Zakończenie

2.4K 52 18
                                    

Shawn's POV

Patrzyłem prosto na blondynkę siedzącą na szpitalnym łóżku, nie będąc w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Odebrało mi mowę. Widziałem, ja widziałem, ten ból w jej oczach, kiedy zadawała mi to pytanie. Była szczęśliwa, a w następnej sekundzie, jak za pstryknięciem palca, uleciała z niej cała radość, pozostawiając za sobą smutek i żal. Niebieskozielone tęczówki, w których iskrzyła się ekscytacja tym, że odzyskała pamięć i żyła, nagle zgasły. Uśmiech zszedł jej z ust, a wargi zacisnęły w wąską kreskę. Walczyła ze sobą, tak samo, jak ja, by nie wybuchnąć i się nie rozkleić. Nie mogłem, nie potrafiłem.

Zgryzłem wargę i położyłem łokcie na kolanach, a głowę oparłem na dłoniach, wlepiając wzrok w podłogę. Nie mogłem patrzeć na dziewczynę, bo byłem świadomy, że cholernie mocno ją skrzywdziłem i żadne słowa nie mogły naprawić tego, co zrobiłem. W sposobie, w jaki to wymówiła, słyszalne było lekkie załamanie i zrezygnowanie. Jej głos rozwalił mnie na małe kawałeczki, bo jeszcze dogłębniej dotarło do mojej świadomości, że zraniłem dziewczynę, na której mi zależało. Wyprostowałem ręce w łokciach i zacząłem bawić się sygnetem na moim palcu. Denerwowałem się, ale też trochę bałem. Nie do końca wiedziałem, jakiej reakcji się spodziewać i czym to wszystko mogło się skończyć. Czułem na sobie jej wzrok, ale nie miałem w sobie tyle odwagi, by unieść głowę i ponownie spojrzeć w te piękne oczy, bo wiedziałem, że jeśli bym to zrobił, to nie byłbym w stanie powstrzymać się przed wybuchem wszystkich emocji, jakie tłumiłem i tego poczucia winy, które było ze mną obecne aż od dnia naszej szczerej rozmowy. To wtedy poprosiła o bycie szczerym. Zawaliłem.

Byłem tak pochłonięty przez swoje myśli, że nawet nie zauważyłem, kiedy sala opustoszała. Dotarło to do mnie, gdy jedyne dźwięki, jakie słyszałem, to przyśpieszony oddech mój i Evelyn, przeplatane pikaniem aparatów. Czułem, jak moje serce szaleńczo waliło o klatkę piersiową, a plecy oblał zimny pot. Ręce mi się trzęsły, a przez głowę przelatywało milion różnych myśli, które w ogóle nie byłby ze sobą powiązane, co mnie dekoncentrowało.

Splotłem palce, zostawiając je na kolanach i przeniosłem wzrok na widok za oknem. Deszcz osadzał się na szybach, a wiatr strącał z drzew liście, które opadały na chodnik i tworzyły zabójczy dywan. Jesień była najgorszym okresem i jej nienawidziłem. Była jeszcze gorsza niż zima. W zimę, chociaż były małe wahania temperatur, a gdy już napadało śniegu, to leżał i sobie był. Jesienią w jednym tygodniu potrafił być cały wachlarz wszystkiego. Łącznie z chorobami. Przełknąłem ślinę, patrząc na sunące po szkle krople. Musiałem z nią porozmawiać, wiedziałem to, ale nie wiedziałem, jak się miałem do tego zabrać.

Liczyłem, że to ja będę tym, od którego dowie się prawdy. Jednak ona sama doszła do sedna sprawy i odkryła mój sekret, zanim jej o nim powiedziałem. To ja miałem wszystko wytłumaczyć, ubrać w odpowiednie słowa i przedstawić całą prawdę. Wyznać, co mną kierowało i dlaczego to zrobiłem. Evelyn wiedziała, że ją okłamałem, ale nie znała wszystkich faktów. Byłem pewien, że w ułożyła sobie w głowie historię, która była wygodniejsza dla niej i w niektórych momentach przerysowana. Chciałem wyjaśnić, lecz nagle wszystkie słowa mi pouciekały i nie potrafiłem się przełamać. Po prostu to było pewne, że wraz z tą rozmową skończy się nasza znajomość albo nasz związek, który był dla mnie bardzo ważny. Evelyn też była ważna.

— Masz zamiar coś powiedzieć?

Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem ton głosu blondynki. Był zacięty, wściekły, ale jednocześnie smutny i przygnębiony. Powoli obróciłem głowę w jej stronę i przesunąłem wzrokiem po pościeli, aż zatrzymałem się na bladej twarzy mojej dziewczyny. Przełknąłem ślinę, widząc jej stan i wczepiłem jedną dłoń we włosy. Nie mogłem dołożyć jeszcze więcej. Nie mogłem dołożyć cierpienia. Nie mogłem. Nie.

Dlaczego To Zawsze Jestem Ja || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz