J̶e̶d̶e̶n̶a̶ś̶c̶i̶e̶

4.9K 184 8
                                    

Claude

Kolejny raz jestem wdzięczna, że mam w swoim życiu Chloé.

Poznałyśmy się kilka lat temu podczas jednej z moich pierwszych podróży do Francji, skąd pochodzi blondynka. Po jakimś czasie przeprowadziła się do Kanady, a nasz kontakt nie osłabł. Wręcz przeciwnie, byłyśmy sobie bliższe niż kiedykolwiek wcześniej.

Gdy ona przechodziła rozstanie ze swoim chłopakiem, płakałam razem z nią tak, jak robiłam to gdy Shawn wyjechał. Obie potrafimy poprawić sobie humor kilkoma słowami, kłócimy się jak siostry, a godzimy jak stare znajome z ogromnym stażem.

To właśnie ona jedyna wspierała mnie w drodze do "cudu narodzin", jak często powtarzała. Może to i moja wina, bo oprócz Chloé, mojej mamy i rodziny Mendesów nikt nie wiedział o tym, że za niecałe pięć miesięcy spodziewam się dziecka.

Wiedzą jeszcze Shawn i Darcy.

Ale od nich nie oczekuję pomocy, czy zainteresowania. Żyją razem w swoim idealnym świecie, więc nic mi do tego.

W końcu ja też próbuje sobie jakoś ułożyć życie bez niego, ale z jego dzieckiem. Oboje nie muszą wiedzieć, że wszystkie pozytywne emocje, jakie wczoraj im pokazałam były udawane.

Jedyne, czego mogłabym od nich chcieć to moje cholerne klucze do mieszkania, które oczywiście musiały zostać gdzieś w ich samochodzie.

Przysięgam, że jeszcze podczas zakupów miałam je cały czas w kieszeni płaszcza.

Mój pech chyba właśnie oficjalnie wkracza na nowy poziom. Stojąc na przeciwko mojego bloku zaczynam zastanawiać się, kiedy dokładnie moje szczęście przestało mnie odwiedzać.

Wzdycham i wyciągając telefon, kieruję się chodnikiem przed siebie. Informuję Chloé, że będę u niej za kilka minut i wszystko jej wyjaśnię.

Może i spacer w środku miasta nie jest bezpieczny wieczorem, ale nie mam innego wyjścia.

Dlaczego każda niemiła rzecz w moim życiu od jakiegoś czasu ma związek z Shawnem Mendesem?

***

Rano budzi mnie dźwięk tłuczonego szkła.

Zaspana podoszę głowę z poduszki i natychmiast ją opuszczam, widząc Chloé, która pochyla się nad rozbitą butelką.

- Cholera.

Śmieję się cicho, a chwilę później na mojej twarzy ląduje mokra ścierka. Zrywam się ze swojego miejsca i krzywię usta na przyjaciółkę.

- Gdybyś nie była w ciąży też byś tak cierpiała, więc się nie śmiej - blondynka mamrocze, wywracając oczami.

Przenoszę wzrok na pustą i pękniętą butelkę alkoholu, którą dziewczyna wczoraj sama wypiła i mam ochotę powiedzieć jej coś jeszcze, ale gryzę się w język.

- Która godzina? - pytam tym razem cicho, znów kładąc się na kanapie.

- Dziewiąta - słyszę jej głos z kuchni. - Tak w ogóle, za godzinę idę do pracy. Zostajesz tutaj? Później mogłybyśmy zrobić coś dobrego do jedzenia i obejrzeć kilka filmów.

- Nieźle brzmi, ale chyba przejdę się po centrum, żeby poszukać kluczy. Może wcale nie wypadły mi w aucie tylko gdzieś w sklepie.

- Oby tak, bo nie wiem co zrobisz, jeśli on je ma. Znając ciebie, kupisz nowe mieszkanie.

Chloé chichocze ze swojego żartu, ale mi nie jest do śmiechu. Nie, żebym rozważała taką opcję, ale brzmi ona bardzo kusząco.

Wzdycham i zarzucam sobie na głowę kołdrę. Na chwilę obecną mam dość życia i ogromne nadzieje na spędzenie reszty w tym miejscu.

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz