Jedliśmy w doskonałych nastrojach, rodzice byli zafascynowani Luką, jego grą na gitarze, jego cierpliwością i spokojem, odpowiadał na wszystkie pytania mojego taty bardzo grzecznie i życzliwie, tata był pod dużym wrażeniem jego dojrzałości. Gdy skończyliśmy jeść zaproponował nawet, że może pomóc w sprzątaniu. Mój tata z uśmiechem podziękował mu za propozycję i kazał nam dobrze się bawić razem. Gdy wyszliśmy z mojego domu, postanowiliśmy udać się do parku. Usiedliśmy na ławce
-Hmm Luka? - odwrócił się w moją stronę, patrzyłam na niego oczarowna i już zapomniałam o co chciałam go zapytać
- Emm.. Hmm.. Kupiłeś już tą strunę do gitary?- super Marinette, genialne wyjście z sytuacji. Luka uśmiechnął się tylko i wyjął z kieszeni bluzy pudełko. Pokazał mi bliżej i zauważyłam że jest to pudełko ze struną.
-Tak, dzisiaj wyszedłem wcześniej z domu - popatrzyłam na niego i na strunę którą chował już do kieszeni.
-Pięknie dziś wyglądasz Marinette - położył swoją rękę za oparcie ławki, prawie dotykając moich pleców. Standardowo zarumieniłam się, wtedy przysunął się bliżej, odgarnął mi włosy z szyji i szepnął do ucha
-Na każdy komplement reagujesz tak samo.Momentalny uśmiech i rumieńce.Tylko jakby się tak zastanowić, co ta osoba mówiąc Ci to, myśli o Tobie. Czy naprawdę tak myśli czy może tylko udaje zainteresowanie Tobą. Wiesz jak to sprawdzić? - spytał mnie a ja zahipnotyzowana pokręciłam głową, w następnym momencie przysunął swoją głowę bliżej mojej. Momentalnie straciłam oddech. Patrzył mi głęboko w oczy
-To oczy. Mówi się że oczy to zwierdziadło duszy. Zupełnie się z tym zgadzam, więc pamiętaj żeby zawsze patrzeć w oczy swojego rozmówcy. Potrafisz wyczytać z moich oczu czy mówiłem prawdę? - Pokręciłam głową zawstydzona, Luka popatrzył przez moje ramię na jakiś punkt, którego ja nie mogłam dostrzec. Uśmiechnął się i pochylił jeszcze bliżej mnie
-Dobrze powtórzę jeszcze raz. Marinette Dupain-Cheng jesteś niezwykle piękną młodą kobietą, której uśmiech rozjaśnia mi całą duszę - popatrzyłam na niego czerwona jak jeszcze nigdy dotąd, położył rękę na moim policzku i szepnął mi do ucha
- Nawet nie masz pojęcia jak pociągająca jest kobieta nieświadoma swojej urody.- gdy chciałam ręką zasłonić twarz, on złapał mnie za tę rękę i ucałował. Mrugnął do mnie i wstał nagle z ławki ciągle patrząc na punkt za mną
-Cześć Adrien, dawno się nie widzieliśmy - zaskoczona odwróciłam się w jego stronę. Zauważyłam jak chłopcy podają sobie ręce i wymieniają uprzejmości. Dlaczego Adrien jest teraz w parku a nie na szermierce? Zdezorientowana chciałam wstać z ławki ale niestety nie zauważyłam dziury w trawie i potknięłam się, w ostatniej chwili mocne ramiona Luki uchroniły mnie przed upadkiem.
-Wszystko w porządku Marinette? - podszedł do nas zaniepokojony Adrien
-Oszy.. Oszywiscie - miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Luka pomógł mi wstać i widząc moją zażenowaną minę szepnął mi do ucha
-Z uśmiechem na twarzy człowiek podwaja swoje możliwości wygranej - popatrzyłam na niego nie rozumiejąc a on ruchem głowy wskazał na Adriena. Adrien lekko onieśmielony podszedł bliżej
-Nie przeszkadzam wam na randce?- westchnęłam zaskoczona tym stwierdzeniem, naprawdę myśli że ja i Luka spotykamy się
-Nie, nie ależ skąd. My tylko yy- popatrzyłam błagalnie na Luke, który natychmiast zrozumiał
- Wybraliśmy sie tylko na przyjacielski spacer, mamy dzisiaj taki piękny dzień szkoda go zmarnować na siedzenie w domu. A ty co tutaj robisz?
- Mój trener szermierki zachorował więc postanowiłem pochodzić trochę po parku bo niedługo mam sesje - mówiąc to patrzył cały czas na mnie
- Ładnie dziś wyglądasz Marinette - Adrien uśmiechnął się do mnie, a moje sercę wykonało fikołka. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i dyskretnie popatrzyłam na Luke, który pokazywał mi kciuki w górę.
- Nie wiem jak wam ale mi strasznie chce się pić, chyba kilka metrów za nami widziałem stoisko z napojami. Adrien dotrzymaj towarzystwa Marinette a ja postaram szybko wrócić - nie czekając na zgodę ruszył przed siebie. Popatrzyłam za oddalającą się sylwetkę Luki. To moja szansa!
-Więc jesteście przyjaciółmi? Szczerze byłem zdziwiony jak wtedy przyszłaś na lodowisko z Luką, nie wiedziałem że jesteście tak blisko
-Och Luka to tylko przyjaciel, bardzo dobrze czuje się w jego towarzystwie - popatrzył na mnie trochę zdenerwowany
-Wiesz trochę słyszałem z waszej rozmowy, o tym jak cie komplementował i wydawało mi się że... - przerwał w połowie zdania i spojrzał na mnie. Lekko spanikowana zaczęłam machać ręką
-Nie, nie to nie tak jak myślisz. Po prostu... Luka twierdzi że nie umiem przyjmować komplementów więc ciągle tak mówi, nie przejmuje się już tak tym - no cóż powiedziałam mu połowę prawdę omijając fakt że Luka uczy mnie jak go poderwać. Adrien uśmiechnął się do mnie
-Z chęcią mogę pomóc - spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co chodzi, widząc moja minę wytłumaczył
-Mogę trochę pomóc z komplementowaniem cię, taka dziewczyna jak ty zasługuje na najpiękniejsze słowa - Adrien delikatnie nakrył swoją ręką moja dłoń. Chyba umarłam i znalazłam się w raju. Adrien Agreste w końcu mnie zauważył. Posłałam mu szeroki uśmiech
-Dziękuję za miłe słowa Adrien
-Od czego ma się przyjaciół! - nie wiem dlaczego ale te słowa strasznie mnie zabolały. Już trochę mniej pewna ciągnęłam rozmowę
-A jak tam z Kagami? Jakieś postępy? - spytałam uprzejmie a jego twarz nagle rozpromieniła się w uśmiechu, to bolało.
-Marinette miałaś kiedyś tak że byłaś zakochana w kimś kto ciągle cię odrzucał? Bo ja tak, byłem zakochany w pewnej dziewczynie ale ona pokochała kogoś innego. Rozumiałem to ale ciągle mnie to w pewien sposób bolało. Więc pomyślałem że może powinienem znaleźć kogoś, kto w końcu mnie pokocha takiego jakim jestem, a Kagami.... jest cudowna, mądra, wszechstronnie utalentowana i bardzo piękna. Teraz w moim sercu znajdują się dwie dziewczyny ale może pora pożegnać się ze złudzeniami i wybrać tą właściwą drogę? - wymusiłam uśmiech żeby się nie rozpłakać. Adrien był zakochany w dwóch dziewczynach i ja nie byłam żadną z nich. Ponieważ jesteśmy przyjaciółmi. Wzięłam głęboki wdech
- Cieszę się twoim szczęściem - pomimo że te słowa były prawdziwe, w pewnie sposób chciałam żeby Adrien nigdy nie spotkał Kagami.
- Marinette bardzo mi pomogłaś, więc muszę się odwdzięczyć. Może pomogę Ci z Luką? - spojrzałam na niego i wybuchnęłam głośnym śmiechem, Adrien po chwili dołączył do mnie i śmialiśmy się przez dłuższą chwilę
- Przepraszam za to, ale ja i Luka? Nie to nigdy nie wyjdzie, jest moim najlepszym przyjacielem - ciągle rozbawiona spojrzałam na Adriena
-Myślałem że spotykacie się, Luka zawsze na ciebie patrzy z takim uwielbieniem - w tym momencie nasze oczy się skrzyżowały
-Pięknie wyglądasz gdy się śmiejesz- zrobiłam wielkie oczy, czy ja się nie przesłyszałam?
- Hmm Tak.. To znaczy! Dzie.. dziękuję
- Hm szczere byłem zdziwiony że widzę was razem i może trochę zazdrosny? Bo w końcu ukradł mi największy skarb, nasza przyjaźń - patrzył na mnie dzisiaj jakoś inaczej i miałam wrażenie że nastąpił przełom w naszej relacji. Delikatnie chwyciłam go za ramię
-Zawsze będziemy przyjaciółmi Adrien, zawsze możesz na mnie liczyć- siedzieliśmy chwilę patrząc sobie w oczy
-Miło jest trochę odpocząć od obowiązków, a ty Marinette o ile się nie mylę chodziłaś na szermierke, dlaczego przestałaś? - pomyślałam o mojej pierwszej lekcji szermierki i o pierwszym spotkaniu z Kagami
- Och pamiętasz było tylko jedno wolne miejsce i przyjęli Kagami, ona jest w tym świetna, ja beznadziejna
- Jeśli chcesz możemy kiedyś spotkać się w parku, mogę pokazać Ci kilka chwytów i kroków. Co ty na to? - szybko się wyprostowałam i uśmiechnięta się zgodziłam. Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas o szkole, o naszych przyjaciołach o Nino, Alyi, o tym że musimy kiedyś w czwórkę umówić się na wyjście do kina. Cudownie było spędzać czas z Adrienem. Adrien w końcu spojrzał na zegarek i niechętnie wstał
- Przykro mi Marinette ale będę musiał już iść na sesję, z chęcią bym cie zaprosił ale jest to sesja zamknięta- pomógł mi wstać z ławki
-Nic nie szkodzi, już i tak zajęłam ci dużo czasu
-Bardzo miło spędziłem z Tobą ten czas, mam nadzieję że jeszcze kiedyś uda nam się razem wyjść - podszedł do mnie i przytulił mnie na pożegnanie. Odrazu się zarumieniłam. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy przez chwilę, aż w końcu ktoś do nas podszedł.