoszę wzrok z brzucha, który ukryty był pod luźną koszulą, na centrum handlowe, rozciągające się przed mną.

- Zero paniki, Calude - Chloé łapie mnie za łokieć. - To tylko trochę innych ludzi, robiących zakupy w wolną sobotę. My też właśnie po to tu jesteśmy, tak?

Nie wiem, co bym zrobiła bez tej dziewczyny.

Chloé jest dla mnie wsparciem, jakiego nigdy nie miałam nawet u swojej rodziny.

Jako jedyna powiedziała, że jeśli nie urodzę tego dziecka, więcej się do mnie nie odezwie. Później poszła ze mną do lekarza i trzymała mnie za rękę podczas badania, a gdy tylko usłyszała dźwięk bicia serduszka, rozpłakała się, choć jestem na sto procent pewna, że to ja powinnam płakać.

I chciałam, ale nie ze szczęścia.

Nie chciałam tego dziecka, ale też czułam, że nie potrafiłam zdobyć się na skrzywdzenie go, tym samym odbierając mu prawo do życia. Z drugiej strony wiedziałam, że godząc się na urodzenie, będę zmuszona zmierzyć się z samotnym wychowaniem.

Ale jak mogłam kochać to dziecko, kiedy jego ojciec właśnie koncertował sobie po świecie i bawił się jak nastolatek? Nawet nie chciałam wiedzieć w jakim mieście teraz jest, ani kiedy wraca. Nie obchodziło mnie to, albo po prostu chciałam sobie tak wmawiać.

Sądziłam, że uda mi się żyć tak, żeby nigdy więcej nie spotkać go w realu, ani w swoich myślach.

***

- To chyba prawda, że kobiety w ciąży są bardziej wybredne i niezdecydowane.

Prycham na to określenie i biorę do ręki kolejne pudełko płatek śniadaniowych, nie mogąc się przy tym zdecydować, które wziąć.

- Wszelkie skargi i zażalenia kieruj tylko i wyłącznie do Mendesa - mamroczę, ostatecznie wrzucając do koszyka oba pudełka.

- Masz zamiar mu w ogóle powiedzieć? - pyta Chloé, kierując wózkiem pomiędzy innymi ludźmi.

- Nawet jeśli, sądzisz, że będzie go to obchodziło? - smutno uśmiecham się do blondynki. - Może przy odrobinie szczęścia zajmowałby się dzieckiem w weekend przez kilka godzin, ale to i tak przez wyrzuty sumienia.

- Wiesz, ja na jego miejscu byłabym zła, gdybyś nic nie powiedziała - Chloé wzrusza ramionami, rzucając mi niepewne spojrzenie.

- Jestem pewna, że nic go to nie obchodzi - mruczę i pewnym krokiem ruszam na dział z ubraniami, a blondynka wraz z sklepowym wózkiem, podąża za mną.

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz