[1]

306 18 1
                                    

Shen Ming, potomek dynastii Han ze skupieniem wpatrywał się w rozłożoną na stole mapę, przysłuchując się słowom Xue Chena - najwyższego generała królewskiej armii.

- Zgodnie ze słowami Kanga, obrana przez nich trasa - Przejechał palcami wzdłuż mapy - sprawi, że wojska Yongheng-de dotrą tu w przeciągu trzech dni.

- Czy to pewne?

- Tak. Kang otrzymał te wiadomość od swoich szpiegów ukrytych wśród ludzi Liu.

- Rozumiem.

- Bitwa w Yanshi kosztowała nas wielu żołnierzy, dlatego starcie na otwartej przestrzeni jest zbyt ryzykowne, jeżeli weźmiemy pod uwagę ich przewagę liczebną. Dlatego proponuję udać się do Duoyu-de. - Wskazał odpowiedni obszar na mapie. - Uważam, że to nasza najlepsza opcja.

- Chcesz się ukryć w górach?

- Nie do końca. Jeżeli Yongheng-de uda się do doliny za nami, będziemy mogli zaczaić się na nich w górach. Jeżeli tylko znajdziemy korzystne dla nas miejsce do rozstrzygnięcia bitwy, uda nam się nadrobić przewagę wroga.

- A jeżeli przewidzą podstęp i nie ruszą za nami?

- To nawet i lepiej. Zostaniemy na kilka dni w górach i ludzie odetchną.

- Brzmi rozsądnie. - Zgodził się młody książę, analizując w głowie wszystkie za i przeciw.

- Jeżeli nie chcemy doprowadzić do konfrontacji z Yongheng-de przed dotarciem do Duoyu-de powinniśmy wyruszyć skoro świt.

- Tak zrobimy. - Młody książę z uznaniem kiwnął głową. - Poinformuj ludzi.

- Oczywiście, wasza wysokość. - Xue Chen zwinął mapę i kłaniając się na pożegnanie opuścił namiot.

Shen Ming usiadł na jednym ze zdobionych krzeseł, zostając sam na sam z własnymi myślami. Konflikt między dynastiami Han i Liu ciągnął się do kilku pokoleń i nikt już nawet nie pamiętał jego przyczyny. Wielokrotnie zażegnywany dyskusjami i podpisywanymi rozejmami, wciąż pojawiał się od nowa, niczym chwast. Te dwa klany po prostu nie umiały się dogadać, czując ciągłą potrzebę robienia sobie na złość.

Gdy Yangheng-de przekroczyło granicę, atakując pobliskie wioski i siłą odbierając ziemie Tiantagu, cierpliwość Han Shi Zhou została wyczerpana. Po dziesięcioletniej przerwie król zebrał wojska i wysłał swojego syna, księcia koronnego na wojnę.

Shen Ming za punkt honoru postawił sobie pozbycie się wroga. I tym razem chciał raz na zawsze zniszczyć Yungheng-de - usuwając klan Liu i przyłączając ich ziemie do Tiantagu.

Kolejna wojna i tak była tylko kwestią czasu.

Decyzję o ataku podjęto ostatniego dnia wiosny, a zaledwie trzy dni później wojsko wyruszyło z pałacu w stronę północnej granicy państwa. Następne miesiące opierały się na co kilkudniowych starciach między armiami, aż do momentu, gdy z początkiem jesieni znaleźli się w dolinie Yanshi. Yongheng-de zastawiło tam zasadzkę, która kosztowała życie wielu żołnierzy i poważnie zmniejszyła szanse Tiantagu na zwycięstwo.

Shen Ming, nawet gdyby chciał, nie mógł się wycofać. Dla młodego księcia porażka nie wchodziła w grę, dlatego, jeżeli nie chciał stracić jeszcze więcej żołnierzy musiał znacznie przyspieszyć swoje działania i przystąpić do ostatecznego ataku. Nawet jeśli starcie będzie kosztowało go życie, niech tak się stanie. Jest to zdecydowanie lepsza opcja, niż powrót do domu z podkulonym ogonem.

SHEN MINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz