6. Punkty.

2.7K 157 90
                                    

Mary wpadła do pokoju wspólnego jak torpeda. Nie zwracając uwagi na pytające spojrzenia pobiegła do dormitorium prefekta, który miał odziellny pokój. Nie zamykając nawet drzwi wskoczyła na chłopaka mocno go przytulając, po czym zaczęła skakać.
- Weźmie mnie na dodatkowe eliksiry! - skakała szczęśliwa a potem rzuciła się na łóżko czarnowłosego cała w skowronkach. - Marzyłam o tym! - wykrzyknęła chowając twarz w dłoniach i zaczynając się śmiać. Matt usiadł na łóżku a ona przytuliła się do jego biodra.
- Cieszę się Mary - lekko się uśmiechnął zaczynając głaskać go po głowie.
- Będziemy pracować w piątki wieczorem! To takie .... Super! - wykrzyczała, a Matt się zaśmiał, położył się obok niej, a ona położyła się na jego klatce. - Wiesz? To zabawne.
- Co takiego? - zapytał chłopak nie przerywając głaskania jej po głowie.
- Jesteś dla mnie jak brat, a twój ojciec jest we mnie zauroczony... - powiedziała cicho. - I może to głupie, bo jest mi obojętny, ale nie chcę by cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości - mruknęła a on przez chwilę milczał.
- Czujesz coś do Freda? - zapytał w końcu a ona zdziwiona poderwała głowę.
- Bardzo go lubie... Ale do czego zmierzasz?
- Ty się jemu zdecydowanie podobasz... Może zacznij z nim chodzić? Ułoży wam się z pewnością, w końcu teraz traktuje cię jak księżniczkę, a co dopiero jak będziecie razem. Mój ojciec zrozumie, że nie ma szans skoro wolisz gryfonów.
- Jesteś naprawdę nie fajnym synem, Matt - stwierdziła i zachichotała. Myliła się. Czarnowłosy zrobi wszystko by jego ojciec był szczęśliwy ze swoją miłością..
***
Kolejny dzień rozpoczynał się pięknie, słońce grzało, promienie muskały zmarźnięte twarze, które odważyły się wyjść na kilku stopniowy mróz, większość ślizgonów cieszyło się, że nie muszą wychodzić na lekcje zielarstwa czy zajęć z Rubeusem. Spokojnie jedli obiad, by potem udać się na kolejne lekcje. Eliksiry. Matt, Mary, Draco i na doczepkę Fred ruszyli do lochów. Rudowłosy objął obiekt swoich westchnień w talii i przysuną do siebie, a ona, co dziwne nie odsunęła się ani nie odtrąciła jego ręki, tak jak zwykle. Ucieszony tym faktem z uśmiechem wędrował dalej.
Usiedli do ławek i najgorsza lekcja w historii została rozpoczęta.

Snape przechadzał się po klasie sprawdzając czy uczniowie notują. W końcu stanął przy tablicy i zaczął mówić.
- Nie wiem dlaczego wam to powtarzam, bo to powinno być zakodowane od pierwszej klasy. Miażdżenie, drobne cięcie a siekanie to nie jest to samo, idioci! To może mieć fatal... - nikt się nie spodziewał, że nad głową Mistrza Eliksirów pojawi się wiadro, które całą swoją zawartość zrzuci na Nietoperza. Fioletowa lepiąca się maź oblegała go całego. Ślizgoni byli przerażeni, a gryfoni zaczeli rechotać, najgłośniej dwójka z tyłów sali.
Severus w tępie natchmiastowym pozbył się z siebie tego czegoś.
- Cisza! - wrzasnął a wszyscy zamilkli. Ktoś jednak nie wytrzymał napięcia. Podniósł się i podszedł do chłopców.
- Czyżcie do końca powariowali?! - Mary uderzyła rękoma o ławkę bliźniaków. - Czy wy jesteście naprawdę aż tak głupi?! Wiecie czym to się mogło skończyć?! - krzyczała na przestraszonych chłopaków z dobre dziesięć minut. Każdy patrzył na nią jak na ducha. Miała dużo odwagi, skubana. Była zawsze ułożoną dziewczyną i nikt nie podejrzewał, że może tak poprostu nawrzeszczeć na kogokolwiek przy nauczycielu. Przy Snape większość bała się drgnąć a co dopiero krzyczeć i wstawać z ławki. Broniła największego dupka w Hogwarcie. Była jak lwica rzucająca się za swoimi małymi. Był pod wrażeniem, naprawdę. Stanęła w jego obronie.
Gdy usłyszał plask musiał interweniować jednak dziewczyna po spoliczkowaniu chłopców grzecznie wróciła do swojej ławki.
- Przepraszam, za zabranie kilku minut pana lekcji, profesorze, bez marudzenia przyjmę karę, szlaban lub cokowiek innego - powiedzkała cicho patrząc się na swoje pergaminy. Popatrzył na nią przez chwilę... Jak ją ukarac?
- Minus sto punktów od Gryffindoru. - oznajmił i teraz nie tylko on zabijał ich wzrokiem, ale i cała społeczność gryfiątek. - I szlaban dla tych dwojga, do przerwy świątecznej z panem Filchem. - dodał surowo. - I dodatkowe dziesięć punktów dla Slytherinu za nadzwyczajną odwagę.










Edit: Chciałabym coś przekazać ludziom (bądź czarodziejom), którzy to czytają.
Nie zdajecie sobie sprawy (jeżeli jesteście pisarzami, którym zależy to zrozumiecie), że napisanie opini na temat co myślicie o rozdziale motywuje jak cholera, naprawdę.
Dlatego żebram komentarze.

Jak zdobyć serce nietoperza?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz