Rozdział 10

2.5K 55 21
                                    

Shawn

— Nie, Camila! — krzyknąłem na nią, bo nie rozumiała tego, co do niej mówiłem. — Nic jej nie zrobiłem, więc nie wiem, dlaczego tak zareagowała.

— Uważaj, bo ci uwierzę. — Prychnęła, splatając ręce pod biustem. — A teraz, gadaj, jak na rozprawie w sądzie. 

Przeniosłem swoje spojrzenie na blondynkę, która zrobiła się dziwie blada. Chwyciła się lady i próbowała unormować szybki oddech. Zmarszczyłem brwi, uważnie obserwując nową dziewczynę.

— Shawn, mówię do ciebie — warknęła Camila. 

— Cicho — uciszyłem ją, przykładając dłoń do jej ust. — Evelyn, w porządku? 

Cami wyrwała się z mojego uścisku i odwróciła wzrok w kierunku nowej znajomej. Ona tylko podniosła wzrok i zaraz osłabła. Nie zdążyłem zareagować, gdy dziewczyna osunęła przed nami dokładnie tak, jakby ktoś podciął jej nogi. Łupnęła w podłogę.

Camila krzyknęła z przerażeniem, a ja skarciłem ją spojrzeniem, zanim klęknąłem przy Evelyn. Ułożyłem dłonie na jej policzkach i próbowałem obudzić słowami, ale nie zareagowała. Złapałem ramiona nieprzytomnej i mocno ścisnąłem, lekko nimi szarpiąc. Gdy to także nie pomogło, zmartwiłem się niesamowicie. 

Trzymając dłonie na niej, pochyliłem się i przyłożyłem policzek do jej ust, chcąc wyczuć oddech. Na szczęście oddychała. Dostrzegłem również delikatne unoszenie się klatki piersiowej, co mnie uspokoiło. 

Teraz pozostało nam ocucenie dziewczyny. 

Spojrzałem na stojącą niczym słup soli Cortés. Obserwowała nas ze łzami w ciemnych oczach i bladą twarzą. Jakby nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Bałem się, że ona również się przewróci.

— Zamierzasz zemdleć? — spytałem ze zirytowaniem. — Nie wiedziałem, że jesteś taką emocjonalną kobietą, Camilo. 

— Zamknij się i jej pomóż — wycedziła, klekając obok mnie. — Ona w ogóle żyje?

— Myślisz, że jakby nie żyła, to siedziałbym sobie spokojnie na podłodze, patrząc na nią? — zironizowałem, przewracając oczami. — Trzeba ją tylko ocucić.

Ponownie skupiłem uwagę na blondynce, kładąc dłonie na jej chłodnych policzkach. Opuszkiem kciuka muskałem gładką skórę i szeptałem jej imię, próbując jakoś ją obudzić. Wyglądała uroczo, gdy długie włosy kaskadami rozsypały się po podłodze, a twarz wydawała się rozluźniona i spokojna. Gdybym nie był świadkiem omdlenia, to z pewnością powiedziałbym, że spała.

Delikatnie poklepałem blondwłosą po twarzy, starając się nie zrobić jeszcze większej krzywdy. Podczas gdy jedną dłoń trzymałem na policzku, to drugą przeniosłem na ramię i potrząsnąłem nim. Moje działania w końcu przyniosły zamierzony efekt, bo Evelyn wymamrotała coś pod nosem, nieznacznie poruszając głową.

— Hej, skarbie, słyszysz mnie? — zapytałem, gładząc twarz blondynki. Nie odezwała się od razu, ale leniwie uniosła powieki, a za chwilę przymrużyła oczy z powodu światła. — Dobrze już? 

Niepewnie przytaknęła głową, próbując unieść się na przedramionach. Mocno przyłożyłem ręce do ramion i delikatnie pchnąłem ją z powrotem na płytki. Nie chciałem, żeby się podniosła. 

— Myślę, że nie powinnaś jeszcze wstawać — powiedziałem z czułością.

— Już jest lepiej — mruknęła, przykładając dłoń do czoła. — Naprawdę mi lepiej. — Spojrzała na mnie spod wpół przymkniętych powiek.

Dlaczego To Zawsze Jestem Ja || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz