Obudziłam się około 19. Usiadłam powoli i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek-już dziewietnasta..- mrulnęłam cicho do siebie bez troski i z zaspanym spokojem -JUZ DZIEWIETNASTA! - właśnie zdałam sobie sprawę, że miałam partol od 17. Jak poparzona pobiegłam oblukać całe miasto czy coś się aby nie stało. Na szczęście mi się upiekło i nikomu się nie spieszyło do kradzierzy czy akiś ataków na miasto. Osiadłam na ścienie jednej z największych budybków przy najruchniwszej ulicy i pilnowałam. Miałam dzisiaj wieczorno-nocny dużur. Wieczór przeoczyłam, to pora zerwać nockę. Zaczęłam zatem szybki patrol. Nic się sie zapowiadało. Zero alarmów, zero podejrzanych typów. Może pojedyncze przypadki złodziejaszków, gwałcicieli czy morderców, ale szybko się nimi zajmowałam, a potem policja zabierała ich na komende. Odziwo żaden się nie czepiał o to, że jestem w masce. Niektóży się jeszcze wgapiali. Współczuje Spider-manowi. Zero tolerancji. Jesny. Słowem. Lansik.
Rano
Byłam padnięta, ale na szczęście wtorek to miałam na 10. Koło 6 skończył się mój patrol. Walnęłam się na łóżko. Od razu zasnęłam, a tu nagle bum! Coś walnęło mnie poduszką w głowę, zerwałam się jak poparzona. Rozejrzałam się po pokoju, a tu Laura trzymająca poduszkę i roześmiana.
-Laura? -zdziwiłam się-jak tu weszłaś? Co tu robisz? -
-ymmm przyszłam ci zatruwać życie. hello! -krzycznęła radoście dziewczyna. Dalej patrzyłam na nią zdziwiona.
-Która godzina? - spojrzałam zaspana na zegarek-czemu przyszłaś tak wcześnie? - marudziłam nie wyspana i głodna.
-Boooo nie mam co robić, nudzi mi się iiii chciałam cię wreszcie zobaczyć - wylicza na palcach i mówiąc kolejne bzdurne argumenty. Spojrzalam na jej palce i na nią. Chciałam ją zabić bo mnie obudziła z mojej chwili spokoju, na ktorą zresztą zasłużyłam i wyczekiwałam. Wstałam padnięta i ledwo przytomna. Zero snu i patrol wykanczał. Troszku się nalatałam.
-Chodź na dół. Zrobię gofry-
-Popieram ten plan- szeroki smile. Jedzenie odrazu mnie rozbudziło. Pognałam z nią na dół Oczywiście jak powiedziała tak też zrobiła. Niestety nie przemyślałam tego, że muszę jej pomoc. Po chwili w domu unosił się zapach gofrów.
-A co my tu mamy? - usłyszałam znajomy mi głos. Już wiedziałam co się zapowiada. Z otwartego okna wyjrzała pusta łepetyna Novy.
-Wiesz. Jesteś trochę nie w porę- mruknęłam pokazując, że Laura jest w kuchni.
-Oj zaraz tam nie w porę. Z chęcią się dołącze go jedzonka- ponętne spojrzenke i wleciał do kuchni przez okno. Miałam ochotę go zamordować.
-Powiedziałam coś- zmarszczyłam brwi. Miałam tego dość. Nienqwidze jak mnie lekceważą.
-Zluzuj pajęczynko- póścił mi oczko. Zacisnęłam rękę na łopatce, która służyła mi do przewracania ciasta. Użyłam jej u waln3łam go w kask, który pięknię brzdęknął jak nje działajácy dzwon.
-Nie ma naleśników, dla bezczelów- skrzyżowałam łapki na piersiach. Nova złapał się swojego hełmu i jakoś go zatrzymał. Widać, że go bolało, ale o to też mi chodziło. tak nim trząchło aż upadł. Patrzyłam na niego uważnie stanowczym wpojrzeniem. Laura się tylko zaśmiała.
-Kiedy ty się taka poważ na zrobiłaś? - spojrzała na mnie rozbawiona z tego co zrobiłam. Gdyby wiedziała, że to Sam. Pewnie inaczej by zareagowała. Nova i ja spojrzeliśmy się na nią. wiadrogłowy z lekkim uśmiechem, a ja z niedowierzaniem, że to powiedziała.
-Widzisz. Nawet blondi to widzi- podkwitowal łepetyna i wstał. Zacianęłam mocniej łopatkę, która po chwili się złamała. Powtarzam. Byłam zmęczona i głodna, a do tego napatoczyli się oboje i przeciwko mnie. Już miałam tego dość. Spojrzałam na Nove wściekłym spojrzeniem, że aż odsunął się zasłankając dłońmi twarz. Przynajmniej to dobrze zrobił.
-Po co tu przyszedłeś? - warknęłam mając im po dziurki w nosie, a nawet bardziej.
-To ja spadam. Rozluźnij się trochę- Laura szybko zabrała tobę i w mgnieniu oka wybiegła z mojego domu zanim zareagowałam na jej słowa. Patrzyłam z poważną miną na bruneta. Zdjął hełm.
-No weź. Wiem, że cieszysz na mój widok- wyciągnął do mnie ręce bym go przytuliła licząc na to, że to zrobie. Oj grupo się myli. Złapałam jego rękę i przewriciłam go przez ramie wrzucając na stolik. Złapałam za ejgo kombinezon i mocno ścisnęłam kawałek materiału.
-Nie. Nie ciesze się na twój widok- warknęłam wkurzona-więc radze ci stąd wyjść. Puki możesz to zrobić na własnych nogach- patrzyłam nq niego z nienawiścią. Nie dość, że byłam nie wyspana to jeszcze przegonił Laurę i pokazał swoją paskudną facjate. Tego już było za wiele. Widziałam przerażenie w jego oczach, które przerodziło się w szarmandzki uśmiech.
-Pajęczyca ma zły dzień~- zagadał licząc, że zrobiłam to dla żartów. Założyłam mu wściekła hełm i wyrzuciłam go przez okno po czym je zamknęłam. Walnęłam się na łóżko. Nie ma bata. Nic by mnie z niego nie zdjęło.
No niestety się myliłam. Po jakiś 15 minutach od tego jak zasnęłam obudził mnie budzik do szkoły. Wzięłam zegarek do ręki by go wyłączyć. Już miałam go sięgnąć kiedy wszystko zniknęło,a dookoła była czerń. Zszokowało mnie to. Szyblo usiadłam i się rozejrzałam po ciemni szukając czego kolwiek. Usłyszałam nikczemny śmiech. Doskonale mi znany śmiech.
-pokaż się tchurzu! - krzyknęłam łapiąc amulet i wyczarowując sztylet. Zaczęłam słyszeć kroki. Rozglądałam się za przestępcą, który sprawił, że się tu znalazłam. Pojawił się dym, a z niego wyszedł...
Ciąg salszy nastąpi
Wróciłam kochani! Dziękuję za cierpliwość, gwiazdki i komentarz. Naprawdę wiele to dla mnie znaczy. Gdy wróciłam i zobaczyłam ile komentarzy powrzucaliście aż mi było głupio, ale spokojnie. Już powoli wracam z nowymi rozdziałami. Odrazu przepraszam jeśli nie będzoe ciągłośvi albo spójnośco w rozdziałach, ale dawno mnie nie było i czytam książkę od początku oraz poprawiam błędy więc bądźcie wyrozumiali.
Jeszczw raz dzięki. Do następnego kociaki.
CZYTASZ
Spider-Girl to ja
FanfictionGłówna bohaterka Marta Pro razem z mamą wprowadzają się do nowego mieszkania w Nowym Yorku. Dziewczyna musi zacząć tam nowe życie. Jednak nie wszystko jest tak proste jak by się chciało. Dzięki jednej ingerencji w szkole stała się super bohaterka. P...