28. Wejście Smoka

228 36 27
                                    

Gdy Jachimozo i Sheo dotarli do portalu, bitwa z endermanami trwała w najlepsze. Z każdą chwilą pojawiało się ich coraz więcej, jednak nie brakowało osób, które z nimi walczyły. W zasadzie to znajdowali się tu prawie wszyscy, a pozostali mieszkańcy już tu dochodzili.

Udało im się wypatrzyć ich przyjaciół, których miecze i łuki znajdowały się w ciągłym ruchu. Nawet Rambek atakował endermany zachodząc je od tyłu, gryząc po nogach i równie szybko uciekając lub odwracając ich uwagę, by ktoś mógł je zabić.

- Gotowy? - zwrócił się do Sheo.

- Nie - odparł.

- Ja też nie.

Po tych słowach, ruszyli biegiem na pole bitwy.

Ich miecze od razu poszły w ruch i z zaciekłością atakowali każdego endermana, który im się nawinął. Dość szybko stracili siebie z oczu, ale obaj wiedzieli, że ten drugi doskonale sobie poradzi. A przynajmniej taką mieli nadzieję.

Bitwa rozgrywała się niebezpiecznie blisko krawędzi portalu. Jachimozo przekonał się o tym, gdy przebił się przez linię potworów i omal nie spadł. Akurat w pobliżu znajdował się dealer, który zdążył go złapać za kamizelkę i postawić do pionu.

- Dzięki - Jachimozo otarł pot z czoła.

- Masz szczęście, że akurat byłem w pobliżu. Lepiej uważaj, łatwo można spaść przez nieuwagę - ostrzegł go dealer i wbił miecz w kolejnego endermana.

Jachimozo, na wszelki wypadek, rozejrzał się, by upewnić się, że żadnemu z jego przyjaciół, ani żadnemu z ich sojuszników nie grozi niebezpieczeństwo. Wtedy zauważył szymQa i Narfa, którzy walczyli ramię w ramię przy krawędzi. Dużo endermanów na nich nacierało, a nie mogli już się dalej cofnąć po spadliby prosto do Kresu.

Ruszył biegiem w ich stronę, co nie było łatwe ponieważ zewsząd atakowały go endermany. Nagle jeden z nich pojawił się przed nim i uderzył go tak mocno, że on aż się przewrócił. Miecz wypadł mu z ręki i Jachimozo zdążył tylko zobaczyć, jak jego broń spada. Miał jeszcze łuk, ale nie zdążyłby go wyciągnąć. Już pomyślał, że to jego koniec, gdy ktoś natarł na endermana z boku i wbił w niego swój miecz. Aikar wyjął broń z ciała potwora, a ten poleciał bezwładnie w dół. Następnie podał Jachimozowi dłoń i pomógł mu wstać.

- Nic ci się nie stało? - zapytał. Ku zdziwieniu Jachimoza, w jego głosie słychać było zmartwienie.

- Na szczęście, nic. Dzięki tobie - Jachimozo uśmiechnął się do niego. Aikar wzruszył ramionami, ale nie mógł się powstrzymać i delikatnie się uśmiechnął.

Przez tę całą sytuację, Jachimozo na chwilę zapomniał o szymQu i Narfie. Spojrzał w ich stronę akurat w momencie, gdy jeden z endermanów wyrzucił ręce do przodu i popchnął ich, a oni wpadli z głośnym krzykiem do portalu i zniknęli pod jego zamazaną powierzchnią.

- NIEEEEE! - krzyknął padając na kolana i wyglądając ponad krawędź portalu, ale nie było ich nigdzie widać. Jego przyjaciele, którzy usłyszeli krzyk, zobaczyli co się stało i zamarli. Jachimozo szybko oddychał. Miał nadzieję, że w tym momencie poczuje przypływ mocy i zdoła ich uratować, ale nic nie czuł. Był wściekły na siebie. Gdyby mógł normalnie się teleportować, mógłby temu zapobiec.

Aikar klęknął przy nim i położył swoją dłoń na jego ramieniu.

- Wiem o czym teraz myślisz - rzekł - I nie możesz się za to obwiniać. Musisz pogodzić się z tym, że nie możesz nic zrobić. Chcielibyśmy zmienić wiele rzeczy, ale nie zawsze jesteśmy w stanie i musimy jakoś z tym żyć. Ofiary są częścią każdej bitwy. Nie możesz teraz tracić czasu na rozpaczanie nad tymi, których straciłeś. Skup się na ocaleniu tych, którzy jeszcze żyją.

Minecraft Ferajna : Wejście SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz