15. Zaaranżowane małżeństwo

2.2K 114 28
                                    

Wstał wcześnie rano. Było koło siódmej, kiedy zszedł do kuchni. Zdziwił się, gdy zauważył tam matkę i córkę. Ta pierwsza kroiła coś, a druga przygotowywała ciasto.  Nie zauważyły go. Rozmawiały po cichu także mógł się przysłuchać.

- Wiesz, że teraz organizowanie małżeństw jest modne? - zapytała rodzicielka. - W proroku pisali "Dzisiejsza młodzież zbyt późno wiąże się, a mimo tego i tak nie są w staniu utrzymać przy sobie jednego partnera." Czy coś w tym stylu.

- Ja tam się nie dziwie. Wszystko idzie naprzód. Młodzież także.  Jest tyle pokus, że jeżeli nie jest się pewnym swoich uczuć to naprawdę można się zagalopować i zdradzić partnera.  - powiedziała dziewczyna. Skończyła ugniatać ciasto i umyła rączki. Związała włosy. Severus mógł dostrzec znak rozpoznawczy jej rodziny, srebnego węża, który oplatał się wokół drzewa. Był on taki, ponieważ ich rodzina wywodziła się od najstarszego z rodów magicznych. Był on ulokowany na karku. On też taki miał. Tylko, że on miał czarnego węża, który oplatał się wokół herbu z czarnym tłem. Ściskał go, zginając. Był głową rodu, dlatego wąż miał złote nici na łuskach.

- A ty zamierzasz zdradzać partnera? - zapytała ją kobieta spoglądając na nia na chwile.

- Oczywiście, że nie mamo. Jak się kogoś kocha to jest mu się wiernym. - odpowiała.

- Wiesz, że niektóre zorganizowane przez rodziców malżeństwa sa bardzo szczęśliwe? W proroku było przykładowo o Malfoyach.

- Mamo... - spojrzała na rodzicielkę. - Lucjusz i Narcyza to zgodne, szanujące się małżeństwo, ale nie jest idealne. Przykładowo Lucjusz chciałaby jeszcze jedno dziecko, a Narcyza odmawia. Ma dość problemów z zadufanym w sobie Draco. Nigdy nie chciała dzieci.

- A skąd ty o tym wiesz? - zapytała zdziwiona kobieta odwracając się do niej przodem.

- Draco podsłuchał ich rozmowę. - oznajmiła. - Dlaczego mi o tym mówisz?  Zamierzacie z tatą mi  zorganizowac małeństwo? Mamo, przecież wiesz jaka jestem...  Aby ze mną być trzeba, by wiedzieć o mnie wszystko. Od początku do końca.

- Twój przyjaciel, Matt, wie - powiedziala dość nie pewnie a jej córka zaśmiala się cicho.

- Wiesz mamuś, gdybyście połączyli mnie z Mattem nigdy byscie nie doczekali się wnuka, a nasz ród by wymarł.

- Myślisz, że jest bezpłodny? Coś między wami jest?! Chyba nie robiliście tego już?! - kobieta aż się zapowietrzyła, zrobiła się czerwona z emocji, musiala to wiedzieć! Jej córeczka była taka skryta po mężu... Chciała znać pikantne szczegóły.

- Mamo, jesteśmy przyjaciółmi - oznajmiła. - I prosze, nie próbuj zmusić nas do małżeństwa. Chce by sam sobie ułożył życie. Jest na dobrej drodze - powiedziała delikatnie uśmiechnięta. - Długo mi zajęło wyciągnięcie od niego prawdy, a gdybyście nas spiknęli... Zniszczyłoby to jego życie...

- Nie zamierzaliśmy cię z nim wiązać małżeństwem - powiedziała. Rozpoczęła na nowo krojenie warzyw.

- To dobrze - zachichotała. - Gdybym musiała chodzić na te jego bankiety... "Kulturowe spotkania wielbicieli dzieł literackich" ... Umarłabym z nudów - cichotała. Severus zasępił się. Wyraźnie nie wyraził zgody na takie spotkania. Miał się skupić na nauce, a nie chodzić rozmawiać o książkach! Chociaż... Jego oceny na tym nie ucierpiały... I tak, musi z nim o tym porozmawiać! Koniec kropka.

- Oh, Sev, już nie śpisz? - zapytała starsza kobieta, gdy wszedł do kuchni. Wcześniej stał tak, by nie było go widać.

- Profesor zawsze jest rannym ptaszkiem. I nocnym markiem. Wystarczają mu trzy godziny na spanie. Dwadzieścia jeden godzin przeznacza na myśleniu o swoich uczniach. - zachichotała dziewczyna.

- Skąd wiesz? - zapytała podejrzliwie kobieta.

- To proste - uczennica wzruszyła ramionami.  - Widać to po nim - zachichotała ponownie i uśmiechnęła się do mężczyzny. Oh, jak on ją uwielbiał!

- Dzień dobry - mruknął cicho Matt wchodząc do kuchni. Ucałowali się z Marry w policzki i ten, zasspany usiadł przy stole.

- Jak się spało? - zapytała dziewczynka cichocząc.

- Zasnęłem dopiero rano - mruknął. - Ale bardzo dobrze. Jestem bardzo zadowolony.

- Rano? - uniosła brew patrząc na niego z psotnym błyskiem. - Czyżby to?

- Możliwe. - odparł wyszczerzając się. - Ale nie interere. Nie życzy sobie bym się spowiadał. - uśmiecha się promennie. - Ale i tak to zrobie. Później.

- Głupek - śmiała się. - Jesteś głuptasem - chichotała

****

Severus nie był zadowolony, gdy rodzice Mary wyciągnęli go na zakupy. Nie chciał zostawiać dziewczyny samej ze swoim synem. Ciekawy był, czy już mu powiedziała co widziała i co się działo.... to go bardzo zastanawiało. No i oczywiście.... chciał wiedzieć co z nimi. W sensie z ich całusami, lekcjami eliksirów... tymi dodatkowymi.... Ugh... tyle rzeczy... ugh!

- Severusie - odezwał się mężczyzna gdy szli chodnikiem. - Severusie, chcemy jej powiedzieć, jak już wszyscy otworzą prezenty. Co o tym myślisz? 

- Przecież się jeszcze nie namyśliłem  - burknął na nich i spoglądając przed siebie zasępił się.  Weszli do jakiejś kawiarni. Dziwnie cichą kobieta, gdy wzięła pierwszy łyk herbaty zaczęła mówić. 

- Wiesz ... Wiemy o wszystkim co jej robisz - oznajmiła, a ten się zachłysnął herbatą.  Zaczął się krztusić. Po chwili mu jednak przeszło. - Pisała nam o wszystkim. Dosłownie. Uważam,  że ... jesteś zboczeńcem, ale pożądnym. Nie wierzę że to mówię,  powinnam Cię przeklnąć.

- Severusie,  nasza córka jest delikatna, ale ma być do ślubu dziewicą, jasne?! - zapytał mężczyzna. - To moja córka!

- Za kogo ty mnie bierzesz?  Oczywiście.  Nawet jak nie będzie chciała to nie tknę jej w noc poślubną.

- Nie wierzę - zaprzeczył mężczyzna.  - Najchętniej już teraz byś ją brał w łóżku.   Wiem, że pożądanie to coś nad czym my faceci nie panujemy.  Chciałbym by znalazła sobie samą mężczyznę.... Ale chceby była bezpieczna. I może Cię troszkę rozweseli.

- To idiotyczny pomysł.  Mary to nie zabawka. To delikatna istotna. Piękna i nieco szalona, ale zniszczysz ją robiąc jej to co planujesz.

- Severusie! Ty jesteś odpowiedzialny, dla niej  będziesz idealny.  Proszę..

- Dobra - warknął wrescie . -  prześpie się i pomyślę - obiecał  im. - Co ja robię że swoim życiem - westchnął ciężko i spojrzał na swoją szarlotkę. Co on wyprawiał? Przecież chciał tego. Chciał być przy Mary, być jej mężem.   Teraz jednak... Nie był pewny.  Cholera, naprawdę  chciał ją dla siebie, ale jak rodzina jej powie, że zostanie wydana za mąż... za niego... jak ona zareaguje? Zaakceptuje to czy nie...? Było teraz tylko się modlić.

Jak zdobyć serce nietoperza?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz