Rozdział VI

912 60 6
                                    

Odwróciliśmy się a za nami stał uśmiechnięty Luka
-Przepraszam że tak długo, ale nie mogłem znaleźć tego stoiska - podał nam wodę. Adrien podziękował i oznajmił że musi już iść, pomachał nam i zaczął się oddalać. Wzięłam łyk wody i stwierdziłam że ta woda jest bardzo ciepła
-Myślałam że pójdziesz po zimną wodę
-Była zimna ale jak wracałem, zauważyłem że świetnie wam się rozmawia i nie chciałem przeszkadzać - popatrzyłam na niego i pod wpływem impulsu rzuciłam mu się na szyję. Pomimo zaskoczenia złapał mnie i okręcił wogół własnej osi. Zaśmiałam się, a gdy mnie postawił podziękowałam mu za wszystko co dla mnie robi. Gdy usiedliśmy na ławce, zaczęłam opowiadać mu o tym jak Adrien powiedział że był trochę zazdrosny o naszą przyjaźń.
-Hmm wydaje mi się że on coś do ciebie czuje, ale sam nie jest pewien co to konkretnie jest
- Tak myślisz?! - prawie podskoczyłam na ławce, on tylko uśmiechnął się i kontynuował
- Spokojnie, istnieje całe mnóstwo uczuć: miłość, nienawiść, gorycz, radość, smutek, podekscytowanie, zakłopotanie, strach, gniew, pożądanie, poczucie winy, wstyd, wyrzuty sumienia, żal...
I żadnego z nich nie potrafimy kontrolować. Musimy nauczyć się odróżniać uczucia, na przykład radość od podekscytowania, gniew od nienawiści, miłość od pożądania. To nie jest takie łatwe jak może się wydawać, potrzeba czasu aby wszystko moc oddzielić od siebie. Marinette zasługujesz na czyste uczucia, bez żadnych tajemnic.- popatrzyłam na niego i już nie pierwszy raz zauważam że Luka jest niezwykle inteligentny, a zarazem bardzo kochany, spuściłam wzrok w dół
- Chciałabym kiedyś aby ktoś mnie szczerze polubił - Luka chwycił moją dłoń, a drugą ręką złapał mnie za brodę abym na niego popatrzyłam
-Ty zasługujesz na dużo więcej. Na kogoś, kto będzie Cię kochał w każdej sekundzie Twojego życia, kto będzie myślał o Tobie nieustannie, zastanawiając się, co w tej chwili robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś i czy czujesz się dobrze. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci spełniać marzenia i kto ochroni Cię przed tym, czego się obawiasz. Powinnaś mieć u swego boku kogoś, kto będzie traktował Cię z szacunkiem i kochał w Tobie wszystko, a zwłaszcza Twoje wady. Zasługujesz na życie z kimś, kto sprawi, że poczujesz się szczęśliwa, tak szczęśliwa, że wyrosną Ci skrzydła aniele - patrzyłam w jego cudowne oczy i nagle gwałtownie wstałam
-Dziękuję Ci Luka ale może wystarczy na dzisiaj tych lekcji
-To wcale nie była lekcja, to płynęło głęboko z mojego serca - chwycił moją dłoń i położył sobie na torsie, patrzyłam jak zahipnotyzowana na ten drobny gest. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, aż w końcu moja dłoń zsunęła się wzdłuż mojego ciała. Odkryłam się ramionami bo robiło się coraz chłodniej
-Zimno ci? - Luka ściągnął swoją bluzę i położył mi na ramionach, a sam został w koszulce na krótki rękaw
-Przestań załóż to, będziesz chory! - próbowałam zwrócić mu bluzę
-Na tobie moje rzeczy wyglądają ładniej- poczułam jak się rumienię, usłyszałam jego śmiech więc w odwecie uderzyłam go żartobliwie łokciem w brzuch. Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w parku, a później Luka odprowadził mnie do domu
-Dziękuję Luka za dzisiaj, bardzo mi pomogłeś
-Cała przyjemność po mojej stronie - na pożegnanie chciałam dać mu całusa w policzek ale on chyba wpadł na ten sam pomysł, bo wyniku czego nasze usta dzielił milimetr. Spojrzałam na niego zaskoczona i cofnęłam się. On popatrzył na mnie poważnie ale po chwili uśmiechnął się, cmoknął mnie w policzek i poszedł. Gdy weszłam do domu oparłam się się o drzwi i popatrzyłam w okno, zaczęło padać. Kurcze ciągle mam bluzę Luki, otworzyłam drzwi ale przez silny deszcz nie widziałam go nigdzie. Tata spojrzał na mnie i spytał o co chodzi. Powiedziałam mu że nie oddałam Luce bluzy a zaczęło bardzo mocno padać a on do domu ma dość dalego. Wtedy tata dał mi parasol i popatrzył na mnie uśmiechnięty. Chwyciłam go i szybko wybiegłam na ulicę, rozglądając się za Luką. W pewnym momencie poczułam ze ktoś ciągnie mnie pod daszek. To był Luka cały przemoczony
-Oszalałaś?! Jest burza mogło ci się coś stać - zaczął mnie oglądać czy nic mi nie jest, a ja jak zaczarowana patrzyłam na niego. Chyba po raz pierwszy usłyszałam w jego głosie takie przejęcie. Po chwili odetchnąć z ulgą i mnie przytulił.
-Nie rób tak nigdy więcej - wtuliłam się w jego mokry tors. Coraz bardziej zaczynało padać. A do jego domu jeszcze daleka droga
-Luka.. Może chcesz przeczekać u mnie burze? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się
-Jasne z miłą chęcią - szybkim krokiem udaliśmy się do mnie. Gdy wchodziliśmy do domu, z naszych ubrać kapała woda. Mama dała nam ręczniki i poszliśmy do mojego pokoju
-Całe szczęście że ciągle mam twoje rzeczy, bo wątpię żeby któraś z moich bluzek była dla ciebie dobra - zaśmialismy się i podałam mu jego ubrania, które pożyczył mi wcześniejszego dnia. Poszłam do łazienki się przebrać a następnie on skorzystał z łazienki. Popatrzyłam na mój pokój czy jest wystarczająco czysty i zauważyłam zdjęcia Adriena na ścianie. Sama nie wiem czemu zdjęłam je i schowałam do szuflady. Gdy Luka przyszedł rozmawialiśmy przez kilka godzin, świetnie się rozumiejąc. Czasami nawet kończyliśmy za siebie zdania. Gdy już robiło się za oknem ciemno, stwierdziliśmy że deszcz nie przestał padać, wręcz przeciwnie przybrał na sile i teraz mi na było nawet dostrzec pioruny na niebie. Po chwili mama zapukała do moich drzwi
-Luka kochanie dzwoniła twoja mama i zaproponowałam że może zostaniesz na noc, skoro bardzo niebezpiecznym było by iść przez tę burzę - Luka wyciągnął swój telefon i zauważył że padła my bateria, popatrzył na mnie wyczekująco
-Oczywiście to doskonały pomysł! - po moich słowach Luka się rozluźnił. Mama podała nam kolacje i życzyła udanej nocy. Po kilku godzinach rozmowy i oglądania filmów. Poszliśmy spać. Luka spał na podłodze obok mojego łóżka. Burza wciąż szalała za oknem, trochę zaczęłam sie bać.
-Luka? - spytałam gdy kolejny piorun rozświetlił mi pokój.
-Jak możesz zasnąć w takiej chwili? - spytałam, lecz odpowiedziało mi tylko ciche chrapanie. Zerknęłam podejrzliwie na Luka.
- Blefujesz - stwierdziłam.
- Skąd, śpię jak zabity - odpowiedział głos spod koca. Zaśmiałam się lecz mój śmiech przerodził się w jęk gdy kolejny piorun uderzył.

Miłość nie wybiera. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz