[10]

47 9 2
                                    

        Ciemna chmury już od dłuższego czasu zakrywały niebo, a deszcz spadał na ziemię milionami małych kropelek. Gdy Shen Ming wyszedł za elegancką damą rozbrzmiały pierwsze grzmoty, a między szarymi obłokami raz za razem przebijały się błyskawice.

          Pogoda idealnie odwzorowywała nastrój Shen Minga, którego myśli ciągle krążyły wokół Li Xue. Dziewczyna prawdopodobnie  przetrzymywana jest teraz w ciemnych i zimnych lochach i wkrótce zostanie skazana przez Kanclerza na przerażające tortury dopóki poniesione obrażenia jej nie zabiją. Albo dopóki nie wyzna prawdy.

Droga Li Xue... Moje życie jest teraz w twoich rękach.

          Spojrzenie księcia utkwiło w małżonce Liang, nad której głową rozłożony został szeroki parasol trzymany przez Iv.

          Jeżeli chcę przetrwać... Muszę trzymać się jak najbliżej Liang. Ta kobieta może być tarczą, która ochroni mnie przed mieczem Kanclerza. A może nawet Wang Sun Ye.

           Zbliżali się do Pałacu Zachodniego. W porze deszczowej zapach kwiatów stawał się jeszcze intensywniejszy, ale chłopak był zbyt pochłonięty własnymi myślami by to zauważyć. Weszli do budynku, a kobieta od razu skierowała się w stronę pokoju dziennego. Zdjęła z siebie szatę wierzchnią, którą oddała służącej i zasiadła na tronie. Zamknęła oczy biorąc głęboki oddech, a jej twarz powoli się odprężała, pozwalając zniknąć dotychczasowej złości.

          — Kanclerz jak zwykle nadużywa władzy. — mruknęła, uspokajając się. — Czego od ciebie chciał?

          — Wspominał — zaczął niepewnie — że poszukują księcia koronnego Tiantagu. — Gardło miał zaciśnięte tak bardzo, że ledwo był w stanie wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.

          — Księcia koronnego? — zmarszczyła brwi. — Podejrzewają, że ktoś z nowej służby może nim być?

          — Nie wiem, pani. — pokręcił głową.

          — Jeżeli Shen Ming faktycznie miałby znajdować się w pałacu smoka, w co nie wierzę, to biada mu gdy wpadnie w ręce Kanclerza. A ci ludzie nie powinni kryć tak głupiego i nieodpowiedzialnego władcy. On nie będzie w stanie nigdzie ich doprowadzić.

          Chłopak puścił mimo uszu tę uwagę.

          — Szkoda ci ich, pani? — zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język.

          — Czy mi ich szkoda? — Uniosła brew. — Nie, Tien Shi, nie jest mi ich szkoda. Nikt z nas nie jest w pałacu z własnej woli.

          — Wasza wysokość — Zdobione drzwi uchyliły się a do komnaty wszedł strażnik — Przybył Xu Qing.

          — Wpuść go. — rozkazała, a służący opuścił pomieszczenie. — Jedynymi, którzy powinni żałować tych ludzi są Han Shi Zhou i jego syn, bo nie umieli was ochronić. — Wzrok ciemnych oczy znów wylądował na księciu.

           Podwójne wrota znów się otworzyły, a stukot butów uderzających o marmur wypełnił salę. Książę spojrzał na nieznajomego kątem oka. Ze zdziwieniem stwierdził, że w przeciwieństwie do reszty służby miał na sobie czarną szatę.

          — Pani. — Ukłonił się, a jego niski, podszyty ciepłą nutą głos zakłócił ciszę. Wtedy jego wzrok spoczął na Shen Mingu. Kolejnym zaskoczeniem były jego oczy - znacznie jaśniejsze niż od tych spotykanych na co dzień.

          Małżonka Liang uśmiechnęła się do niego, zdaniem chłopaka trochę zbyt szeroko, mówiąc coś o tym, że miło go widzieć. Następnie pozwoliła Shen Mingowi odejść tym samym uwalniając się od ostrego zapachu kadzidełek.


