S̶z̶e̶s̶n̶a̶ś̶c̶i̶e̶

4.8K 207 9
                                    

Shawn

Cały schemat wydaje się tak normalny, że niemal jest to już rutyna.

Nasz wspólne życie, choć nie trwa długo, jest trochę podobne do tego, jakie prowadziliśmy kilka miesięcy temu. Teraz jest jednak więcej dystansu i ukradkowych spojrzeń niż ostatnim razem.

Widzę, że Claude jeszcze nie czuje się tu tak dobrze, jak w domu. Nie jestem ślepy i wiem, że gdyby tylko trafiła się okazja, wzięłaby te ciężkie walizki i uciekła do domu.

Wszystko jest trudniejsze, kiedy jesteś sam.

Dlatego nie dam jej powodów, żeby skończyło się to tak, jak na początku roku. Nie jestem pewien, co tak naprawdę do niej czuję, ale jeśli chodzi o Claude jestem przekonany, że nie czuje do mnie nic.

Teraz dostaliśmy od losu drugą szansę i czyste kartę, więc muszę to wykorzystać, zmienić jej zdanie.

Nie chcę jednak trzymać jej tu na siłę. Naprawdę nie chcę, ale wspólne mieszkanie to jedyny sposób, żebym mógł mieć na nią oko. Po ostatniej wizycie w szpitalu żadne z nas nie chce powtórki z rozrywki. Obiecałem, że będę się nimi opiekował i nie zawiodę po raz kolejny jej zaufania. Claude jest silna, ale nie ta tyle, żeby znowu coś takiego przeżywać.

Dlatego robię to, do czego się zobowiązałem.

Wstaję wcześniej, żeby zrobić śniadanie, czasem nawet pójść do sklepu, sprzątam i nie dopuszczam nawet takiej opcji, żeby Claude się nudziła.

Dzisiejszy dzień miał być taki, jak każdy spędzony we wspólnym towarzystwie.

Równo o ósmej trzydzieści moje stopy spotkały się z zimną podłogą mojej sypialni. Od tygodnia wstaję o tej porze i od tygodnia nie potrafię się na to przestawić. Zwykle kiedy mam wolne, śpię do południa, chyba, że czasem muszę coś załatwić. Ale koniec końców i wtedy wstaję niewiele wcześniej.

Westchnąłem zmęczony. Nie powinienem się tak czuć, ale czasem wydaję mi się, że więcej kręcę się w łóżku niż faktycznie śpię.

Ta cała sytuacja najzwyczajniej w świecie mnie przerastała. Miewam głupie sny i męczy mnie przeczucie, że w momencie, gdy ma się w domu dziewczynę i dziecko w drodze, cały świat powinien wydawać się piękny, a ze mną coś musi być nie tak, bo owszem, cieszę się, jednak wciąż istniało jakieś tajemnicze ale. Może i jest to zasługa brunetki, która spała za ścianą w pokoju obok. Nie wykluczone.

W końcu pierwszy raz to błąd. Drugi to już wybór. My zawsze byliśmy perfekcyjnie niedoskonali i to była tylko kwestia czasu, aż nasze drogi znów się skrzyżują.

A dziecka nawet jeszcze z nami nie ma. Nie wiem co z nami będzie, gdy już się urodzi i właśnie to zaprząta moje myśli późnymi godzinami.

Leniwym wzrokiem omiatam pokój, w którym panuje zaskakujący porządek dzięki Claude, poszukując koszulki. Zgarniam ją z fotela i zbiegając po schodach, zakładam na siebie. Zamieram, gdyż będąc już prawie w kuchni, dochodzą z niej jakieś szmery. Nie przypominam sobie, żebym kogoś dzisiaj zapraszał, tym bardziej o takiej godzinie.

I zamieram po raz drugi, bo przysięgam, że zdążyłem już zapomnieć, jak dobrze Claude wygląda w mojej koszulce, z roztrzepanymi włosami, robiąc śniadanie.

Nie dbałem o to, jak idiotycznie muszę wyglądać opierając się o futrynę z głupim wyrazem twarzy.

A ona po prostu robiła moje ulubione naleśniki, kręcąc się do melodii piosenki, która leciała w radio.

Jak mogłem na początku roku z tego zrezygnować?

Obserwuję, jak jej długie i wiecznie opalone nogi wirują po całej kuchni, jak zagryza swoją pełną wargę w skupieniu.

Nie mam pojęcia skąd wzięła moją koszulkę. Nie dbałem o to tak długo, jak mój wzrok skupiał się na jej brzuchu, który koszulka uwydatniała. Wciąż to do mnie nie dochodzi. Tam jest nasze dziecko. Uśmiecham się szeroko i przeczesuję włosy palcami.

- Dzień dobry.

Kompletnie się tego nie spodziewałem i podskoczyłem zdziowny. Dosłownie, czuję, jakby właśnie przyłapała mnie na podglądaniu.

Claude cicho chichocze cicho i kładzie kolejnego naleśnika na talerz. Zdziwiony patrzę na nią, nie potrafiąc odgadnąć co się z nią stało.

- Wiesz, że to ja tu jestem od robienia śniadania? - pytam, przechodząc obok niej, żeby wyciągać bitą śmietanę i inne dodatki do naleśników.

- Um, tak. Jesteś od sprzątania, gotowania i prania, a oprócz tego jesteś muzykiem - Claude wywraca oczami. - Daj sobie pomóc, dopóki jeszcze wychodzi to ode mnie z wolnej woli.

Podnoszę brew rozbawiony. Znam ją długo i wiem, że nie poznałem jeszcze części tej historii.

- Dobra, po prostu wstałam wcześniej i byłam głodna. Trochę mi głupio, że ty zawsze nas karmisz. A dzisiaj zaspałeś, więc postanowiłam...

- Chwila, chwila - przerywam jej, marszcząc brwi. - Jak to zaspałem? Która godzina?

Claude wychyla się, żeby spojrzeć na zegarek, a mój wzrok przenosi się na moją koszulkę, co oczywiście zauważa, więc szybko, speszona, poprawa materiał.

- Po dziesiątej. Coś nie tak? Jeśli chodzi o tą koszulkę, po prostu brałam wczoraj prysznic i zapomniałam piżamy - tłumaczy zamieszana, zakładając włosy za ucho.

- Nie, nie o to chodzi - odwracam się z uśmiechem. - Ale w sumie pasuje ci, tak jak dawniej. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś chodziła tak codziennie.

W moich słowach kryje się coś głębszego. Prośba, żeby pozwoliła mi do siebie dotrzeć, ale i zapewnienie, że razem to już nie zabawa.

Ona jednak nie odpowiada i odwraca się, żeby zdjąć z patelni naleśnika, który i tak jest już zbyt przypalony, żeby go zjeść.

Śniadanie jemy w ciszy.

Claude wydaje się być wciąż trochę speszona i niepewna, ale nie przeszkadza mi to.

Odkąd mieszkamy razem, więcej siedzimy w ciszy, niż się do siebie odzywamy, dlatego nie robi to wrażenia na żadnym z nas.

- Masz jakieś plany na dzisiaj?

Claude podnosi głowę i widzę, że też jest zdziwiona moim pytaniem.

Zwykle po prostu siedzimy w domu, ja wychodzę ze znajomymi, a ona z Chloé. Czas na małe zmiany.

- Um, nie, raczej nie - szybko przełyka naleśnika i unosi konciki ust.

Robię to samo, ponieważ na jej twarzy znajduje się trochę bitej śmietany i wygląda to naprawdę zabawnie.

- No co? - burzy się, marszcząc brwi.

- Nic, pomyślałem tylko, że powinniśmy się wybrać na zakupy - wzruszam ramionami i wstaję, żeby odnieść talerz do zlewu. - Ale najpierw zmyj bitą śmietanę z policzka.

Mogę się mylić, ale przez chwilę mam wrażenie, że na jej twarzy pojawia się lekki uśmiech.

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz