Rozdział III

1.1K 57 1
                                    

Gdy byliśmy w wodzie poczułam ramiona obejmujące mnie w tali, które ciągnęły mnie ku górze. Gdy byłam na powierzchni zaczerpnęłam gwałtownie powietrze i zaczęłam kaszleć
-Wszystko w porządku? - spojrzałam na Luke który ciągle obejmował mnie w tali i był bardzo blisko mnie. Dopiero teraz zauważyłam jego cudowne oczy, pełne ciepła i radości.
- Halo nic ci się nie stało? - Luka popatrzył na mnie zmartwiony
-Tak, tak dzięki tobie. Przepraszam za to - poczułam że mnie przytula
-Nic się nie stało, najważniejsze że nic Ci nie jest - pomógł mi wejść na brzeg. Popatrzył się na siebie a ja zrobiłam to samo. Byliśmy cali mokrzy. Zaczęłam się trząść z zimna. Luka pociągnął mnie z powrotem na statek
-Chodź przebierzemy się, nie chce żebyś zachorowała. - cicho weszliśmy na statek żeby nikogo nie martwić i poszliśmy do kajuty Luki.
- Przykro mi ale nie mam takich małych rzeczy a pokój Juleki jest tuż obok kuchni. To powinno być na ciebie dobre - podał mi bluzę z Jaggedem Stonem, dresy i ciepłe puchowe skarpetki.
-Dziękuję - nagle zapadła cisza. Ponieważ byliśmy w jednym pokoju i mieliśmy się przebierać, razem. Popatrzyłam na niego i zauważyłam że jest już bez koszulki, a na przedramieniu ma tatuaż. Były to nuty które jak wąż oplotły jego skórę, od nadgarstka aż do łokcia. Zafascynowana podeszła i dotknęła delikatnie tatuażu. Miał bardzo gorącą skórę. W tym momencie delikatnie drgnął i zdziwiony  odwrócił się w moją stronę. Odrazu odskoczyłam i zaczęłam przepraszać
- Przepraszam Luka ja nie chciałam,.. ja tylko.. Bo ty... Na ramieniu.. To znaczy tatuaż na ramieniu jest... Nie znaczy tatuaż masz na ramieniu.. To znaczy. Yy...
-Spokojnie Marinette nie jestem zły, tylko zaskoczony bo masz strasznie zimne palce - zaśmiał się a mój wzrok powędrował w dół na jego umieśnioną klatkę piersiową, odwróciłam się więc plecami zażenowana.
- Och przepraszam Marinette ale jestem głupi. Powinienem dać Ci trochę przestrzeni żebyś się mogą spokojonie ubrać w suche rzeczy - złapał swoje rzeczy z łóżka i wyszedł na korytarz zamykając za sobą drzwi.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam ubierać się w rzeczy Luki. Faktycznie były bardzo duże ale związałam wszystko paskiem i jakoś  to wyglądało. Gdy chciałam wyjść z pokoju zauważyłam rozłożone kartki na biurku. Podeszłam do nich zaciekawiona i chwyciłam pierwszą

'' Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki.''

Gdy to przeczytałam, pod wpływem impulsu chwyciłam za drugą kartkę

'' Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną... ''

-Marinette już jesteś gotowa? - szybko odłożyłam kartki i otworzyłam mu drzwi. Opierał się o ściane i widząc mnie uśmiechnął się.
- Tak dziękuję Ci bardzo za suche ubrania
-Pięknie w nich wyglądasz, napewno lepiej ode mnie! - wyszliśmy razem ze statku i udaliśmy się w kierunku mojego domu. Spojrzałam na zegarek, było już bardzo późno.
- Och Luka sklep ze strunami do gitary jest już zamknięty, przepraszam gdyby nie ja zdążyłbyś - poczułam jak łapie mnie za rękę, popatrzyłam na jego uśmiechniętą twarz i wesołe oczy
- Nic się nie stało, mogę kupić je jutro rano - ciągle trzymając mnie za rękę szliśmy dalej
- Nie musisz mnie odprowadzać w takim razie, jest juz późno lepiej wracaj już do domu - popatrzył na mnie i ciągle się uśmiechając pokręcił głową
- Mam ochotę na spacer, więc z chęcią cię odprowadze - ciągle czułam gorąco na dłoni której mnie trzymał. Delikatnie próbowałam ją wyciągnąć, gdy to zauważył puścił mnie i przeprosił
- Przepraszam zapomniałem się- szliśmy chwilę w milczeniu, a ja ciągle myślałam o tych kartkach na jego biurku. Czyżby pisał nową piosenkę? Nagle Luka przerwał milczenie
- Marinette, wiem że nie powinienem się wtrącać ale o czym rozmawiałaś z dziewczynami? Bo wydawałaś się wtedy taka smutna - popatrzyłam na niego lekko zażenowana, wzięłam głęboki wtedy. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i wiedziałam że mogę mu zaufać. Zatrzymałam się  więc i usiadłam na ławce, gestem ręki zachęcając go aby zrobił to samo.
- Rozmawiałyśmy o Adrienie. Bo wczoraj nie miałam odwagi wyznać mu co do niego czuję. Przy nim jestem strasznie nieśmiała. A poza tym on lubi Kagami, a mnie traktuje jak przyjaciółkę i już sama nie wiem co z tym zrobić - oparłam się o ławkę i kątem oka spojrzałam na zamyślonego Luke
- Będę z tobą szczery, słyszałem co mówiła Alya że powinnaś zrobić się bardziej śmiała i spróbować z nim poflirtować.
- Luka to nigdy nie wyjdzie, nie umiem z nikim flirtować, to nie wyjdzie - poczułam jak Luka prostuje się i patrzy na mnie z determinacją
- Może ja mógłbym Ci z tym pomóc?
- Z czym Luka?
- Z uwodzeniem, mogłabyś na mnie poćwiczyć - popatrzyłam na niego jakby oszalał
- Och Luka nie mogłabym cię o to prosić
- Od czego ma się przyjaciół - uśmiechnął się i położył swoją dłoń na mojej. Odpowiedziałam mu uśmiechem
-Świat jest piękniejszy, kiedy się uśmiechasz.- zaskoczona zrobiłam się czerwona jak burak. Luka mrugnął do mbie
-Lekcja pierwsza, musisz nauczyć się otrzymywać komplementy, a patrząc na ciebie mam wrażenie że będzie ich całe mnóstwo - wstalismy i udaliśmy się w stronę domu. Wkrótce znaleźliśmy się obok mojego domu
-Dziękuję Luka za odprowadzenie - pod wpływem impulsu pocałowałam go w policzek.
-Cała przyjemność po mojej stronę. Więc może widzimy się jutro na naszej pierwszej lekcji? - uśmiechnął się, a ja pokiwałam głową na zgodę. Gdy weszłam do domu czekali już na mnie rodzice z kolacją
-Kto cię doprowadził skarbie? - zapytał tata patrząc na mnie czule.
-Och to tylko Luka
-Hmm więc te urocze ubrania także należą do niego? - mama ledwie powstrzymała śmiech, a tata przybrał kamienną minę. Zapomniałam zupełnie o tych rzeczach. Odpowiedziałam im tą historię, oczywiście pominęłam to że Luka mnie wtedy podniósł albo że widziałam go bez koszulki. Na to wspomnienie poczerwieniałam i poszłam spać.

Miłość nie wybiera. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz