9. Za śmierć w Netherze nie bierzemy odpowiedzialności

313 43 10
                                    

dealer i Tritsus szli przez miasto, które powoli budziło się ze snu. Pierwsze domy z usługami zaczęły stawać otworem, a pierwsi ludzie pojawili się na ulicy. Wszyscy wyglądali na spokojnych, w przeciwieństwie do tej dwójki.

Bo ci wszyscy ludzie nie wiedzieli jakie zagrożenie nad nimi wisi.

Na dodatek wszystko jak zwykle zależało od dziewięciu zwykłych osób, które mają zwyczaj pakowania się właśnie w takie akcje związane z ratowaniem świata.

,,Chciałbym móc być teraz tak beztroski jak oni" pomyślał dealer ze smutkiem. Odwrócił się, żeby zobaczyć czy widać jego przyjaciół, ale przypomniał sobie, że przecież jest w mieście. Za nim były tylko budynki. Tritsus zauważył smutek przyjaciela.

- Pamiętaj, że zanim się poznaliśmy to większość z nas radziła sobie sama - powiedział - Teraz też damy radę. Może i trochę za bardzo uzależniliśmy się od siebie, ale coś czuję, że gdy wszyscy trafimy w wir akcji to przypomnimy sobie to wszystko, co nam wcześniej pomagało przetrwać.

- Mam nadzieję - westchnął dealer - Po prostu wolałbym mieć was wszystkich na oku. Nadal trochę się boję, że któregoś z was stracę, a teraz mogę się nawet o tym nie dowiedzieć.

- Musisz nam po prostu zaufać.

- Jak zwykle - dealer się uśmiechnął z lekkim rozbawieniem. Czuł się już trochę lepiej. Przynajmniej miał Tritsusa.

W końcu dotarli do celu. Były to obszerne schody prowadzące głęboko pod ziemię. Nieiwele osób kręciło się w tej okolicy i żadna z nich nie raczyła nawet rzucić okiem na to miejsce, nie mówiąc już o wchodzeniu tam. Stanęli na szczycie schodów i spojrzeli w dół. Jak na przejście prowadzące do portalu do Netheru to było całkiem zadbane i oświetlone, aczkolwiek końca nie było widać.

- Kto w ogóle wymyślił, żeby robić takiego długie schody? - Tritsus pokręcił głową z niedowierzaniem.

- To zabezpieczenie, na wypadek, gdyby jakiś potwór z Netheru wlazł do portalu - odpowiedział dealer - Będzie miał dużo schodów do przejścia, a tym samym ludzie będą mieć więcej czasu, żeby go pokonać. Poza tym, z tego co mi wiadomo to ktoś tam jest na dole i pilnuje tego portalu.

Westchnęli. Wiedzieli, że czeka ich długa droga na dół, dlatego nie zwlekali już dłużej, tylko ruszyli. Szli cały czas w dół, ale dopiero po kilkudziesięciu stopniach zobaczyli koniec.

- Potraktuj to jako formę treningu - rzekł pocieszająco Tritsus.

- Formą treningu będzie powrót po tych schodach z powrotem na górę - mruknął dealer.

W końcu dotarli na sam dół. Gdy spojrzeli w górę, widzieli tylko małą plamkę światła świadczącą o tym, że tam znajduje się wyjście stąd. Przed nimi zaś była obsydianowa ściana, w której były żelazne drzwi. Obok wisiała tabliczka z napisem ,, proszę pukać".

Zgodnie z instrukcją, dealer zapukał do drzwi. Po chwili dał się słyszeć dźwięk otwieranego zamka, po czym drzwi stanęły otworem. Stanął w nich młody mężczyzna z mieczem i ubrany w diamentową zbroję (lekki blask sugerował, że była ona zaklęta).

- Zakładam, że przyszliście tu skorzystać z usług portalowych? - zapytał lekko zniecierpliwionym głosem.

dealer i Tritsus w odpowiedzi pokiwali głowami. Strażnik odsunął się od drzwi, a oni weszli do środka. Pokój był niewielki i był cały wyłożony obsydianem. Przed nimi była rama z obsydianu, która była bramą do Netheru. Aktualnie portal był zgaszony.

Po prawej stronie stał stół, przy którym siedzieli jeszcze trzej strażnicy. Wyglądali na zaciekawionych przybyszami. W rękach trzymali karty, a na stole leżało ich jeszcze więcej. Teraz dealer zrozumiał skąd się wzięło zniecierpliwienie strażnika.

Minecraft Ferajna : Wejście SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz