16. Zniszczone święta

2K 111 28
                                    

W dzień wigili zawsze wszystko było ciut nerwowe, w końcu trzeba było wszystko dokładnie przygotować, ułożyć, odgrzać.... Jest mnóstwo roboty, ale Secerus musiał ją porwać na jakiś czas. Gdy udało się im w końcu zamknąć w jego pokoju, który mu przydzielono, usiadł na łóżku i poprosił o to dziewczę.
Patrzył na jej twarz. Była piękna i wiedział to każdy kto ma oczy. Nie mógł się opamiętać i trzymając dłoń na jej policzku pocałował ją. Czuł się jak nastolatek z buzującymi hormonami.
Zakończył pocałunek i odsunął głowę, ale dalej ją głaskał po poliku.

- Wiesz ... Jesteś piękna. Chciałbym Cię przeprosić za to co robiłem. Za to do czego Cię zmuszałem. Pochlebiało mi, że taka młoda i piękna uczennica jest zainteresowana eliksirami. Przepraszam - szepnął i przytulił ją do siebie. - Żadnych więcej przymuszeń do buziaków i innych rzeczy. Obiecuje. Tylko mi wybacz. - poprosił całując ją w knykcie.

- Co z tą dziewczyną? Masz jakieś problemym przez to, że pokazała Ci cycki? Zresztą ładne i jędrnę? - prychnęła.

- Proszę Cię, ona miała malinkę na piersi. Ktoś musiał jej to zrobić. Jej cycki mnie nie obchodzą. Naprawdę - stwierdził obronnie.

- A jednak patrzyłeś! - stwierdziła oskarżając go o oczywiste. - Zbok.

- Machała mi nimi przed twarzą! - sapnął czując się niesprawiedliwie oceniany.

- Possałbyś, co? Przyznaj się byś gniótł i ssał! - powiedziała donośnym głosem. Ten warknął i przyszpilił do łóżka małą prowokatorkę.

- Jedyne piersi którymi bym się zabawiał były by twoje. Oznaczałbym je mnóstwem malinek i ssał bez opamiętania! Bym je ściskał i lizał! - warknął.

- Z-Zbok! - pisnęła dziewczyna i odepchnęła go. Zarumieniona ruszyła do wyjścia i zawstydzona zamknęła drzwi jak wychodziła. Znowu udalo jej się go sprowokować. Byli by udaną parą.

***

- Ojej - powiedziała rodzielka. - Gotowe. Idziemy się wykąpać i przebrać - oznajmiła kobieta. - Przyjdziemy i możemy jeść - oznajmiła i z córką ruszyli do swoich sypialń. Pierwsza zeszła matka, W szpilkach, małej czarnej, z delikatnym makijażem, szła z gracją, a jej mąż pożerał ją wzrokiem.

- Mam nadzieję, że w nocy nie zdejmiesz tego stroju i pokażesz co potrafisz kotku - mruknął facet. - Osobiście zdejmie Ci majteczki reszta zostaje.

-A czy Ty nie miałeś przypadkiem celibatu? - zapytała unosząc brew.

- Oh, wybije Ci celibaty z głowy. Mój penis się niecerpliwi - warknął przytulajac się do niej.

- Dobra - powiedziała w końcu. - Ale w nocy. Zabieraj oblicze, o matko! - szepnęła gdy zauważyła córeczkę. Miała na sobie prześliczną sukienkę, która doskonale leżała idealnie, do tego szpilki. Wyglądała jak bogini seksu, bo przez makijaż wyglądała trochę staro, o wiele. - Ślicznie wyglądasz - rodzicielka podniosła się z krzesła i z uśmiechem podeszła do córy. - Rób nam zdjęcie kochanie póki nie spłynął mi makijaż - oznajmiła i popędziła męża. Gdy napstrykali się zdjęć, w końcu usiedli do stały by zacząć jeść. Każdy był głodny. Przy stole była luźna pogawędka o Hogwarcie. O Sumach i Owutemach, dzieci dobrze się uczą więc nie będą mieli z nimi problemów, ale to udreka dla nauczycieli to sprawdzać.

- Dobrze. Teraz chciałbym coś ogłosić. - odezwał się Pan domu. Co oni robią?! Chyba nie zamierzają tego zrobić teraz?! - Mary, córciu - złapał dłoń pociechy i ścisnął. - Wiesz, kochamy Cię z mamą najmocniej na świecie, dlatego chcemy Cię chronić, wiesz to prawda? - zapytał.

- Do czego zmierzasz? - spojrzała na matulę a potem na ojca, zaniepokojona.

- Znaleźliśmy Ci męża - powiedział powoli. - Z pewnością się dogadacie, jak na świat czarodziei nie jest dużo starszy... - oznajmił. - Będziecie szczęśliwi. - szepnął. Dziewczyna patrzyła na niego zszokowana. W końcu wydawała dłoń z uścisku ojca i wstała.

- Mamo?! - zapytała jakby nadal nie dowierzała. Gdy ta spuściła wzrok zrozumiała. - Jak mogliście?! Czy wam ktoś kazał pokochać kogoś kogo nie chcecie?! - krzyknęła. - Czy ktoś wam aż tak wtryniał się w życie? ! - zapytała pliszka płaczu. Zdjęła szpilki i trzymając je w dłoni pobiegła na górę. Matt otrząsnął się chwilę potem.

- Nie wierzę, że państwo to zrobili. - szepnął i pobiegł za przyjaciółką. Klapa. Snape nie wiedział jak oni mogli jej to przekazać w taki sposób. Jej ojciec powinien być delikatny. A wszystko spaprał.

- Cieszę się, że mój syn nie jest kobietą - westchnął ciężko czarnowłosy i ukrył twarz w dłoniach. - Przecież ona mnie znienawidzi. A was to już szczególnie. Nie, nie mogę. Idę ochłonąć - mężczyzna wstał i wyszedł na mróz. Może samrozi jego uczucia. Albo chociaż przymrozi.

Jak zdobyć serce nietoperza?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz