Shen Ming obudził się wyjątkowo wyspany. Myśl o powrocie do domu napawała go dobrym humorem, sprawiając, że żałował, że czas upływa tak wolno.
Dzięki opiece pana Li, wszystkie rany goiły się prawidłowo, nie sprawiając aż tak wielkiego bólu. Dlatego, zamiast marnować czas, chłopak postanowił wstać. Szaty, które dostał nie były tak przyjemne w dotyku, jak te jedwabne, pełne rozmaitych zdobień, do których przywykł w pałacu, jednak nie zmieniało to faktu, że wciąż był za nie wdzięczny, ponieważ te jego do niczego się już nie nadawały. Długie włosy związał w kucyk, by mu nie przeszkadzały i wyszedł z izby, która od kilku dni pełniła rolę jego pokoju.
W pokoju dziennym zastał Li Xue rozczesującą ciemne pasma. Miała na sobie prostą sukienkę w kolorze liści herbaty.
— Dzień dobry. — powiedział, ściągając na siebie jej uwagę.
— Dzień dobry. — Uśmiechnęła się odkładając grzebień. — Wyspany?
Shen Ming przytaknął kiwnięciem głowy.
— Jak tam twoje ramię?
— W porządku, już prawie nie boli. – Nagle jego uwagę przykuł znajomy przedmiot leżący na szafce w rogu izby. — To...
— Zgadza się. Miałam ci go oddać ale wyleciało mi to z głowy, a dziś przypomniał mi o tym mój ojciec.
Shen Ming podszedł do szafki i sięgnął po miecz.
— Ma naprawdę piękne zdobienia, wygląda niemal jak królewski. — Skomentowała, a Shen Ming poczuł jak serce podskakuje mu do gardła.
— Prawda? Wszyscy mi to mówią. — zaśmiał się sztucznie. — Został wykonany na zamówienie przez najlepszego kowala w stolicy.
— Musiał kosztować krocie.
— Istotnie. — Zgodził się, odkładając broń. Zerknął w stronę okna. Pogoda była naprawdę piękna, promienie słoneczne przebijały się między tańczącymi na wietrze listkami, czyniąc je jeszcze bardziej zielonymi. — Pogoda jest dzisiaj naprawdę piękna, może pójdziemy na spacer? — Spojrzał pytająco na dziewczynę. — Chciałbym zobaczyć jezioro z bliska.
Lanbaoshi nie było dużą wioską. Mieściła się na rozległej nizinie, z jednej strony granicząc z lasem, z drugiej sąsiadując z jeziorem, od którego wzięła nazwę.
Panował tu przyjemny, beztroski nastrój. Shen Ming miał wrażenie, że czas stanął w miejscu, a on znalazł się gdzieś między snem, a jawą, gdzieś, gdzie wreszcie można odpocząć. Zupełnie tak, jakby ktoś zdjął z jego ramion ogromny ciężar, pozwalając mu wreszcie wziąć głęboki oddech. Na chwilę zapomniał o przegranej wojnie i o tym, że prawdopodobnie jest poszukiwany przez Yongheng-de, życie tutaj było beztroskie, jak sen.
— Woda ma taki piękny kolor. Chyba nigdy nie widziałem tak niebieskiego jeziora, przypomina szafiry.
— Każdy widząc je pierwszy raz zawsze się nim zachwyca, twierdząc, że błyszczy jak kamienie szlachetne.
— Bo to prawda. — Zgodził się, zatrzymując i spoglądając przed siebie. Cały przeciwny brzeg zasiany był dywanem małych, białych kwiatów, a wiatr niósł ze sobą ich woń pomieszaną z zapachem lata.
— Tak sobie pomyślałam... — zaczęła nagle Li Xue — Tam, w stolicy, pewnie nie możesz opędzić się od dziewcząt. A może już jakąś masz?

CZYTASZ
SHEN MING
ActionShen Ming za punkt honoru daje sobie zakończenie odwiecznego konfliktu między dwiema dynastiami. Zamierza raz na zawsze pokonać wroga, unicestwić go i zyskać chwałę, jako przyszły władca. Nie przewidział jednak, że znajdzie w swoich szeregach zdrajc...