Claude
Kiedy zadzwoniła do mnie Karen z propozycją wspólnej kolacji, piłam akurat herbatę w przytulnym, małym mieszkanku z balkonem, które od dwóch lat należało do Chloé.
Ostatnio nie miałam prawie czasu dla własnej przyjaciółki, która dawała najlepsze rady na świecie i potrafiła wesprzeć mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia. Odkąd pamiętam zawsze była też ciekawska, dlatego od razu, kiedy odłożyłam telefon i wzięłam łyk gorącego napoju, obrzuciła mnie zaciekawionym spojrzeniem.
- Czy to była Karen? Uśmiechasz się, ale coś jest na rzeczy.
Wspominałam, że ta dziewczyna zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny? Jeśli nie, teraz widać to jak na dłoni.
- Tak, rodzinka Mendesów organizuje rodzinną kolację. Karen zadzwoniła, żeby upewnić się, że przyjdę - wzruszam ramionami.
- Więc to już ten poziom związku, kiedy zostajesz zapraszana na rodzinne imprezy? - blondynka uśmiecha się, puszczając do mnie oczko znad swojego różowego kubka.
- Widzisz to? - pytam retorycznie, wskazując palcami na mój brzuch. - Pod sercem rośnie mi mały Mendes. Siłą rzeczy i tak muszą mnie zaprosić.
Chloé wywraca oczami i kręci głową, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem.
- Mówiłaś, że pocałowaliście się w Madrycie, że jest między wami lepiej. W tym momencie jest już za późno na to, żeby mówić, że między wami nic nie ma. Zawsze coś było, Claude. Tylko wy nie zawsze byliście tego świadomi.
Przyjaciółka ma rację, przyznaję jej to z irytacją. Mam wrażenie, że za długo zwlekamy z jasnym powiedzeniem sobie w twarz tego, kim dla siebie jesteśmy. Nadal bałam się zranienia, owszem, ale po wizycie u lekarza doszło do mnie, że czas na określanie relacji też ma swoją datę ważności. Byłam zwyczajnie zmęczona.
- Claude, każdy ma osobę, której nie potrafi skreślić. Bez względu na to ile bólu i cierpienia nam zadała.
- Chloé, wiem, że...
- Ciągle udajesz, że wszystko jest okej - ciągnie twardo, ignorując mnie - gdy tak naprawdę twój świat się zawalił, kiedy on odszedł. Teraz masz drugą szansę na zrobienie tego tak, jak powinniście zrobić to wcześniej. Wszyscy potrzebujemy mieć kogoś, kogoś kto zawsze będzie przy nas. Nic tak nie niszczy człowieka jak udawanie że wszystko jest dobrze. Nie zamykaj się znowu, Claude. Naprawdę znowu chcesz się tak czuć?
Patrzę na nią zdumiona. Spomiędzy moich uchylonych warg nie wydobywa się kompletnie nic. Najwidoczniej Chloé trafiła w samo sedno. W ten jeden, najczulszy punkt.
- Kiedy stałaś się taka mądra, przyjaciółko? - pytam, zagryzając nerwowo wargę, a potem dopijając herbatę.
- Od momentu, kiedy musiałam tobie, przyjaciółko, pokazać, jak wybierać mądrze, żeby w końcu być szczęśliwym - uśmiechnęła się do mnie życzliwie. - Idziesz już?
Ale ja kierowałam się już do korytarza, żeby założyć moje buty. Czułam w sobie dużo nienazwanych emocji, które buzowały w środku. Musiałam się z nim zobaczyć.
- Mówiłaś, że nie powinnam zwlekać - mówię. - Doszło do mnie, że zegar tyka, a my cały czas stoimy w miejscu. Nie chcę tak.
Chloé uśmiecha się pełna dumy, że jej mała terapia jednak dała jakieś efekty. Również się uśmiechnęłam, choć czułam narastający stres.
- Idziesz na piechotę? Stąd masz kawałek do Mendesów.
- Shawn jest na spotkaniu z Andrew - tłumaczę, wkładając ręce do kieszeni. - Mały spacer nic mi nie zrobi.
CZYTASZ
waiting for emotions; shawn mendes
FanfictionShawn Mendes, dla swoich fanów prawdziwy ideał, dla znajomych król imprez, dla kobiet obiekt westchnień. Powracając z trasy koncertowej do swojego rodzinnego miasta nie spodziewał się wiele. Jednak życie potrafi zaskakiwać, tak jak widok byłej dziew...