Rozdział II - VI

454 12 2
                                    


Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie rano, dzisiaj mam tylko 3 godziny wykładów. Będę mógł w sobotę porozmawiać przez wideo z Juls. Strasznie za nią tęsknię, i za mamą i za nią... Marinette. Czemu ciągle siedzisz mi w głowie? Nie jako przyjaciółka ale jako osoba, którą darze uczuciem.
Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledszy, trochę śpiący, trochę bardziej milczący. Rey I Zack mi dużo pomagają aby zapomnieć o tobie. Byłaś moim powietrzem moją ostoją w deszczowe dni. Ale już mi lepiej, cieszę się że jesteś szczęśliwe zakochana. Chociaż moje serce krwawi. Żyje. Jak widać można żyć bez powietrza. Bez ciebie. Wzdycham głęboko, wstaje i widzę śpiącego Zacka. Myślę czy go obudzić. Chyba pozwolę mu jeszcze pospać. Idę się kąpać, pakuje laptopa, chowam telefon do kieszeni. Wszystko robię mechanicznie. Znowu myślę. O Tobie. A niech to, czemu nie mogę żyć spokojnie? Czemu pragnę być Adrienem? Wzdycham głęboko
-Stary to twoje oddychanie doprowadza do mnie szaleństwa - Zack unosi głowę z nad poduszki. Macham ramionami uśmiechając się zakłopotany
-Stary idziesz dzisiaj na rekrutację? No stary przyjamniej spróbuj
-Ach hokej? To już dzisiaj? Mam wykłady do 11
-Idealnie o 11:30 zaczyna się rekrutacja. Przyjdź. Będzie Rey - Posłał mi sugestywnr spojrzenie
-Rey będzie na rekrutacji? Dlaczego
-Bo ty też będziesz - odwraca się plecami i idzie spać dalej.
Wychodzę z pokoju. Czy to prawda że będzie tam Rey? Czekała na niego? Nie, nie na mnie. Pewnie będzie tylko patrzyła. Patrzyła na umięśnionych kolesi. Zmarszczyłem brwi. Może też powinienem zacząć chodzić na siłownię z Zackiem?...
Po zajęciach żegnam się z znajomymi z mojej grupy i zastanawiam się czy iść na lodowisko. Nie widziałem dzisiaj wogole Rey ani Zacka nie licząc chwili z pokoju. Patrzę na potężny gmach lodowiska. Widzę że wchodzą tam sami napakowani chłopacy. Patrzę na siebie i wybucha śmiechem
-Co ci tak do śmiechu - Zack pojawia się obok mnie
-Poprostu patrzę na nich i nie widzę swoich szans na dostanie się do drużyny. Żadnych.
-Stary w hokeju nie chodzi o wysportowane ciało. No może trochę ale ważniejsze jest to jak jeździsz i jak manewrujesz między przeciwnikami. Z tego co mówiłeś nieźle jeździsz na łyżwach
-Umiem różne figury atletyczne ale wątpię że się to nam przyda w meczu. Jesteście za grubi na moje chude ręce-wybuchamy śmiechem na tę wizję.
-Nigdy nie mów nigdy stary a teraz chodź.- zrezygnowany poszedłem za Zackiem. Kiedy już się przebrałem w strój wyszedłem na lodowisko. Wszyscy już się rozgrzewali. Po raz kolejny poczułem że nie mam szans. Wtedy spojrzałem na widownię. Ujrzałem Rey rozmawiającą z jakimś gościem. Poczułem nacisk na lodzie i po chwili pojawił się Dante - był na drugim roku. Kolega Zacka. Świetny zawodnik.
-Siema Zack gadał że wpadniesz, na kogo tak patrzysz? Aa nasza Rey i Trevor jebany skurczybyk. Zawsze musi odwalać się do najlepszych lasek. No cóż nasza strata jebany
-Pozwalacie mu zabierać wam wszystkie dziewczyny?
-No co ty! Ale ma pierwszeństwo w wybieraniu lasek bo wczoraj wbił 3 bramki. To jest nasz mały rytuał. Ten kto wbije najwięcej może wybrać sobie laske. Bez obaw dużo tego mamy - poklepał mnie po plecach i życzył powodzenia. Nagle Trevor wjechał na środek boiska
-Ej Rey powiedziała że ten kto wbije dzisiaj więcej bramek może ją zabrać na'' randkę'' - mówiąc słowa randka wykonał dwuznaczyny gest rękoma.
-Nie prawda palancie. W twoich snach - Rey krzyknęła z trybun
-Znasz zasady Rey, ten kto wygra może cię zaprosić na randkę, nie muszą być korzyści seksualnie z tej randki ale no wiesz - Dante krzyknął i wszyscy się zaśmiali
-Jebane mięśniaki - krzyknęła zła. Zmarszczyłem brwi nie tak powinno się traktować dziewczyny
-No dobra my kontra rekruci, ten kto będzie najlepszy zakwalifikuje się do drużyny.  Spokojnie będziemy delikatni drogie panie więc nie bójcie się - zaczęliśmy grać. Zack miał rację większość się przepychała zamiast robić uniki. Nagle poczułem adrenalinę na lodzie. Na koniec meczu strzeliłem 4 bramkę. Wszyscy wogół mnie zaczęli mi gratulować i ściskać.
-Stary rozwaliłes system - Zack klepnął mnie w ramię
-Blyn miałeś do niego rację - Dante zwrócił się do Zacka po nazwisku
-Grałeś jak baletnica na lodzie - Trevor szyderczo na mnie spojrzał
-Lepiej tak niż grać jak pajac i siedzieć połowę meczu na ławce za napaść na przeciwnika - Dante wyśmiał Trevora
-Więc witaj w drużynie Luka - Nate kapitan drużyny (na ostatnim roku) uścisnął mi dłoń. Wychodząc z szatni Dante krzyknął
-Nie zapomnij o swojej wygranej stary- gdy posłałem mu pytając spojrzenie, palcem wskazał czekając Rey. Podszedłem do niej
-Jeśli mi powiesz że mnie wygrałeś nie ręcze za siebie
-Nie spokojnie, nawet o tym nie pomyślałem - spojrzała na mnie dziwnie
-Czekamy za Zackiem? - zapytałem
-Jeśli nie pojawi się za dwie minuty spadam. - Zack chwilę później wyszedł z szatni
-Stary rozwaliłeś ich! Już sam Nate mówi że jesteś zajebisty a wierz mi to jest coś. Więc jak kiedy wasza '' randka '' się rozpoczyna? Spoko mogę odstąpić ci pokój. - sturchnął mnie ramieniem.
-Nie jestem zabawką ty dupku
- Haha no  sory zakład to zakład. Stara zostałaś tylko wybrana z wielu lasek na widowni. Nie bierz tego do siebie. To powinien być zaszczyt- Wtedy coś we mnie pękło. Przypomniałem sobie ostatnie chwile z tatą.. Stanąłem i popatrzyłem na Zacka wściekły tak jak Rey
- To jest po prostu nieetyczne. Dziewczynie należy dać dwie możliwości: kogo i czego chce
Kobieta nie jest przedmiotem. Ona nie jest czymś, ona jest kimś. Traktuj kobietę z szacunkiem. Ona nie jest twoją zabawką. Ona nie jest ci nic winna tylko dlatego, że jesteś mężczyzną. Dorośnij i zacznij traktować kobiety tak, jak na to zasługują
Nazywaj mnie staroświeckim, ale wierzę, że szanowanie kobiet jest jedną z najważniejszych rzeczy, których należy przestrzegać w życiu”. Każda kobieta zasługuje na mężczyznę, który docenia nie tylko jej wygląd, ale także dowcipny i inteligentny umysł-zaskoczeni popatrzyli na mnie. Przetarłem oczy i poszedłem w drugą stronę. Zły za ich słowa, za swoje słowa, że tak łatwo się sprowokowałem. Gdy wchodziłem do stołówki, postanowiłem usiąść z tyłu aby pobyć w samotności. Niestety po kilku minutach dosiadła się moja koleżanka z grupy Payton
- Cześć mogę usiąść?
-Jasne siadaj - zaczęliśmy rozmawiać o zajęciach. Ale myślami byłem daleko
-Co o tym myślisz? - słowa Payton wyrwały mnie z zamyślenia
-Przepraszam Payton, jestem mega zmęczony i nie usłyszałem pytania. Możesz powtórzyć?
-Och musisz być zmęczony po rekrutacji widziałam cię, świetnie ci idzie na lodzie. Słyszałam też co powiedziałeś do Blyna o.. tym traktowaniu kobiet. Uważam że to było bardzo mądre i dzięki za taki sposób myślenia o kobietach - złapała moja dłoń i uśmiechnęła się. Uścisnąłem jej dłoń uśmiechnięty. Chociaż ktoś myśli że nie jestem kompletnym świrem. Westchnąłem zmęczony
-Szczerze marzę tylko o łóżku
- W takim razie mamy podobne marzenia
- Ty też marzysz tylko łóżku?
- Marzę o tobie w moim łóżku-spojrzałem na nią zaskoczony.
-Ja... To znaczy
-Spokojnie mówię tylko prawdę, może zmienimy temat? - po kilku minutach wyszliśmy że stołówki.
-Dzięki za towarzystwo, chyba tego było mi trzeba - Uścisnąłem ją i kątem oka widziałem zbliżających się Rey i Zacka
-To ja dziękuję za wszystko - pocałowała mnie w policzek. Gdy położyła swoje usta na moim policzku poczułem jej rękę na moim torsie. Nie spieszyła się z odejściem. Kiedy się odsunęła spojrzała na mnie iskrzącymi oczyma i szepnęła
-Jeśli kiedyś byłbyś samotny przyjdź do 119. Chętnie cię wysłucham - pomachała mi i odeszła. Stałem jak walniety młotem. Rey i Zack podeszli do mnie
-Sory za tamto stary, nie wiedziałem że aż tak to cie wkurzy - Zack podał mi rękę na zgodę. Uścisnąłem ją.
-A co ta laska chciała od ciebie? - Rey skierowała pytanie do mnie. Milion myśli przyszło mi na myśl ale odpowiedziałem tylko
-Pogadać o zajęciach

Miłość nie wybiera. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz