Rozdział 30

1.6K 46 19
                                    

Evelyn's POV

— Evvy... — wyszeptał i przetarł twarz dłońmi. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk telefonu.

Przewróciłam tylko oczami i szybko go chwyciłam. Sprawdziłam, kto dzwonił, a widząc numer mamy, kompletnie nic nie rozumiałam i byłam w coraz większej konsternacji. Po co ona do mnie wydzwaniała? Cały czas patrząc na Shawna, który nerwowo ruszał nogą i wyglądał, jakby chciał uciec, przesunęłam palcem po ekranie, akceptując tym samym połączenie.

— Hej, mamo — przywitałam się i mimowolnie przesunęłam językiem po zębach.

Evelyn, nie przeszkadzam ci?  — zapytała, a ton jej głosu brzmiał tak dziwnie obco, że aż po moich plecach przeszły dreszcze.

— Mnie nie przeszkadzasz, ale dlaczego dzwonisz w środku nocy? — Zapomniałam o swoim towarzyszu i podeszłam do drzwi balkonowych, przed którymi stanęłam, patrząc na widok za oknem. — Która w ogóle u was jest godzina?

Krótko przed trzecią nad ranem.

— Znowu zapomniałaś wykupić leków? — mruknęłam, przykładając dłoń do czoła. — Nie możesz o tym zapominać. Dobrze wiesz, że bez tego daleko nie zajedziesz — skarciłam ją.

Gdy się obudziłam, to przyznała mi się, że cierpiała na bezsenność. Zbyt bała się nagłej straty mnie, więc nie chciała opuścić żadnej nocy w szpitalu. Doprowadziła się do krytycznego stanu, w którym lekarze musieli położyć ją na jakiś czas na oddziale, aby unormować rozstrojony organizm. Od tamtej pory bez tabletek nie potrafiła usnąć i dobrze przespać nocy.

Nie, to nie o to chodzi — zaprzeczyła od razu.

Odetchnęłam z ulgą i uniosłam kącik ust w górę. Dobrze, że nic jej się nie stało.

Poza tym z twoim ojcem to nie idzie przegapić brania leków, bo ślęczy nade mną aż do późnych godzin nocnych — narzekała.

— Muszę go za to pochwalić. — Roześmiałam się, nieświadoma nadchodzących wiadomości, które miały być początkiem strasznych zdarzeń. — To, dlaczego dzwonisz do mnie o trzeciej nad ranem i brzmisz, jakby ktoś przejechał cię tramwajem? — Przypomniałam sobie o Shawnie, więc spojrzałam w jego stronę.

Siedział przygarbiony i wodził wzrokiem za moją sylwetką, będąc przy tym kompletnie skołowanym. Miał zmarszczone brwi, wydęte usta, a minę, jakby nad czymś intensywnie rozmyślał. Nie potrzebowałam słów, by wiedzieć, jak się czuł. Wystarczył jeden rzut oka i wiadomo było, że próbował cokolwiek zrozumieć, ale poległ na starcie. Jego postawa wręcz krzyczała, że niezręczność sytuacji osiągnęła apogeum. Z uśmiechem na ustach, odwróciłam się z powrotem w stronę szyby. A, niech ma! Za to, że nie wystraszył.

Dzwonię, bo muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego — odezwała się po chwili.

Wstrzymałam oddech i objęłam ręką swoją talię. Za nic nie podobał mi się kierunek, w którym zmierzała ta rozmowa. 

Wiem, że to będzie dla ciebie niewygodne, bo sprawa dotyczy Malinowskiego — wyjąkała niezgrabnie.

Podeszłam do wyspy kuchennej i oparłam dłonią o blat. Aż mnie zamroczyło, gdy usłyszałam to nazwisko.

Pamiętasz go jeszcze, tak? — spytała mama retorycznie.

To wcale nie było tak, że dosłownie kilkanaście minut wstecz rozmawiałam z Shawnem o moim byłym chłopaku. Oczywiście, że go pamiętałam. Jak mogłam wymazać z pamięci człowieka, który odegrał bardzo wielką rolę w moim nastoletnim życiu? Któremu powierzyłam swoje najgłębsze tajemnice oraz pragnienia? Któremu całkowicie podporządkowałam każdy aspekt mojego życia i pokochałam całym sercem? Jak mogłam zapomnieć chłopaka, który zmuszał mnie do seksu, bił, wyzywał, a na dodatek zdradzał z najlepszą przyjaciółką? Tego człowieka nie dało się całkowicie usunąć z pamięci. On zawsze był obecny pod moją skórą i drażnił, gdy miałam słabe chwile życiowe. On twierdził, że to była moja wina. On zawsze tak uważał. Wszystkiemu winna za każdym razem byłam ja.

Dlaczego To Zawsze Jestem Ja || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz