Shawn
Obejmowałem roztrzęsioną kobietę, która tuliła mnie do siebie tak, jakbym był jej najbliższą osobą na świecie — kimś komfortowym. Głaskałem ją po plecach i włosach, szepcząc uspokajające słowa, chociaż nie wiedziałem, czy w ogóle jej tym pomagałem. Płakała coraz bardziej. Czułem wilgoć na skórze szyi, ale nie zwracałem na to uwagi. Próbowałem poszukać powodu, dla którego Evelyn rozpłakała się i nie potrafiła uspokoić zszarganych nerwów. Nie zrobiłem jej nic, niczym nie zawiniłem i byłem trochę zdziwiony tą reakcją.
Prawda, poprzednim razem w jakimś stopniu spowodowałem jej osłabnięcie, jednak jakim cudem mówienie o moich urodzinach mogło to zrobić?
— Evelyn, skarbie, wszystko w porządku? — zapytałem, delikatnie ją puszczając. — Porozmawiaj ze mną.
Dziewczyna odsunęła się i przyklęknęła naprzeciwko, patrząc w podłogę. Usilnie unikała kontaktu wzrokowego, nawet o centymetr nie unosząc głowy.
— Hej, co się stało? — Ułożyłem palce na brodzie blondynki i uniosłem, zmuszając ją do spojrzenia w moje oczy.
Gdy mój wzrok padł na zapłakaną twarz, coś zakłuło moje serce i spowodowało zawirowanie w głowie. Dziewczyna miała mocno zaróżowione policzki, a na nich wilgotne ślady. Makijaż rozmazał się pod okiem, sprawiając, że wyglądała jak panda. Było mi naprawdę przykro, gdy w niebieskozielonych tęczówkach ujrzałem ogromny ból i bezdenny smutek, a także pustkę.
Dosłownie tak, jakby ktoś wyprał z niej jakąś konkretną emocję i zastąpił ją bezkresną nicością. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, a od małego zwracałem uwagę na takie rzeczy, bo od zawsze należałem do typu wrażliwych osób z dużym poczuciem empatii i krzywda innych uderzała we mnie mocniej niż w moich rówieśników.
Uniosłem dłoń i przyłożyłem ją do jej twarzy, uśmiechając się lekko. Przetarłem kciukiem rozmazany tusz do rzęs, zauważając, że kącik ust dziewczyny drgnął w minimalnym uśmiechu, a jej tęczówki na chwilę rozbłysły. Założyłem kosmyki włosów za ucho i uważnie patrzyłem w piękne, błyszczące oczęta równie ślicznej kobiety, która była piękna.
— Wszystko w porządku? — ponowiłem wielokrotnie zadawane pytanie.
— Tak — wychrypiała, przymykając oczy. — Tak, wszystko w porządku. — Przełknęła gulę w gardle, po czym uśmiechnęła się delikatnie. — Czy mógłbyś mi pokazać, gdzie jest łazienka? Jeśli to nie problem, chciałabym się doprowadzić do porządku.
Wstała z podłogi, na której klęczała i poprawiła spódnicę, która niebezpiecznie się uniosła.
— Jasne, możesz skorzystać. — Również uniosłem się z dywanu. — Pierwsze drzwi na lewo, a potem jedyne, które tam znajdziesz. — Wskazałem kierunek jedną dłonią, a drugą wsadziłem do kieszeni jeansów. — Niestety musisz przejść przez moją sypialnię. Nie zwracaj uwagi na bałagan.
— Jasne, dziękuję — odpowiedziała.
Odprowadziłem ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła, a następnie odetchnąłem z ulgą. Zacząłem analizować przebieg naszej rozmowy i znalazłem moment, w którym jej stan znacznie się pogorszył. Dziewczyna zamarła w bezruchu, gdy wypowiedziałem datę imprezy, czyli dziesiąty sierpnia. Skoro to wywołało u niej tak silną reakcję, to sprawa związana z tym dniem musiała być naprawdę poważna i bardzo osobista. To automatycznie kazało mi się zastanowić, jakie wydarzenie miało wtedy miejsce i co zrobiło z jej osobowością, charakterem i ogólnie z nią całą. Bo coś zrobić musiało.
Potrząsnąłem głową. Też miałem w swoim życiu jedną datę, która sprawiała, że moje serce biło szybciej, a emocje przejmowały nade mną kontrolę. Wtedy nie bardzo ogarniałem, co się ze mną działo i żyłem niejako w bańce mydlanej, czekając na minięcie tego dnia. Z czasem nauczyłem się żyć z tym, co zrobiłem i powoli zapominałem, z jakim brzemieniem szedłem przez życie jeszcze przed moją karierą.
CZYTASZ
Dlaczego To Zawsze Jestem Ja || S.M
FanfictionEvelyn Johnson to zwykła dziewczyna, która w podążaniu za marzeniem wyprowadza się do Kanady, by tam zacząć własne życie. Początkowo wszystko jest świetnie...do dnia, w którym spotyka idola wielu nastolatek. Sama dziewczyna nie ma pojęcia, na kogo...