Rozdział 20

2.3K 55 14
                                    

Evelyn

Strasznie denerwowałam się przed spotkaniem z Shawnem, co było dla mnie dziwne. Wiedziałam, że się z nim nie przespałam, a mimo to się denerwowałam. To chyba było spowodowane tym, że musiałam udawać przed nim. Jednak, żeby moja mała zemsta się udała, nie mogłam się wycofać.

Jaka zemsta? Chciałam sprawić, by głupio się poczuł i musiał na każdym kroku wymyślać wiarygodne wymówki. Pragnęłam, by czuł się niezręcznie w moim towarzystwie, bo zamierzałam być wścibska i wypytywać o najmniejsze szczegóły. Ale nie tak od razu. Z każdym spotkaniem coraz więcej.

Cały tydzień byłam cała w skowronkach, a duma mnie rozpierała. Wdrożenie Camilii było najlepszym pomysłem, bo kobieta za każdym razem, gdy widziała Shawna, naskakiwała na niego i atakowała tuzinem pytań. Klęła na niego za doprowadzenie mnie pogorszenia stanu psychicznego. Była przy tym tak bardzo przekonująca, że czasami się zastanawiałam, czy ona nie wkręciła się w to bardziej niż ja.

Oczywiście też trzymałam pozory i zawsze mierzyłam chłopaka gniewnym spojrzeniem, kiedy pojawiał się w zasięgu wzroku. Patrzyłam na niego z pogardą. Shawn, widząc moje spojrzenie, puszył się jak dumny paw i przechodził obok nas, puszczając nasze uwagi mimo uszu. Dzięki temu zachowaniu miałam błogie przekonanie, że moja mała intryga odbije się na nim zdecydowanie mocniej i raz na zawsze zapamięta, iż ze mną się nie pogrywało. 

Tak było cały tydzień. Miałam wrażenie, że on specjalnie wychodził z apartamentu po godzinie czwartej wieczorem, by nas poddenerwować. Bowiem znikał na godzinę, maksymalnie dwie, i wracał cały uszczęśliwiony. Trochę mnie śmieszyło nasze zachowanie, ale tylko troszeczkę. To on zaczął, a ja miałam zamiar skończyć. 

*

W sobotę myślałam, że rozszarpię Camilę na malutkie kawałeczki i wyrzucę jej szczątki do jeziora. Tak mi tego dnia działała na nerwy, że musiałam naprawdę mocno trzymać język za zębami i nerwy na wodzy, aby jej nie przywalić lub nie nakrzyczeć na nią. Chodziła cała rozpromieniona. Wyglądała, jakby unosiła się kilka centymetrów nad podłogą i gdyby mogła, to odtańczyłaby jakieś dzikie tańce na ladzie. 

Co było tego powodem? Chwilę przed godziną szóstą odebrała telefon i przez dobrych kilka minut wisiała na słuchawce, przez co miałam spokój. Odetchnęłam z ulgą i zajęłam się wypełnianiem jakichś bardzo ważnych dokumentów, które leżały na moim biurku.

— Tak, oczywiście — powiedziała nagle entuzjastycznie. 

Uniosłam brew i na chwilę zawiesiłam długopis nad papierami, przekręcając się w stronę kobiety. Siedziała na krawędzi swojego fotela i prawie z niego spadała, a na jej ustach gościł szeroki uśmiech. Szczerzyła się do telefonu, jak idiotka. 

— Nie ma problemu. Wszystko będzie tak, jak sobie zażyczą. — Kiwała głową z uśmiechem na ustach, gdy jej dłoń z długopisem sunęła po papierze. — Nikt nie będzie wiedział, że tu są. Nasza obsługa jest bardzo dyskretna. 

Przekrzywiłam głowę, zastanawiając się, o co chodziło. Chyba mieliśmy gościć kogoś ważnego, skoro zapytano o dyskrecję. 

— Będą od czwartku wieczora do niedzieli wieczora, tak? — Przygryzła wargę, opanowując poważne wybuchnięcie wielką ekscytacją. — Do widzenia.

— Co jest? — zapytałam, gdy odłożyła słuchawkę. — Dlaczego wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć?

Odwróciła głowę w moją stronę i popatrzyła na mnie wielkimi oczami, w których dostrzegłam malutką iskierkę dziwnego szaleństwa oraz podniecenia. Jej zachowanie było trochę straszne. 

Dlaczego To Zawsze Jestem Ja || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz