Szybko dotarli do wejścia do lochów. Mieli szczęście i nikogo nie spotkali po drodze. Przy pancernych drzwiach znajdowały się cztery krzesła i stół, które najprawdopodobniej były stanowiskiem strażników. Obok tego stała duża skrzynia. Gdy Aikar ją otworzył, chłopaki znaleźli w niej wszystkie swoje rzeczy. Każdy wziął to, co należało do niego i już po chwili wszyscy byli uzbrojeni.
Już mieli ruszyć na poszukiwania Jachimozianki, gdy dealer wpadł na pomysł. Podszedł do najbliższej pustej celi i aktywował wodę. Następnie wziął wszystkie szklane butelki miotane, jakie mu zostały, a niestety nie było ich wiele, i nabrał do nich wody. Pozostali poszli w jego ślady i podarowali też kilka butelek Aikarowi.
- Musimy oszczędzać tę wodę - przypomniał dealer - Dlatego używajcie ją, kiedy uważacie, że nie macie szans z przeciwnikiem i starajcie się, żeby przy tym ochlapać jak najwięcej człeko-endermanów.
Wszyscy pokiwali głowami na znak, że zrozumieli, więc dealer spojrzał na Aikara.
- Daleko stąd jest wejście do tych tajnych lochów? - zapytał go.
- Nie - zaprzeczył Aikar - Tyle, że jest tam kilka pułapek, ale przynajmniej żadnych strażników. Chyba, że akurat będziemy mieć pecha i jakiś przyjdzie, ale wtedy to co najwyżej jeden albo dwóch.
- Prowadź.
- Mam tylko jedno pytanie - Tritsus ich zatrzymał - Jakie jest prawdopodobieństwo, że ona wciąż żyje? - zapytał.
Wszyscy wymienili zmartwione spojrzenia, a potem spojrzeli pytająco na Aikara. Ten zamyślił się, a potem westchnął.
- Szczerze mówiąc to nie wiem - odpowiedział po chwili - Ale nie dowiemy się, jeśli tego nie sprawdzimy.
- Masz rację - przyznał dealer - Dlatego nie traćmy już więcej czasu.
Szli przez liczne korytarze. Po drodze minęli cele ze strażnikami. Jeden z nich odzyskał już przytomność, ale nie mógł nic zrobić, nie licząc miotania w nich przekleństwami. Chłopaki udawali, że go nie słyszą i po prostu poszli dalej.
Nagle zatrzymali się na środku korytarza. Aikar podszedł do ściany po lewej stronie i przejechał po niej dłonią, aż wyczuł przycisk, a gdy go nacisnął, w podłodze otworzyło się przejście i ukazały się schody prowadzące w dół.
- Stąpajcie co trzeci schodek albo zrobi się nieprzyjemnie - ostrzegł ich Aikar i ruszył idąc powoli i ostrożnie, by nie stanąć na niewłaściwych schodkach. Wszyscy ruszli za nim gęsiego. Jako ostatni wszedł szymeQ i, tak jak bywało w takich przejściach, zamknął je przyciskiem, który był na ścianie.
Tutaj było trochę jaśniej ponieważ schody były zrobione z purpury i cegieł z kamienia Kresu, a na dodatek do ścian były przyczepione różdżki Kresu. Jednak nikt nie skupiał się na wyglądzie tego miejsca, tylko na tym, żeby nie aktywować pułapek.
- A jakie pułapki są tu konkretnie? - zapytał z ciekawości Doknes.
- Najróżniejsze - odparł ponuro Aikar.
Nagle Narf, który szedł przedostatni, stracił równowagę i przypadkowo stanął na złym schodku.
- Cofnijcie się! - zdążył krzyknąć Aikar.
szymeQ w ostatniej chwili złapał Narfa za sweter i odciągnął go do tyłu, a wtedy w ścianie otworzyła się dziura i wyleciał z niej grad strzał, który wbił się w przeciwległą ścianę. Gdyby nie szybka reakcja szymQa to Narf byłby naszpikowany tymi wszystkimi strzałami. Uświadomił to sobie patrząc wybałuszonymi oczami w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Wejście Smoka
FanfictionKiedy cały Minecraft znowu jest zagrożony, Ferajna musi wziąć sprawy w swoje ręce. Bo w końcu jak nie oni to niby kto? Koło jednej z wiosek otworzył się portal. Każdego dnia powiększa się, wychodzą z niego hordy endermanów, a od czasu do czasu ziemi...