+++

          — Przeklęta wiedźma musi się wszędzie wtrącać. — warknął Kanclerz, schodząc do lochów.

          Żelazna brama uchyliła się z głośnym zgrzytem, a do nozdrzy dotarł intensywny zapach krwi.

           — Dopilnuj, żeby nikt z nowej służby nie mógł opuścić terenu Pałacowych Murów. — rzucił do jednego z żołnierzy, przechodząc między celami wprost do sali tortur gdzie na drewnianym krześle siedziała związana dziewczyna.

          Głowę miała opuszczoną, długie poplątane włosy zasłaniały całą jej twarz. Oddychała szybko i drżąco co jakiś czas wydając z siebie bolesny jęk.
  
          — Na jakim etapie jesteśmy? — zwrócił się się do kata.

          — Zdążyłem połamać jej nogi.

          — Powiedziała coś?

          — Twierdzi, że nic nie wie. — Obaj spojrzeli na wyczerpaną dziewczynę.

          — Proszę... — zaszlochała ochryple. — Zostawcie mnie już. Ja naprawdę nie mam o niczym pojęcia.

          — Kilka dni temu siedział tu pewien mężczyzna. — Kanclerz zwrócił się do dziewczyny. Pochylił się nad nią i szarpnął za włosy odchylając głowę do tyłu. — On także zarzekał się, że nic nie wie. Może mówił prawdę, może chciał do końca zostać lojalny wobec swojego pana, nie wiem która z tych wersji jest prawdziwa i nigdy się nie dowiem, bo kazałem wysłać jego głowę Han Shi Zhou. Jednak wiem, że ty coś ukrywasz, bo miecz sam nie znalazł się w twoim domu. Są dwie możliwości albo znalazłaś go przy zwłokach Shen Minga, albo spotkałaś go żywego. Wystarczy, że się przyznasz, a zakończysz swoje cierpienie. 





          Deszcz nie ustawał przez cały dzień, a w nocy zamienił się w mgiełkę małych wodnych igiełek. Służba już dawno udała się na spoczynek, na zewnątrz pozostawali jedynie strażnicy, którzy od czasu do czasu zmieniali wartę. Pora była wystarczająco późna by jakiekolwiek spotkania mogły zostać uznane za nieprzyzwoite.

           Shen Ming błądząc we własnych myślach nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w taflę wody, w której odbijały się rozmyte kontury chmur. Znalazł się tu przypadkiem, gdy spacerując po ogrodzie trafił na wąski mostek łączący ląd z wysoką altaną na środku stawu.

          Jego myśli nieustannie krążyły wokół Li Xue, która była teraz jedną wielką niewiadomą, żywa i martwa i martwa w tym samym momencie.

           Bezsilność jaka go ogarnęła wiązała mu ręce, a serce bolało na myśl, że to przez niego ją to spotkało. Zrobiła dla niego wiele, a on przez swoją niekompetencję nie jest w stanie ochronić jej przed niebezpieczeństwem. Ani jej, ani pozostałych poddanych.

           W dodatku, jeżeli zaraz nie wymyśli żadnego ruchu sam również straci głowę i skaże Tiantag na okrucieństwo Kanclerza i Wang Sun Ye.

           Jeżeli chcesz ochronić poddanych, uratuj najpierw siebie...

           Przede wszystkim należy odwrócić ich uwagę od swojej osoby i trzymać się małżonki Liang, bo tylko ona ma władzę, która może powstrzymać działania Kanclerza. Potem musi kupić sobie trochę czasu, który pozwoli mu zaplanować ucieczkę z pałacu i powrót do domu. 


__________

Ostatnio tworzę jakieś strasznie krótkie rozdziały, to chyba przez blokadę twórczą xd Ale cieszę się, że w końcu usiadłam do rozdziałów, bo zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. 

Podczas pisania naszła nie straszna ochota na obejrzenie jakiejś dramy historycznej xD Może jak  jakąś znajdę to wrócą mi chęci do pisania. 

Strasznie się człowiek rozleniwia przez wakacje...

SHEN MINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz