Ferajna na czele z Teodorem wyruszyła wczesnym popołudniem, dlatego też pierwszy odcinek trasy był krótszy niż zazwyczaj. Przez cały czas szli przez las i od czasu do czasu dosięgały ich promienie słońca. Jednak z czasem niebo zaczęło się chmurzyć. Gdy słońce zaszło, niebo było całkowicie zachmurzone, a wszystko wskazywało na to, że zbiera się na deszcz.
- Musimy znaleźć schronienie, na wszelki wypadek - zauważył Tritsus.
- Tak - przyznał dealer - Miałem nadzieję, że zdążymy dojść do Spell City. Najwyraźniej czeka nas noc na dworze.
- Spell City? To nie idziemy do Shinestone? - zapytał MWK ze zdziwieniem.
- Nic nie wiemy na temat nagle pojawiających się portali do Kresu, prawda? A jeśli mamy gdzieś znaleźć cokolwiek na ten temat to tylko tam. W Spell City znajduje się najprawdopodobniej największa biblioteka w całym Minecrafcie i jest tam praktycznie wszystko. Zanim wpakujemy się w to niebezpieczeństwo, przydałoby się dowiedzieć z czym tak właściwie mamy do czynienia.
- Na szczęście, Spell City jest po drodze - dodał Teodor - Od Ferajny idzie się tam tak około jednego dnia. Ale raczej nie zdążymy tam dotrzeć przed zmrokiem.
Miał rację. Już i tak było ciemno przez chmury, a teraz, gdy słońce zaszło, było jeszcze ciemniej.
- Spróbujmy znaleźć jakieś miejsce na postój - zadecydował dealer.
Szli dalej i rozglądali się. Po chwili wyszli na polanę pośrodku lasu. Było cicho i spokojnie, pomimo że zanosiło się na deszcz.
- Dobre miejsce, dopóki nie zacznie padać - skomentował Doknes.
- Na razie zostańmy tutaj - zarządził dealer - Może nie spadnie nawet jedna kropelka.
- Wątpię - odparł Koshi, ale posłusznie poszedł za resztą ekipy.
Polana wydawała się być spokojna, ale wszyscy odczuwali niepokój, jakby nie byli tutaj sami. Najlepszy sposób, żeby sprawdzić czy rzeczywiście ktoś tu jest to było po prostu obserwowanie zachowania Rambka. Jako zwierzę, miał czulsze zmysły, więc potrafił wyczuć wroga znacznie szybciej niż oni. Na razie prosiak szedł spokojnie, aczkolwiek rozglądał się uważnie na boki i węszył.
Nagle zatrzymał się gwałtownie, a pozostali uczynili to samo. Przez chwilę jeszcze węszył, a potem warknął. Ten dźwięk oznaczał, że wyczuł zagrożenie.
- Przygotujcie się - szepnął dealer biorąc miecz do ręki. Pozostali również się uzbroili w miecze i łuki. Teodor również był miał ze sobą swój miecz. Stali w ciszy i rozglądali się dookoła.
- Chłopaki - wszyscy spojrzeli na Szendiego. Ten wskazał czubkiem miecza pomiędzy drzewa.
W ciemności patrzyły w ich stronę fioletowe ślepia.
- Nie patrzcie mu w oczy! - ostrzegł dealer i szybko odwrócił się. Pozostali uczynili to samo.
- Przecież nie będziemy się bać jednego endermana. Niczego groźniejszego ode mnie tu nie ma - mruknął Enzzi.
- A co powiesz na hordę endermanów? - zapytał Sheo patrząc z niepokojem przed siebie.
- To już mógłby być problem, ale endermany pojawiają się rzadko, a jeśli już to pojedynczo. Jak zobaczysz jakąś hordę endermanów to daj znać.
- Daję ci znać - odparł Sheo. Wszyscy spojrzeli w tę samą stronę i zamarli.
W ich stronę kierowało się całe mnóstwo endermanów.Spojrzeli za siebie. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał tylko jeden enderman, nagle pojawiło się ich więcej. Rozejrzeli się w poszukiwaniu drogi ucieczki, ale wszędzie czaiły się endermany.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Wejście Smoka
FanfictionKiedy cały Minecraft znowu jest zagrożony, Ferajna musi wziąć sprawy w swoje ręce. Bo w końcu jak nie oni to niby kto? Koło jednej z wiosek otworzył się portal. Każdego dnia powiększa się, wychodzą z niego hordy endermanów, a od czasu do czasu ziemi...