Claude
- Okej, więc powiem wszystko - zaczynam, ścierając z twarzy łzy i resztki makijażu. - Żadnych tajemnic.
Shawn z ponurą miną kiwa głową i poprawia się na fotelu. Nie wie czego się spodziewać, a ja sama jeszcze nie wiem co tak naprawdę chcę powiedzieć i od czego w ogóle zacząć.
Wiedział o mnie wszystko, więc nie przychodziło mi do głowy nic, czym mogłabym go zaskoczyć. Ale zawsze mogę próbować. Lubię ryzykować, szczególnie jeśli mam niewiele do stracenia.
- Poznałam cię zdecydowanie wcześniej niż ty mnie - przymknęłam powieki i z lekkim uśmiechem cofnęłam się wspomnieniami do tych beztroskich czasów, gdy najbardziej martwiła mnie ocena końcowa z matematyki.
Mimo zamkniętych oczu, wiedziałam, że Shawn też się uśmiecha.
- Koleżanki ze szkoły wielbiły Shawna Mendesa, który dzięki Stitches, podbił ich serca. A ja, cóż, nigdy nie rozumiałam co tak naprawdę w tobie widziały. Miałam wrażenie, że jesteś kolejną gwiazdką, której w jakiś sposób się udało.
- Claude... - zaczyna brunet, marszcząc brwi.
- Och, wiem, jak to brzmi i wiem, że nie jest to miłe, ale tak było - lekko wzruszam ramionami. - Później skończyłam osiemnaście lat i było to już dawno po czasie, kiedy orientujesz się, że rodzice to nie super bohaterowie. Szczególnie moja mama - pociągam nosem. - Miałam dość życia w cieniu starszego brata i matki, która interesowała się tylko sobą. Nie wytrzymałam, dlatego zaoszczędziłam trochę pieniędzy i pierwszy raz wyjechałam. Zawsze marzyła mi się Europa, dokładniej Hiszpania. Ciepłe klimaty, gorące towarzystwo i święty spokój. Niestety, byłoby zbyt pięknie, gdybym trafiła tam bez problemów. Na lotnisku zaszła pomyłka podczas przesiadki i jakimś cudem wylądowałam w najbardziej romantycznym mieście, w Paryżu.
Otwieram jedno oko i widzę, że Shawn też zamknął oczy, jakby próbował wyobrazić sobie osiemnastoletnią Claude, która spacerowała sama europejskimi ulicami.
- Wtedy właśnie spotkałam Chloé. Był to czas, kiedy przed wyjazdem zerwałam skomplikowaną znajomość z pewnym chłopakiem i chciałam zaszaleć. A ona mnie nie powstrzymywała. To było jak sen. Paryż nocą i żadnych ograniczeń. W końcu czułam, że żyję, że nikt nie wywiera na mnie presji i świat jest piękny. Żadnych problemów. Zaczęły się one dopiero po powrocie do domu. Nie trudno się domyślić, że mama nie była zadowolona. Przeprowadziłyśmy wielką kłótnię, po której postanowiłam wyjeżdżać częściej.
Wzdycham cicho i przesuwam rękami po udach. Czas zacząć najtrudniejszą cześć historii.
- Dwa lata beztroskiego latania, życia nie na pokaz, ale dla siebie. Nigdy tego nie zapomnę - uśmiecham się z rozmarzonym wyrazem twarzy. - Aż pewnego lata w skutek spontanicznej decyzji, wybrałam się do upragnionego Madrytu.
- To będzie chyba moja ulubiona część - mówi zadowolony brunet, poprawiając się na fotelu.
Miłość jest nieprzewidywalna i przychodzi niespodziewanie. Nawet nie wiesz kiedy, a już będziesz w jej objęciach. Nigdy nie sądziłam, że te kiedyś usłyszane słowa, będą dotyczyć mnie. Zawsze, kiedy to słyszałam, zastanawiałam się, czy kiedyś uda mi się zrozumieć co tak naprawdę znaczą.
Teraz wiem aż zbyt dobrze.
Gryzę wargę i przymykam powieki. Życie i tak od jakiegoś czasu mnie nie lubi, więc gorzej już nie będzie.
- Dawno temu straciłam kontakt z koleżankami, które były twoimi fankami, więc wtedy nie wiedziałam kim byłeś. Nie lubiłam i nie chciałam bawić się w związki. Uznawałam to tylko jako zabawę. Myślałam, że to wiedziałeś.
