[15]

35 7 0
                                    

        Wielka Sala, ozdobiona teraz kolorowymi wstęgami i barwnymi sztandarami po brzegi była wypełniona ludźmi zasiadającymi przy zastawionych tonami potraw stołach. Wang Sun Ye zasiadł na tronie, spoglądając z góry na zebranych gości, ministrów i służbę, co jakiś czas zerkając na Małżonkę Liang i Kanclerza zajmujących miejsca przy dwóch osobnych stanowiskach umiejscowionych po przeciwnych stronach sali - jedno po lewej, drugie po prawej stronie króla.

          Z tej odległości nie dostrzegał nienawistnych spojrzeń, które ta dwójka wzajemnie sobie posyłała.

          Kanclerz z satysfakcją patrzył, na kobietę siedzącą, jak na szpilkach z kamiennym wyrazem twarzy. O tak, Huang Gu Cao będzie dla niej ciosem prosto w to fałszywe serce. Starzec nie mógł powstrzymać uśmiechu wywołanego tą myślą.

          — Jego wysokość Huang Jia Su przybył! — W całej sali rozbrzmiało wołanie strażnika. Wang Sun Ye podniósł się jak na zawołanie i zszedł z podestu. Szybko pokonał całą długość sali i wyszedł na zewnątrz. Za nim udała się eskorta najbliższej służby i wyraźnie zaciekawiony Kanclerz. Starzec z drwiną zauważył, że królewska małżonka nie ruszyła się z miejsca. Wszyscy zeszli po licznych schodach wprost na Pałacowy plac, gdzie czekał na nich ogłoszony przybysz wraz z eskortą.

          — Przybyłeś. — Wang Sun Ye uśmiechnął się z uznaniem i podszedł do gościa. Szybkim ruchem rąk odgarnął długie rękawy szaty i splótł ręce za plecami. — Witaj w Long-zhi-cheng.

          — Jestem zaszczycony, mogąc przebywać w Pałacu Smoka*. — Huang Jia Su ukłonił się. Król Yongheng-de ocenił, że mężczyzna był starszy od niego. Szybko przejechał wzrokiem po zielonej szacie z wyszytymi ornamentami ryb, po czym przeniósł spojrzenie na twarz mężczyzny. Czas zostawił na niej pierwsze ślady.

           — Jestem pod ogromnym wrażeniem Yongheng-de. Pod twoim panowaniem państwo wyraźnie rozkwitło, dlatego cieszę się, że przyjąłeś moją propozycję — Jakby na potwierdzenie tych słów dwóch żołnierzy postawiło za mężczyzną palankin osłonięty różowymi firanami. 

          — Gu Cao, możesz wysiąść. Jego wysokość na ciebie czeka. Wang Sun Ye przeniósł spojrzenie na palankin. Między warstwami tiulu dostrzegał zarys jakiejś postaci, ale nic poza tym. Żadnych szczegółów.

          W końcu wołana dziewczyna korzystając z pomocy służącego wyszła na plac i podeszła bliżej, a król wreszcie mógł się jej przyjrzeć.

          — Wasza Wysokość — Ukłoniła się. — Ślę najszczersze pozdrowienia.

          — Huang Gu Cao. — Przerwał na moment. — Nie słyszałem zbyt wielu opowieści na twój temat, ale jesteś nawet piękniejsza niż sobie wyobrażałem. — Obserwował, jak na okrągłej twarzy stopniowo pojawia się nieśmiały uśmiech. 



+++



          — A więc to dlatego Huang Jia Su przybył do Long-zhi-cheng? — Shen Ming patrzył na dziewczynę z niemałym zdziwieniem. Iv, będąca nieodłączną towarzyszka małżonki Liang streściła chłopakowi całą uroczystość.

          — To by się zgadzało. Pani Liang jest wściekła, bo Wang Sun Ye postanowił się ponownie ożenić.

          — Ale... Po co?

          — Tak jak mówiłam, prawdopodobnie Huang Jia Su zaproponował mu taki układ, aby poprawić stosunki międzynarodowe. W dodatku Yongheng-de musi mieć królową.

          — Dlaczego Wang Sun Ye nie ogłosi nią Małżonki Liang?

          — No pomyśl, Tien Shi. Dlaczego Po tylu latach małżeństwa pani Liang nie została królową?

         Chłopak zamyślił się.

          No dalej, Shen Ming, rusz głową. Przecież jesteś księciem koronnym.

          — Bo nie ma dziecka. — Zawołał. Iv kiwnęła głową, jakby na potwierdzenie tych słów.

          — Yongheng-de nie będzie miało królowej, dopóki nie pojawi się następca tronu. Dlatego królowie mają tyle małżonek i konkubin.

         — Wang Sun Ye nie ma żadnej konkubiny...

         — Kiedyś w pałacu znajdowało się kilka.

         — I gdzie są teraz?

         Iv wzruszyła ramionami.

         — Tak czy inaczej, ponieważ Liang nie dała królowi dziecka, ten poślubił kolejną kobietę.

         — A więc pani Liang jest zazdrosna?

         — Zazdrość to jedno. Ale jeżeli siostra Huang Jia Su zajdzie w ciążę, jej pozycja w królestwie automatycznie spadnie.


+++


          — Mam nadzieję, że przebywasz z dobrymi wieściami. — Monarcha nawet nie spojrzał na przekraczającego próg komnaty starca. Skupionym wzrokiem wpatrywał się w arkusz pergaminu, jednocześnie zręcznie pokrywając go zgrabnymi znakami.

         Kanclerz podszedł do biurka przy którym siedział Wang Sun Ye, a cisza z każdą chwilą niezręcznie się przedłużała. 

         — Jak idą poszukiwania? — W końcu król uświadomił sobie, że starszy nie zamierza zabrać głosu. 

         — Czekam na informacje od moich ludzi.

         — Czyżby? — Monarcha uniósł brew. — Widzisz, bardzo zdziwił mnie pewien fakt.

         — Jaki?

         — Że nie wysłałeś na poszukiwania ani Luo Tanga, ani Wei Fu. Czy nie są najodpowiedniejszymi ludźmi?

         — Mają ważniejsze rzeczy do roboty.

         Mężczyzna odłożył cienki pędzelek na bok i podniósł pergamin.

         — Co jest ważniejsze od złapania księcia koronnego, a jednocześnie ostatniej deski ratunku Shi Zhoui okazji pogrążenia Tiantagu? — powiedział, a następnie lekko dmuchnął na papier, przyspieszając wysychanie atramentu.

          — Nie widzę powodu by wysyłać tam najlepszych ludzi, jeżeli zwykli żołnierze sobie radzą. — Mruknął, jednak młodszy już mu nie odpowiedział. — Wczorajszy bankiet dla Huwang Jia Su przebiegł zgodnie z planem. — Zmienił temat. — Rozmawiałeś z nim dzisiaj?

         — Tylko przez chwilę. Ma zamiar zostać w Long-zhi-cheng do ślubu siostry. — Odpowiedział, składając list. — Zastanawiam się czy jest świadomy na co się pisze.

         — Jeżeli znowu dojdzie do wojny będzie musiał zdradzić Shi Zhou i zaatakować z nami Tiantag.

          — Cały czas jesteśmy z Tiantagiem w stanie wojny. Gdyby ruszył głową może uświadomiłby sobie, że jego siostra będzie jedynie zakładniczką, którą wykorzystamy, by zmusić go do przejścia na naszą stronę.

          — Może już sobie to uświadomił, ale zrozumiał, że Tiantag nie ma przyszłości i należy przyłączyć się do Yongheng-de.

          — Nie wygląda na aż tak mądrego.

          — A jego siostra? Jaka jest?

          — Ciężko mi cokolwiek o niej powiedzieć. Rozmawiałem z nią jedynie przed bankietem i chwilę w trakcie.

          — Powinieneś poznać ją bliżej, skoro za kilka dni weźmiecie ślub.

_________

* Long w nazwie Long-zhi-cheng pochodzi z chińskiego i oznacza smoka.  

SHEN MINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz