~~~~
Po tym wszystkim udałam się do domu. Pół godziny później zadzwonił dzwonek. Od razu wiedziałam, że to Abi. I miałam racje. Gdy tylko otworzyłam drzwi przywitała mnie jej uśmiechnięta mordka. Zaprosiłam ją do pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy gadać. Głównie ona mówiła. Opowiadała mi o swoich treningach, gościach i innych przeżyciach. biała trening z każdym Avengerem po kolei. To musiało być przezycie. Ja nie miałam zbytnio co do opowiedzenia. Po za sytuacją z Baronem. Wolałam jej nie wspominać o Emmie, przystanku, szkole. Zrobiła by się jeszcze zazdrosna i by się obraziła. Wolałam tego uniknąć, więc nie poruszałam tego tematu. Kiedy mi opowiadała o jednym ze swoich dni zamyśliłam się. Zaczęłam myśleć o "klejnocie".
*Dlaczego akurat ten? Co ma w sobie takiego niezwykłego? Dlaczego to ja go mam?
Zastanowiłam się patrząc na naszyjnik leżący na szafce nocnej za Abi.-Czy ty mnie słuchasz? - Zapytała mnie z lekką pretensją wyrywając mnie z zamyśleń.
-Eee.. Tak, słucham cię.- odpowiedziałam bez zawahania.
-Tak?! To powiedz mi o czym mówiłam. -powiedziała wkurzona,że kłamie
-Eeee....eeeee...Gadałaś coś o jakimś starym naszyjniku babci. -zaczęłam się jąkać bo nie byłam pewna.
-No właśnie... - zaczęła. Jednak przerwała jej mama, która weszła do pokoju.
-Córcia, miała byś chwilkę bo wpadłam na pomysł. Może byśmy... - przyjrzała się uważnie- Oj. Przepraszam. Nie wiedziałam, że Abi przyszła.
-Nie nic się nie stało - powiedziałam do mamy, a Abi spojrzała się na mnie z wyrzutem.- Abi i tak właśnie wychodziła. - Powiedziałam pchając ją w stronę drzwi. Za drzwiami zatrzymałyśmy się.
-Naprawdę, naprawdę cię przepraszam, ale rozumiesz. Obiecuje na pewno zadzwonię. Wtedy będziesz mogła mi opowiadać ile będziesz chciała. Jednak teraz mama jest ważniejsza. -powiedziałam przy drzwiach. Zrobiłam maślane oczka by mnie nie znienawidziła.
-Dobra. Pa. - powiedziała zawiedziona. Pobiegłam do mamy na górę.
-Już jestem. O co chodzi??
-Myślałam żeby zintegrować się z sąsiadami. Jest ładna pogoda, ciepło, skończyłam ogarniać ogródek. Więc myślałam. Zorganizujmy gryll'a dla sąsiadów.

Powysyłamy zaproszenia, rozstawimy ławki, krzesła, kupi się jedzenie, napoje. Co o tym myślisz? Spędzisz trochę czasu z przyjaciółmi. - zapytała oczekując odpowiedzi. Widziałam,że jej na tym zależy. Po za tym to nasz wspólnie spędzony czas od dawna.
-Jestem za! -powiedziałam uradowana. - Tylko skąd weźmiemy Grill?
-Rozmawialam z panią May z naprzeciwka. Z chęcią nam pożyczy swój. Ale i tak musimy jechać na zakupy po jedzenie, napoje itp. - wstała by od razu to zrealizować.
-Aha. Możemy jutro zrobić zaproszenia. A potem załatwi się resztę. Tylko nie obiecuje, że będę mogła być "na każde twoje zawołanie". Mam szkołę i jeszcze treningi. Wiesz o tym. Jeśli T.A.R.C.Z.A będzie mnie potrzebować bez zawahania pójdę. - zaczęłam się tłumaczyć. Jednak ten pomysł nie do końca mi się podoba. Obcy ludzie w moim domu. Jeszcze się wyda, że jestem Spider-Girl. Jak to się dostanie do telewizji. Mogę mieć z tego dość spore kłopoty... No, ale jak mama chce się integrować to muszę to przeżyć. Po prostu czujność mnie uratuje. Nie mam zamiaru jej rujnować planów. Postaram się pomóc jak tylko będę mogła, ale sama do niektórych spraw będę musiała się przygotować. - Dobra. Muszę odrobić lekcje. Możesz zrobić listę gości ^^
-To dobry pomysł. Dobrze, to ci nie przeszkadzam. Rób lekcje. Potem jak byś mogła to rozwieś pranie. - wyszła z pokoju.
-Ok to cześć.- mruknęłam pod nosem wyjmując książki. Nad lekcjami siedziałam chyba tak kilka godzin. Po jakimś czasie zasnęłam z głową w książce. Obudził mnie cichy dźwięk komunikatora i lekkie wibracje. Przebudziłam się lekko spojrzałam na komunikator i położyłam się z powrotem. Po chwili impulsywnie usiadłam i szybko odebrałam.
CZYTASZ
Spider-Girl to ja
Fiksi PenggemarGłówna bohaterka Marta Pro razem z mamą wprowadzają się do nowego mieszkania w Nowym Yorku. Dziewczyna musi zacząć tam nowe życie. Jednak nie wszystko jest tak proste jak by się chciało. Dzięki jednej ingerencji w szkole stała się super bohaterka. P...