Rozdział XII

631 29 15
                                    

Tydzień później....
Byliśmy w mojej kajucie, pokazywałem Tobie różne chwyty na gitarze. Czasami się śmiałaś, czasami zniechęcałaś. Ja tylko patrzyłem na Ciebie, uśmiechałem się i rozśmieszałem

-Poddaję się. Przepraszam, Luka jesteś taki cierpliwy, ale ja sama nie mogę słuchać, jak gram. To brzmi, jakby gitara na coś chorowała.
-Szczerze mówiąc, bardziej jakby umierała. - zaśmiałaś się. Czułaś się odprężona w moim towarzystwie, a ja traciłem oddech gdy tylko spojrzałem w twoje oczy lub gdy uśmiechałaś się do mnie. Bałem się że zrobię kolejny pochopny krok i stracę Cię.
- Okej Luka lepiej już choćmy, za chwilę zaczyna się imprezka niespodziankowa dla Juleki! - złapałaś mnie za nadgarstek i zaczęłaś biec, zaśmiałem się i pozwoliłem ci poprowadzić mnie do domu Nina. Weszliśmy do jego domu i tam powitał nas Nino
-Siema jesteście w końcu! Za chwilę przyjdą tu Rose i Juleka! Więc chowajcie się, a ja zgasze światło- pokazał nam wolne miejsce na kanapą. Usiedlismy za nią i czekaliśmy w ciemności, ciągle trzymając się za ręce
-Nie mogę się doczekać miny Juleki jak to zobaczy! - byłaś taka rozpromieniona, że moje serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Chciałem coś odpowiedzieć lecz kątem oka zauważyłem Adriena, siedział za fotelem. Sam. Bez Kagami. Bałem się. Bałem że Marinette będzie zwracała uwagę tylko na niego. Że Adrien w końcu zauważy, Marinette w tym świetle co ja ją widzę. A co jeśli..
-NIESPODZIANKA!!!! - wszyscy wyskoczyli z ukryć. Juleka wyglądała na bardzo zaskoczona, spojrzała na Rose która posłała jej promienny uśmiech. Juls się uśmiechała lecz coś mi nie pasowało, miała zaciśnięte dłonie. Będę musiał z nią porozmawiać ale na początek... BUM odwróciłem się aby zobaczyć co się stało. Leżałaś obok Adriena, śmiejąc się, najwidoczniej gdy próbowaliście wstać wpadliście na siebie. Podszedłem i wyciagnąłem dłoń.
-Nie trzeba Luka, ja jej pomogę - Adrien szybko wstał i podał rękę Marinette. Podałaś mu rękę bez wahania, nawet nie spojrzałaś na moją wyciągniętą dłoń, na której leżało moje serce. Powoli opuściłem ją wzdłuż mojego ciała. Patrzyłem na Ciebie, lecz ty byłaś zajęta patrzenie na niego. Odwróciłem cię aby złożyć Juls życzenia.........

Kilka godzin później

Stałem oparty o ścianę, mając w głowie melodie napisaną dla Juls z okazji jej urodzin. Jeszcze czegoś w niej brakowało więc głęboko nad tym myślałem.
-Witaj Luka, jeszcze nie dane nam było porozmawiać dzisiaj - odwróciłem wzrok do mojego rozmówcy. Adrien, spojrzałem na twoje ramie, na którym leżała ręka Marinette. Od początku przyjęcia trzymają się razem.
-Witaj Adrien, właśnie myślałem o nowej melodii dla Juleki
-Och i wymysliłeś już coś? - spojrzałaś na mnie zaciekawiona
-Och Hahah Luka nigdy się nie zmienisz. Może dzisiaj oboje odpoczniemy od muzyki i po prostu bawmy się dobrze - posłałem Adrienowi uśmiech bo doskonale wiem co miał na myśli. Już od dobrej godziny stoję tutaj pogrążony z moimi myślami.
- Masz rację, w końcu są urodziny Juls cieszmy się nimi - porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Pod koniec imprezy chciałem zaproponować Ci odprowadzenie ale zauważyłem że kierujesz się z Adrienem do jego samochodu. Pewnie cię odwiezie. Popatrzyłem jeszcze na oddalającą się sylwetkę Marinette. Wtedy się odwróciłaś i nasze spojrzenia się spotkały. Podniosłem rękę aby cię pożegnać lecz ty puściłaś rękę Adriena szepcząc mu coś do ucha i podbiegłaś do mnie. Gdy byłaś już blisko mnie uśmiechnęłaś się i mnie przytuliłaś.
-Dziękuję Ci Luka za wszystko - nim zdążyłem spytać pocałowałaś mnie w policzek i wróciłaś do Adriena. Nie rozumiałem o co chodziło. Gdy wróciłem do domu, położyłem się na łóżku i wyciagnąłem telefon.
~Marinette wszystko w porządku?
Odpisałaś mi bardzo szybko
~ Tak i to dzięki tobie! Dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie mnie oraz pomocy z tym przyjmowaniem komplementów. Adrien w końcu zauważył we mnie kogoś więcej niż przyjaciółkę!!! I to wszystko twoja zasługa ♥️

Gdy to przeczytałem, postanowiłem się przejść. Wyszedłem ze statku i udałem się na plac. Myśląc o niej... I o nim. Nagle wpadłem we wewnętrzną histerię. Nie krzyczałem, nie płakałem, nie biegałem i nie wyrywałem sobie włosów z głowy. Po prostu w jednej chwili coś we mnie stłukło się i przyrosłem do chodnika, nie mogąc zrobić kroku do przodu. Stałem w miejscu przez dłuższy czas aż nagle zrozumiałem..... Naprawdę ją kocham. A ona kocha innego. Nagle zaskoczony sam z siebie uśmiechnąłem się. Jest pewnie teraz z nim, szczęśliwa. To wywołało w moim sercu spokój. Byłem naprawdę szczęśliwy że w końcu im się udało. Jej szczęście było moim. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. To Bob. Pewnie chce znać odpowiedź związaną ze studiami i płytą. Popatrzyłem w niego. Już wiem co będzie dalej.....

Miłość nie wybiera. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz