W końcu strażnicy musieli się ogarnąć bo chłopaki usłyszeli, że ich wrogowie rozbiegają się w różne strony i wykrzykują coś do siebie. Ponad ich krzyki niósł się wrzask wściekłego Anzelma, który próbował przywołać ich do porządku.
Chłopaki nie zatrzymywali się. Minęli zejście do Shinestone i biegli dalej w las. Jachimoza nie było tu od lat, więc modlił się w duchu, żeby trafili do celu i nie zostali dopadnięci przez strażników.
I, żeby dealer go nie zamordował, gdy dotrą do celu.
Zaczęli odczuwać zmęczenie, a strażnicy zostali daleko w tyle. Gdy wybiegli na łąkę, zatrzymali się ciężko dysząc.
- Chyba nam się udało - zauważył Tritsus, gdy udało mu się złapać oddech.
- Skoro tak - dealer wyprostował się - to chyba przyszła pora, żeby wyjaśnić sobie parę...
- Ale jeszcze nie dotarliśmy do tego miejsca - przerwał mu Jachimozo - Moim zdaniem powinniśmy odłożyć rozmowę dopóki tam nie dotrze...
- Padnij! - Tritsus złapał dealera oraz Jachimoza i pociągnął ich za sobą na ziemię. W tej samej chwili nad ich głowami przeleciała włócznia i wbiła się w ziemię daleko za nimi. Unieśli głowy i ujrzeli strażnika o białych oczach i wzorach na kombinezonie.
Pierwszy zareagował Jachimozo. Zerwał się i rzucił w kierunku włóczni, ale strażnik dotarł do niej pierwszy. Teleportował się, wyrwał włócznię z ziemi i skierował grot w kierunku Jachimoza, który zdążył zatrzymać się centymetr od ostrza. Zrobiłby jeszcze jeden krok i by się na nią nadział.
- Ten chyba zdążył już wyschnąć - zauważył Jachimozo.
- No co ty nie powiesz - dealer przewrócił oczami.
Tritsus wyjął miecz i rzucił się na strażnika, ale ten zdążył zniknąć. Pojawił się za dealerem i chciał go zaatakować, ale jego cel zdążył się zorientować co jest grane. Zrobił unik, również wyjął miecz i zamachnął się na strażnika, ale ten znowu zniknął. Pojawił się przed Jachimozem, ale ten zablokował włócznię swoim mieczem.
- Nie macie może jeszcze trochę wody, żeby ostudzić jego zapał? - zapytał Jachimozo robiąc unik, żeby uniknąć spotkania z grotem.
- Niestety, nie - dealer rzucił się w ich kierunku.
Strażnik uznał, że pora na inną taktykę. Znowu gdzieś zniknął. dealer zatrzymał się i zaczął rozglądać. Nagle przeciwnik pojawił się za nim, ale zamiast zaatakować grotem, uderzył go z całej siły drzewcem w tył głowy. dealer wypuścił miecz z ręki i padł nieprzytomny na trawę.
Uniósł włócznię, żeby zakończyć jego żywot, ale został powstrzymany przez Tritsusa i Jachimoza. Odparował ciosy ich mieczy i znowu gdzieś zniknął. Pojawił się za Tritsusem, ale ten już znał jego taktykę. Zrobił unik, a następnie zamachnął się mieczem i zdołał wytrącić strażnikowi broń z ręki. Jachimozo ją złapał i skierował w strażnika.
- Bez tej swojej dzidy już nie jesteś takim kozakiem, co? - zapytał triumfalnie Tritsus.
Ale to jeszcze nie był koniec. Strażnik uśmiechnął się szyderczo i teleportował znowu za Tritsusa. Ten chciał go zaatakować, ale człeko-enderman złapał go za rękę i teleportował się razem z nim na drugi koniec łąki. Teleportacja sprawiła, że Tritsusowi zakręciło się w głowie. Strażnik wzmocnił uścisk, zrobił jeden zdecydowany obrót wokół własnej i puścił Tritsusa, który poleciał na drzewo, uderzył w pień, upadł i się nie podniósł.
Jachimozo próbował ocucić dealera, ale z powrotem chwycił broń, gdy zobaczył, że Tritsus również wypadł z gry. Strażnik teleportował się i stanął w odległości kilku kratek od Jachimoza. Ciężko dyszał i trudno było mu ustać na nogach. Tyle razy się dzisiaj teleportował, że go to wymęczyło. Szczególnie teleportacja z Tritsusem mocno wpłynęła na jego samopoczucie. Jachimozo skierował w jego stronę włócznię i swój miecz.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Wejście Smoka
FanfictionKiedy cały Minecraft znowu jest zagrożony, Ferajna musi wziąć sprawy w swoje ręce. Bo w końcu jak nie oni to niby kto? Koło jednej z wiosek otworzył się portal. Każdego dnia powiększa się, wychodzą z niego hordy endermanów, a od czasu do czasu ziemi...