- Prawdę mówiąc, nie szukałem nikogo na stałe. Nigdy nie szukałem, ale to zawsze byłaś ty - wzdycha cicho Shawn. - Przy tobie czułem, że nie muszę nikogo udawać. Może to dlatego, że poznałaś mnie jako osobę, zanim mnie jako piosenkarza. Oboje sądziliśmy, że to tylko coś przelotnego i nigdy więcej już się nie spotkamy. Zwykle dochodzi do ciebie, że to miłość, kiedy przychodzi pora, żeby się rozstać.
Kiwam głową. Zdecydowanie ma rację, bo kiedy przypominam sobie, jak źle czułam się po powrocie do domu, przez głowę przelatywały mi podobne myśli.
- I kiedy już myślałam, że jakoś sobie poradzę i uda mi się znów wrócić do dawnego życia, ty znowu wróciłeś.
- Zawsze wracam - mamrocze cicho sam do siebie, co jednak słyszę, opierając głowę na ręku. - Nie ważne, mów dalej.
- Doskonale wiesz jak wszystko się dalej potoczyło - wywracam oczami i kontynuuje. - Był dokładnie czternasty lipca, dzień twojego koncertu w Toronto. Dzień, w którym spotkaliśmy się po raz kolejny, dzień, w którym poprosiłeś, żebym już nigdy nie zostawiała cię bez słowa i wreszcie dzień, w którym się na to zgodziłam.
Mimowolnie się uśmiecham. Może i nie mam najlepszych wspomnień związanych z naszą relacją, ale wciąż pamiętam, jak tego dnia trzęsły mi się ręce i szybko biło serce.
Jestem ciekawa, czy byłabym tu, gdzie jestem teraz, gdybym odmówiła mu w tamtym momencie. Może niekoniecznie w Toronto, może gdzieś na drugim końcu świata, gdzie bawiłabym się tak, jak na mój wiek przystało. Nie wiem, którą opcję bym wybrała.
- Musisz wiedzieć, że te wspólnie spędzone kilka miesięcy były chyba najlepszym czasem w moim życiu. Nie myślałam wtedy o mojej idealnej rodzinie, wszystkich problemach. Ale myślę, że nasze zerwanie mimo wszystko było dobrą decyzją. Ty chciałeś spełniać marzenia, a ja nie chciałam cię powstrzymywać.
Nie kontroluję tego, jak bardzo trzęsą mi się ręce. Nawet tego wcześniej nie zauważyłam.
- Dla mnie nasze zerwanie nie było przyjemne, wiesz?
Zdziwiona podnoszę wzrok z moich dłoni na Shawna, którego głos jest tak zdeterminowany, jak nigdy wcześniej.
- Musiałem udawać szczęśliwego przed tysiącami fanów na ich widok, kiedy tak naprawdę chciałem widzieć tylko jedną osobę, bez której świat wydawał mi się tak fałszywy, że miałem wątpliwości, czy mogę ufać nawet odbiciu w lustrze.
- A podobno mieliśmy przetrwać wszystko - szepczę, czując się zbyt przytłoczona, żeby powiedzieć to na głos.
Zapada cisza, jakby Shawn też bał się wykonać następny krok.
Nie wiem na czym stoimy i nie wiem też, czy chcę, żeby to ruszyło do przodu. Jestem tak niezdecydowana już nie tylko przez ciążę. Mam mętlik w głowie i tysiące myśli, jedna goniąca za drugą.
- Nawet nie wiesz ile razy układałem scenariusze do sytuacji, które nigdy miały się nie wydarzyć. A kiedy jesteś tu ze mną, nie mam pojęcia co powiedzieć. Jak to możliwe?
Kręce jedynie głową mimo, że w środku trzymam mnóstwo rzeczy, które chciałabym mu powiedzieć.
O tym, że czuję się podobnie, o tym, że wszystko jest zbyt skomplikowane, żebym mogła poradzić sobie sama i o tym, że chyba za nim tęsknię.
Mówię jednak coś zupełnie innego.
- Shawn, nie wiem, czy jestem na tyle silna, żeby przechodzić przez to samo kolejny raz.
A on, zupełnie jakby widział, że to nie jest to, co naprawdę kryję tylko dla siebie, kręci głową z wspierającym uśmiechem, jakby chciał powiedzieć, że nigdy więcej mnie, nas nie skrzywdzi.
Niczego w życiu bardziej nie pragnęłam, niż teraz mu uwierzyć.
CZYTASZ
waiting for emotions; shawn mendes
FanfictionShawn Mendes, dla swoich fanów prawdziwy ideał, dla znajomych król imprez, dla kobiet obiekt westchnień. Powracając z trasy koncertowej do swojego rodzinnego miasta nie spodziewał się wiele. Jednak życie potrafi zaskakiwać, tak jak widok byłej dziew...