D̶w̶a̶

6K 223 8
                                    

Shawn
cztery miesiące wcześniej

Uczucie, które towarzyszyło mi zawsze podczas trasy koncertowej było trudne do opisania zwykłymi słowami.

Z jednej strony byłem tak zmęczony, że często nie pamiętałem nawet, jaki dziś dzień i gdzie dokładnie gramy. Ale wchodząc na scenę zapominam o wszystkim dookoła, bawię się z fanami, a potem znów powtórka z serii o szarym, brudnym i zakłamanym świecie.

Wszystkim z boku może wydawać się, że to co robię nie kosztuje mnie zupełnie żadnego wysiłku i wszystko czego się dotykam wychodzi mi łatwo, ale z drugiej strony mam tylko dwadzieścia lat, uczę się na własnych błędach.

Co mogę wiedzieć o życiu, skoro wszystko ogranicza się do jednego prostego schematu? Trasa, nowa płyta, trasa, nowa płyta...

Czasem wydaję mi się, że nawet dla mojej rodziny nie mam czasu. Mama często narzeka, że za mało rozmawiamy, że nie dzwonię regularnie, a o niektórych nowościach w moim życiu często musiała dowiadywać się z internetu.

Ale ktoś kiedyś powtarzał mi, że jeśli dostało się szansę od losu, grzechem jest jej nie wykorzystać.

Więc robię to. Piszę nowe piosenki czasem przez całe noce, wychodzę z domu godzinę wcześniej przed umówionym spotkaniem, a to i tak czasem nie wystarcza, jeśli spotkam grupy fanek. Kilka miesięcy jestem w trasie, później przerwa i znów to samo. Mnóstwo wywiadów, zdjęć, zero życia prywatnego.

A przecież chciałem tylko grać swoją muzykę i mieć satysfakcję, z tego, że ludzie jej słuchają.

I jeśli mam być szczery, kiedyś inaczej to sobie wyobrażałem.

Więc, kiedy operator koncertu krzyczy, że zostały dwie minuty, przybieram ogromny, trochę sztuczny, ale wciąż czarujący, uśmiech i przewieszam gitarę przez ramię.

A potem już tylko tysiące spojrzeń skierowanych na mnie.

***

- Dobra robota, Mendes.

Szczerzę się do Danny'ego, który klepie mnie po plecach z uśmiechem. Przez chwilę przemyka mi przez myśli, że jest on nieco wymuszony i sztuczny, ale odwzajemniam się mu takim samym.

Musi być dla mnie miły. W końcu gdyby nie ja, nie dostałyby tej roboty.

- Szykuj się gwiazdeczko. Wychodzimy świętować kolejny udany koncert.

Wywracam oczami i odkładam gitarę na jeden ze stojaków, które znajdowały się w mojej garderobie. Ktoś to pewnie zabierze później do mojego hotelu, więc nie martwię się, że zostawię tu całe pół mojego serca.

August czeka, aż zabiorę najpotrzebniejsze rzeczy i wychodząc z areny z obstawą ochroniarzy, kierujemy się do hotelu. Dzięki Bogu, istnieje tu inne wyjście niż główne, gdzie fani złudnie czekając aż się pojawię.

Niestety, na ten wieczór mam już inne plany.

Wpadam do swojego pokoju i mam czas tylko na to, żeby wziąć prysznic i przebrać się w coś odpowiedniego jak na wyjście ze znajomymi. Nawet nie mam czasu, żeby usiąść i odetchnąć. Życie w trasie fascynowało, ale z umiarem, którego granice już dawno zostały przekroczone. Czasem naprawdę się z tego cieszę, a czasem muszę to po prostu udawać.

Zbieramy się całą grupą i bierzemy taksówki do klubu. Nikt z nas nie zna Berlina i również nikt nie ma zamiaru wrócić dziś trzeźwy, co wiązało się z byciem odpowiedzialnym za całą pijaną grupę. Na szczęście ja dostąpiłem tego zaszczytu tylko jakieś dwa razy.

Na miejscu zajmujemy zamówiony wcześniej stolik. Mijamy sporo osób, które proszą o zdjęcia, czy autograf, ale chłopcy od razu wyjaśniają, że dziś jest tylko nasz wieczór. Czekają już na nas dziewczyny, które pomagają nam podczas trasy. Makijażystka Lily, stylistka Savanna i nauczycielka śpiewu Clary, oraz Darcy, znajoma piosenkarka, która akurat przebywa w Niemczech i dziewczyna Josh'a, Jenna.

August i Danny od razu za cel obrali bar, więc my zajęliśmy miejsca. Darcy siada po mojej prawej i lekko ściska moje ramię, mówiąc, że dzisiejszy koncert był niezły. Kiwam głową i próbuję zrozumieć o czym rozmawia reszta, ignorując przy tym, że dziewczyna wciąż tuli się do mojego boku i chyba próbuje zwrócić na siebie moją uwagę.

Sam mam z tego niezły ubaw, zastanawiając się, czy nie powiedzieć jej, że nic z tego nie będzie. Ostatecznie tego nie robię, bo po większej dawce alkoholu kończy się jak zwykle, ale tym razem to ona przyciska swoje usta do moich.

Zdecydowanie dawno się nie widzieliśmy.

Na pewno nic do niej nie czułem. Wiedziałem, że jej zależało, bo powtarzała to za każdym razem, gdy za dużo wypiła, ale nie byłem dobrym materiałem na kogoś do dłuższych związków.

Potwierdzeniem tego mogło być to, że nawet nie pamiętam z iloma dziewczynami tańczyłem tamtej nocy. Zabawne, bo zawsze wydaje mi się, że nie umiem tańczyć, a kiedy przychodzi impreza, sam siebie nie poznaje.

- Właśnie, Shawn - Harry zwrócił moją uwagę, gdy przyszła kolejna kolejka. - Miałem cię wcześniej pytać, ale zawsze zapominam.

Kiwam głową na znak, że może pytać i biorę zdecydowany łyk z mojej szklanki.

- Pamiętasz tą twoją byłą?

- Którą? - marszczę brwi.

- No tak, zapomniałem z kim rozmawiam - zaśmiał się, a reszta pijacko mu zawtórowała. - Nie pamiętam imienia, ale taka ładna brunetka.

Nie wiem czy powinno mnie to przerażać, ale w mojej głowie od razu pojawiło się kilka dziewczyn, o które mogło mu chodzić, ale nie miałem pojęcia, która z nich może być teraz na celowniku mojego przyjaciela.

- Ta niby wybranka życia? - prychnął August, opierając głowę na ręku. - Pół roku z życia zmarnowane dla zwykłej dziewczyny, której pewnie zależało tylko na twoich pieniądzach.

Serio, wciąż pustka. Nie mam pojęcia, czy to przez alkohol, czy może było w moim życiu zbyt dużo ładnych brunetek.

- Monner - mówi Josh, nagle dostawając olśnienia. - Claude Monner!

- Ta, chcę się z nią umówić. August widział ją ostatnio w Toronto, podobno nic się nie zmieniła, wygląda tak samo gorąco, jak wcześniej. Masz nadal jej numer, prawda? - pyta Harry, kiedy ja próbuję wydobyć z umysłu jakieś informacje i jakiekolwiek wspomnienia z tą dziewczyną.

Muszę ją skądś znać. Nazwisko wydawało się bardzo znajome, ale umysł nie chciał ze mną współpracować.

Nagle mnie olśniewa.

- Mendes? - głos Harry'ego przywraca mnie na ziemię, ale nie na długo. - To jak? Załatwisz mi ten numer? Nie jesteście razem, więc chcę spróbować.

Przełykam ślinę i nie jestem pewien, czy kiwam, czy kręce głową, ale ten stan trwa tylko kilka sekund.

Później po prostu daje mu ten numer i wracam do ust Darcy, które są całkiem inne niż usta, które mój umysł cały czas sobie przypominał.

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz